Budowa elektrowni jądrowej w Ostrowcu na Białorusi wywołuje silne emocje na Litwie, która uważa realizowany przez Rosjan projekt za zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Jednak po raz pierwszy argumentując swój sprzeciw wobec projektu, Litwini poruszyli temat synchronizacji sieci elektroenergetycznych państw bałtyckich z sieciami Europy kontynentalnej. To zmiana retoryki Wilna opartej dotąd na zbyt emocjonalnej argumentacji – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.
– Uruchomienie elektrowni jądrowej na Białorusi może utrudnić państwom bałtyckim synchronizację ich systemów elektroenergetycznych z pozostałą częścią Europy – powiedział w rozmowie z dziennikarzami specjalny pełnomocnik litewskiego ministra spraw zagranicznych Darius Degutis.
Litwa obawia się Elektrowni Ostrowiec
Zanim jeszcze państwa bałtyckie będą gotowe do synchronizacji, uruchomienie białoruskiego atomu w ciągu najbliższych kilku lat może utrudnić realizację tego istotnego procesu. Warto zauważyć, że dotychczas krytyka Wilna względem elektrowni Ostrowiec odnosiła się przede wszystkim do zagrożenia bezpieczeństwa państwa.
Według Litwinów białoruska instalacja jądrowa jest budowana z naruszeniem postanowień konwencji z Espoo i Aarhus. W tym kontekście Wilno przypomina o incydentach do jakich dochodziło na terenie budowy elektrowni, np. o upuszczeniu korpusu reaktora. Ponadto białoruski aktywista Nikołaj Ułasewicz poinformował wczoraj, że 17 lutego w trakcie próbnych testów uruchomienia awaryjnych systemów zabezpieczeń reaktora wybuchł pożar.
Co prawda doniesienia te zdementowało kierownictwo budowanej elektrowni, ale rodzą one pewne wątpliwości. W tym kontekście Litwini zarzucają Białorusinom, że nie przeprowadzili badań, które uzasadniałyby zlokalizowanie elektrowni zaledwie 50 km od Wilna. Nie wykonano także analizy możliwych skutków radiologicznych dla litewskich wód, środowiska i obywateli w przypadku wystąpienia awarii.
Krytyce poddawane jest również to, że inwestycja jest realizowana przez rosyjski Rosatom i według rosyjskiego projektu, co Wilno także postrzega jako zagrożenie. Pojawiały się stwierdzenia, że podobnie jak Nord Stream 2 elektrownia Ostrowiec jest próbą zastraszenia Europy. W tym kontekście warto przypomnieć, że litewski wywiad informował, że Rosatom zamierzał wykreować pozytywny wizerunek elektrowni jądrowej budowanej w Ostrowcu na Białorusi, próbując przeciągnąć na swoją stronę m.in. Komisję Europejską.
Litwa ujawnia: Rosja próbowała zahamować synchronizację z Europą
W obronie przed białoruskim atomem Litwini wprowadzili specjalną ustawę, która zabrania importu energii z Ostrowca. Ponadto Wilno chce, aby z importu energii z tego kierunku zrezygnowały państwa Unii Europejskiej. Dotychczas m.in. Polska zapowiedziała, że nie będzie importowała energii z białoruskiego atomu. Ma też rozebrać niewykorzystywaną od dłuższego czasu linię elektroenergetyczną Białystok-Roś 220 kV, którą energia z Ostrowca mogłaby być wprowadzona na polski rynek.
O ile można zrozumieć, że Litwa postrzega elektrownię w Ostrowcu jako zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa, o tyle nie do końca zrozumiałym wydaje się dotychczasowe używanie zbyt emocjonalnej argumentacji. W trakcie zeszłorocznego Forum Gospodarczego w Krynicy na jednym z paneli Liutauras Varanavičius, dyrektor ds. rozwoju strategicznego Litgridu, porównał elektrownię w Ostrowcu do „wirusa w pobliżu twojego dziecka, który może je zarazić, kiedy będzie chciał”. Z kolei wcześniej prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė stwierdziła, że białoruski atom może być wykorzystywany jako „broń niekonwencjonalna”.
Stępiński: Nie dla energii z Białorusi. Jasny sygnał z Polski ucieszy Litwę
Zmiana retoryki
BiznesAlert.pl informował w marcu zeszłego roku o różnicach między Polską i Litwą w argumentacji przeciwko Elektrowni Ostrowiec. Obecną zmianę retoryki Wilna można ocenić pozytywnie. Zwłaszcza, że wpisuje się ona w działania na rzecz synchronizacji Litwy z kontynentalnym systemem elektroenergetycznym. Litewski minister energetyki Žygimantas Vaičiūnas zapowiedział ostatnio, że Wilno zamierza przystąpić do demontażu jednego z największych połączeń elektroenergetycznych z Białorusią w 2020 roku. Nie tylko po to, aby zabezpieczyć się przed potencjalnym przesyłem energii z Ostrowca, ale także by przygotować się do procesu synchronizacji sieci elektroenergetycznych. W tym celu operator litewskich sieci Litgrid ma wkrótce przystąpić do rozbiórki połączenia 750 kV z Białorusią wartej blisko 30 mln euro oraz budowy dwóch podstacji transformatorowych. Obecnie Litwa posiada pięć połączeń z południowym sąsiadem. Po rozbiórce linii 750 kV pozostałe cztery połączenia (dwa o mocy 330 kV i dwa o mocy 110 kV) będą wykorzystywane tak długo, jak Litwa będzie znajdowała się w tym samym systemie, co Rosja i Białoruś. Po zakończeniu synchronizacji nie będzie technicznych ani komercyjnych możliwości przesyłu energii.
Kiedyś Gazprom, dziś Rosatom. Polska i Litwa razem ale inaczej przeciwko Elektrowni Ostrowiec
Natomiast istnieje możliwość, aby przed 2025 rokiem, a więc przed zakończeniem synchronizacji, energia z Ostrowca trafiła na rynki państw bałtyckich przez Łotwę, ale według Wilna byłoby to mało prawdopodobne i miałoby marginalne znaczenie. Niemniej jednak Ryga zapowiedziała, że nie będzie blokowała energii z białoruskiego atomu. Dotychczas w sprawie Ostrowca Łotysze zajmowali dość ostrożne stanowisko, proponując jednocześnie, aby domagać się od Białorusi zastosowania najwyższych standardów bezpieczeństwa. Takie podejście osłabia starania Litwy i Estonii.
W tej sytuacji argumentacja przeciwko atomowi z Białorusi opierająca się na zagrożeniach dla synchronizacji jest bardziej racjonalna i mocniej trafi do zachodnich partnerów Litwy, o czym pisałem w grudniu ubiegłego roku. Państwa bałtyckie chcą zerwać z energetycznym dziedzictwem Związku Sowieckiego i dokonać zwrotu elektroenergetycznego ku Unii Europejskiej z wykorzystaniem połączenia z Polską (LitPol Link 1). W 2025 roku może się zakończyć ich izolacja. Będzie to możliwe jedynie dzięki współpracy i racjonalnym argumentom.