Stępiński: Nie dla energii z Białorusi. Jasny sygnał z Polski ucieszy Litwę

17 marca 2017, 12:18 Atom

Podczas dzisiejszego spotkania z dziennikarzami w resorcie energii pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej dr Piotr Naimski poinformował, że Polska nie kupi energii energii z budowanej na Białorusi elektrowni jądrowej w Ostrowcu. Tym samym Warszawa dołącza do Wilna, które oficjalnie zrezygnowały z zakupów energii u naszego wschodniego sąsiada – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Zapowiedź ministra należy ocenić pozytywnie w kontekście dyskusji na temat rozbudowy naszych połączeń transgranicznych oraz planowanej synchronizacji systemów energetycznych państw bałtyckich z systemem kontynentalnej Europy. Piotr Naimski przeciął wszelkie spekulacje związane z propozycją jaką w ubiegłym roku usłyszał w Miński wicepremier, minister finansów i minister rozwoju Mateusz Morawiecki, któremu Mińsk zaoferował zakup energii. Do dnia dzisiejszego nie padła tak jasna deklaracja Warszawy w tej sprawie.

Warto również zwrócić uwagę na zapowiedź demontażu niewykorzystywanej od dłuższego czasu linii elektroenergetycznej Białystok-Roś 220 kV, którą energia z Ostrowca mogłaby być wprowadzona na polski rynek. Wcześniej pojawiała się koncepcja rozbudowy tego połączenia. Nawet PSE Operator dokonał technicznych analiz, z których wynikało, że zasadna byłoby wybudowanie połączenia 400 kV między Narwią a Rosiem na Białorusi. Pomysł jednak nie został zrealizowany.

Zapowiedzi strony polskiej do zła wiadomość dla Białorusi, która chce zainteresować generowaną w przyszłości energią w Ostrowcu zarówno państwa bałtyckie jak i inne państwa członkowskie Unii Europejskiej w tym Polskę.

W wypowiedzi dla białoruskich mediów tamtejszy wiceszef resortu energetyki Wadim Zakrewskij mówił, że pod względem technicznym istnieją możliwości, aby energia była eksportowana do Polski w układzie wyspowym. Byłoby jednak dobrze, aby powstała wstawka prądu stałego, czyli inaczej przekształtnik prądu stałego umożliwiający połączenie sieci energetycznych, które w inny sposób nie mogłyby zostać połączone.

Przypomnijmy, że system elektroenergetyczny nad Wisłą jest częścią systemu europejskiego. Natomiast białoruski funkcjonuje w oparciu o system IPS/UPS będący energetyczną spuścizną Związku Sowieckiego. Zdaniem Mińska zakup ostrowieckiej energii jest zbyt upolityczniany przez te kraje, które obawiają się napływu taniej energii z Rosji.

Deklaracja ministra Naimskiego spotka się prawdopodobnie z pozytywną reakcją ze strony Wilna, który jest jednym z głównych przeciwników budowy pierwszej na Białorusi elektrowni jądrowej.

Litwini zarzucają Białorusinom brak przestrzegania międzynarodowych norm bezpieczeństwa i są również inicjatorem wprowadzenia embarga na zakup energii generowanej w dwóch blokach energii. Warszawa obok Wilna i Tallina dołącza do tych stolic Europy Środkowo-Wschodniej, które zapalają czerwone światło dla białoruskiego atomu.

W bałtyckim embargu dla energii z Ostrowca brakuje jednego elementu w postaci poparcia Łotwy. Ryga zajmuje w tej kwestii dość ostrożne stanowisko i proponuje, aby domagać się od Białorusi zastosowania najwyższych standardów bezpieczeństwa. Warto podkreślić, że Łotysze nie zamierzają stawiać tamy dla zakupów energii z Ostrowca.

Dotychczas starania Litwy i Estonii traciły na impecie właśnie z powodu postawy Rygii. Być może trójkąt Warszawa-Wilno-Tallin zdołają przekonać Rygę do dołączenia do tej koalicji tym bardziej, że w kontekście przyszłej synchronizacji systemów elektroenergetycznych leży to również w interesie Łotwy. Tym bardziej, że jeżeli do Łotyszy trafi energia z Ostrowca to również tak jak dotychczas wpłynie rosyjska energia to plan energetycznego uzależnienia się tzw. Pribaltiki od Moskwy będzie utrudniony.

Nie zmienia to jednak faktu, że należy się cieszyć z jasnej deklaracji Polski w sprawie elektrowni jądrowej na Białorusi i możliwych zakupów energii z elektrowni w Białorusi. Dajemy tym samym klarowny sygnał naszym partnerom bałtyckim w kwestii procesu synchronizacji ich sieci elektroenergetycznych zresztą Europy. Zwłaszcza, że Bałtowie liczą na Warszawę w tej kwestii.