Wyłączenie Turowa może grozić powrotem do stopni zasilania i awaryjnego wyłączenia energii
Utrata elektrowni Turów byłaby nieakceptowalna z punktu widzenia Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Groziłoby to koniecznością wprowadzenia stopni zasilania. Paradoksalnie, import energii byłyby ograniczony w porównaniu do sytuacji obecnej – poinformował prezes PSE Eryk Kłossowski podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Suwerenności Energetycznej.
![Fot. Bartłomiej Sawicki](https://biznesalert.pl/wp-content/uploads/2021/05/WhatsApp-Image-2021-05-24-at-13.13.23.jpeg)
Trzydziestokrotne przekroczenie norm bezpieczeństwa
Należąca do Polskiej Grupy Energetycznej, opalana węglem brunatnym elektrownia Turów ma zainstalowaną moc ok. 2.000 MW. Odpowiada ona za ok. 5 procent krajowej produkcji energii. – Brak takiego obiektu w systemie to 30 krotnie przekroczenie granicy bezpieczeństwa – wskazał. Kłossowski, wskazał, że moc elektrowni wynosi tyle, ile różnica między zapotrzebowaniem w godzinach zimowego szczytu a popołudniową doliną zapotrzebowania.
Utrata jednostki o podobniej mocy co Turów będzie znacznie bardziej dotkliwe dla systemu niż w sytuacji, kiedy Turów pracuje – powiedział prezes PSE. – Mierzalny skutek poza ograniczeniem w odbiorze energii to także kolejne ograniczenia dotyczące niestabilność pracy węzła energetycznego Mikułowa dokąd podłączona jest elektrownia Turów. Jeśli tu będą wahnięcia napięć w konsekwencji niedostępności elektrowni Turów, to w efekcie może to skutkować niedociążeniem nawet 50 000 000 kWh rocznie – argumentował Kłossowski. Prezes PSE powiedział, że elektrownia jest w całości przyłączona do stacji energetycznej Mikułowa, jednego z najważniejszych węzłów energetycznych w kraju. Dodał, że to węzeł zasilania krytyczny ze względu na dostawy energii z sieci dla województw lubuskiego i dolnośląskiego, m.in. krytyczny dla zasilania KGHM Polska Miedź.
Brak Turowa przełoży się na problemy w Opolu
Wskazał, że brak Turowa w systemie elektroenergetycznym może w konsekwencji rodzić brak dostępu energii elektrycznej do 3,7 mln gospodarstw domowych. Wskazał, że pojawić się mogą także problemy z wyprowadzeniem energii także z elektrowni Opole. – Niedostępność jednej jednolatki może przekładać się on ograniczenie wyprowadzenia mocy z drugiej nawet tak odległej jak Opole. – Mam na myśli nie tylko bezpośrednią utratę wolumenu wytwarzanego przez Turów, ale konieczność liczenia się z kolejnymi ograniczeniami wprowadzanymi tylko z tego powodu, że zaczynają nam się przeciążać sieci albo mamy do czynienia z niestabilnością napięciową w liniach wychodzących z węzła Mikułowa – powiedział prezes PSE. Kłossowski powiedział, że w tym roku elektrownia Turów miała odpowiadać, za 4,5 procent rocznego zapotrzebowania na energię.
Strata i ograniczenie importu
Wartość nieobsłużonego zapotrzebowania może osiągnąć ok .5 mld zł. Można liczyć się ze wzrostem cen hurtowych. Z punktu widzenia importu brak Turowa, wbrew pozorom – jak powiedział prezes PSE – oznacza ograniczenia alokacji importu rzędu 500 MW wobec stanu obecnego. – Brak elektrowni zmniejszyłby możliwości wymiany transgranicznej, co miałoby to też negatywny wpływ na modernizacje i inwestycje w systemie energetycznym – wskazał.
– Wstrzymanie pracy Elektrowni Turów zmniejszy możliwości wymiany transgranicznej na tym połączeniu kierunku importu do Polski nawet o 500 MW w stosunku do stanu obecnego, co będzie stanowić istotne ograniczenie możliwości bilansowania polskiego systemu energetycznego. W dniach kiedy jesteśmy zdolni alokować ok. 500 MW zdolności importowych, to bez tej jednostki nie będziemy do tego zdolni, co będzie powodowało sprzeciw naszych odbiorców w tym przemysłu – precyzował.
Środki zaradcze – nowy blok lub magazyn energii
Kłossowski poinformował, że wśród możliwych środków zaradczych w sytuacji wyłączenia Turowa w średnim terminie do roku do trzech byłaby budowa dodatkowych dwóch transformatorów do rozdzielni stacji Mikułowa, budowa źródła interwencyjnego gazowego lub olejowego o mocy minimum 300 MW pracującej „pod sznurek”, czy alternatywnie baterii o dużej pojemności (600 MW) pracującej 8-10 godzin.
Konieczne byłyby także inwestycje w SE Mikułowa, a więc dostawienie transformatora 3 i 4 o mocy 500 MVA do istniejących dwóch jednostek w rozdzielni 400/200kV. Konieczna byłaby także budowa kompensatora synchronicznego dla poprawy regulacji napięć.
Stan permanentnego zagrożenia pewności dostaw
Dodał, że środkami zaradczymi „od zaraz” mogłyby być także stan niepewności w dostawach, co wiązałoby się z przygotowywaniem aktualizowanym codziennie planu ograniczeń dostaw energii elektrycznej dla odbiorców w regionie Dolnego Śląska i lubuskim. W grę wchodziłoby także okresowe wprowadzenie ograniczeń dostaw energii elektrycznej w regionie, a także bardzo wysokie ryzyko częstego ograniczenia przez operatora stanu zagrożenia bezpieczeństwa dostaw w rozumieniu ustawy o rynku mocy. – Wzięłoby się to także z ryzykiem i koniecznością wprowadzenia ograniczeń w odbiorze (stopni zasilania) w stanach wysokiego zapotrzebowania (w szczególności okres zimowy) – przestrzegł Kłossowski.
Tło
Warto przypomnieć, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podał w piątek, iż Polska została zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku TSUE. Kopalnia dostarcza węgiel do elektrowni Turów i brak kopalni oznacza także wyłączenie elektrowni.
Prezes PGE Wojciech Dąbrowski poinformował, że Grupa nie może zgodzić się na zamknięcie kopalni w Turowie, gdyż oznaczałoby to automatyczne wyłączenie elektrowni. Jego zdaniem kopalnia posiada ważną, legalnie wydaną koncesję. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska będzie przeciwdziałać decyzji TSUE w sprawie kopalni Turów, a polski rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby godzić w bezpieczeństwo energetyczne Polski zamierza także poruszyć sprawę z Czechami podczas dzisiejszego szczytu UE w Brukseli.
Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów do TSUE wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia.
Bartłomiej Sawicki
Zamknięcie Kopalni Turów spowodowałoby straty w wysokości 13,5 mld zł