Eksperci: Włączenie transportu drogowego do unijnego systemu handlu emisjami nie zredukuje zanieczyszczeń

1 lipca 2020, 12:30 Alert

Cambridge Econometrics przedstawiło raport, z którego wynika, że włączenie transportu drogowego do unijnego systemu handlu emisjami nie ograniczy emisji zanieczyszczeń.

Ciężar redukcji emisji

Autorzy analizy wskazują, że wymaganie od firm paliwowych zakupu uprawnień do emisji w związku ze sprzedażą i zużyciem oleju napędowego i benzyny nie doprowadziłoby do znaczącego ograniczenia emisji. Obecnie takie uprawnienia muszą kupować w unijnym systemie handlu emisjami (ETS) energetyka i przemysł ciężki. Plan Komisji Europejskiej [1] dotyczący objęcia systemem ETS samochodów i ciężarówek przesunąłby część ciężaru redukcji emisji z sektora transportu drogowego na przemysł ciężki i energetykę, ale nie przyniósłby praktycznie żadnych korzyści dla środowiska.

Eksperci Cambridge Econometrics zaznaczają, że rozszerzenie unijnego rynku emisji dwutlenku węgla na transport drogowy nie przyniesie żadnych dodatkowych redukcji emisji w 2030 roku, a do 2050 roku tylko minimalne ich ograniczenie. Jest tak, ponieważ kierowcy i przewoźnicy słabiej zareagują na wzrost cen związany z ETS – płacony na stacji benzynowej – niż światowe branże przemysłowe, takie jak na przykład branża stalowa. Ponadto dodatkowe zapotrzebowanie na uprawnienia podniosłoby ich cenę (do prawie 90 euro za tonę) także dla innych branż. Jednocześnie włączenie transportu drogowego do ETS oznaczałoby usunięcie go z krajowych celów klimatycznych (w których jest ujęty zgodnie z decyzją w sprawie wysiłków podjętych przez państwa członkowskie, Effort Sharing Decision, ESD). Oznaczałoby to, że rządy nie będą już musiały ograniczać emisji z transportu drogowego.

Carlos Calvo Ambel, dyrektor ds. analiz w organizacji Transport i Środowisko (T&E), powiedział, że prowadzenie samochodów i ciężarówek do istniejącego unijnego rynku handlu emisjami nie przyniesie korzyści środowisku, ludziom ani gospodarce. – Nie umożliwi ograniczenia emisji, a przy tym podniesie ceny dla przemysłu, a także dla rodzin o niskich dochodach, które nie mogą tak po prostu od razu kupić czystszego samochodu. Unijne normy CO2 dla pojazdów i zazielenienie systemu podatkowego na poziomie krajowym są tym, czego potrzebujemy do dekarbonizacji transportu drogowego – podkreślił.

Zmiany mogą opóźnić ograniczenie emisji

T&E uważa, że rozszerzenie unijnego rynku uprawnień do emisji na transport drogowy jest wspierane przez europejski przemysł samochodowy [2], ponieważ przerzuca obciążenie na użytkowników pojazdów, podczas gdy ich producenci mogą kontynuować produkcję samochodów generujących zanieczyszczenia, w tym lukratywnych SUV-ów. Taka zmiana opóźniłaby rzeczywiste działania na rzecz ograniczenia emisji pojazdów, takie jak krajowe opodatkowanie faworyzujące samochody i ciężarówki o zerowej emisji, rozwój infrastruktury do ich ładowania oraz przyjęcie terminów wycofania ze sprzedaży pojazdów z napędem na paliwa kopalne.

– Nie możemy zwolnić producentów pojazdów z odpowiedzialności za wpływ ich produktów na środowisko. Jedynie nacisk wywierany za pomocą właściwie sformułowanych norm emisji CO2 i innych zanieczyszczeń przyjęty na poziomie unijnym skłoni ich do przekierowania produkcji na pojazdy czystsze, lżejsze, mniej emisyjne, a docelowo zeroemisyjne. Nie możemy również zwolnić państw z obowiązku podjęcia działań w tym zakresie, ponieważ mogą one działać skuteczniej i interweniować w sposób o wiele bardziej sprawiedliwy społecznie, niż podniesienie opłat paliwowych – dodaje Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego.

Badanie pokazuje, że wzrost cen paliw na stacjach benzynowych w wyniku włączenia do ETS najmocniej uderzyłby w gospodarstwa domowe o niskich dochodach, ponieważ nie byłyby one w stanie przejść na nowe, czystsze pojazdy. T&E ocenia, że w perspektywie średnioterminowej, gdy powstanie bardziej rozwinięty rynek używanych pojazdów elektrycznych, stopniowe podnoszenie podatków na paliwo pomoże usunąć ostatnie pojazdy na paliwa kopalne z europejskich dróg.

Cambridge Econometrics/Jędrzej Stachura

[1] W swoich wytycznych politycznych dla nowej Komisji Europejskiej (wrzesień 2019 r.) Prezydent Ursula von der Leyen zaproponowała rozszerzenie unijnego systemu handlu emisjami na „transport i budownictwo”. W ramach Europejskiego Zielonego Ładu (grudzień 2019 r.) ta propozycja została zmodyfikowana w kierunku „rozważenia zastosowania ETS do transportu drogowego”. Komisja analizuje ten pomysł w ramach prac nad Planem w zakresie celów klimatycznych na 2030 rok (Climate Target Plan), który ma być przedstawiony we wrześniu 2020.
https://ec.europa.eu/commission/sites/beta-political/files/political-guidelines-next-commission_en.pdf
https://eur-lex.europa.eu/resource.html?uri=cellar:b828d165-1c22-11ea-8c1f-01aa75ed71a1.0002.02/DOC_1&format=PDF
[2] „Wszystkie nośniki energii powinny być częścią silniejszego unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS) …” Europejskie stowarzyszenie przemysłu motoryzacyjnego, ACEA.
https://acea.be/uploads/publications/ACEA_10-point_plan_European_Green_Deal.pdf

 

Popyt na ropę i emisje CO2 najpewniej osiągnęły szczyt w 2019 roku