Zawieszenie realizacji 22 umów dotyczących zakupu energii z OZE przez spółkę Energa nie mają podstaw prawnych i naruszają biznesowe obyczaje – uważają przedstawiciele przedsiębiorstw, które miały zostać poszkodowane przez działania spółki Energa Obrót. Podczas konferencji zorganizowanej przez Polską Izbę Gospodarczą Energii Odnawialnej branża przedstawiła swoje stanowisko.
11 września br. zarząd spółki Energa Obrót zdecydował o zaprzestaniu realizacji 22 umów na zakup tzw. zielonych certyfikatów, czyli uprawień majątkowych, które uzyskuje się za energię wytwórczą z odnawialnych źródeł. Powodem tej decyzji miały być niekorzystne dla Energi skutki realizacji tych umów oraz naruszenia prawa, jakie rzekomo miały miejsce podczas ich zawierania. Spółka poinformowała również, że złożyła wnioski o wszczęcie postępowań sądowych i arbitrażowych przeciwko operatorami farm wiatrowych i bankom, z którymi te umowy zawarto. Energa chce sądowego stwierdzenia nieważności umów od momentu ich zawarcia. Zapowiada także pozwy o zwrot nadmiarowych kwot, które rzekomo zapłacono za zakupione w ramach tych umów certyfikaty.
Agresywne działania
Branża uważa działania podjęte przez Energę za „bezprecedensowe, niezwykle agresywne i wymierzone bezpośrednio w ich interesy i w dobre imię”. Twierdzą oni, że działania Energi nie mają rzetelnych podstaw prawnych, a sposób prowadzenia sprawy narusza „wszelkie obyczaje biznesowe”.
Pod stanowiskiem podpisało się 13 kontrahentów Energii Obrót.
Przedstawiciele branży przypomnieli, że zdaniem Energi podpisanie umów na 15 lat ze stałą ceną za energię jest podejrzane. Tymczasem niedawno w aukcjach na dostawy energii wygrały projekty wiatrowe, gdzie cena była ustalona na 15 lat. Co pokazuje – jak twierdzą przedsiębiorcy – że taki poziom jest uznawany i wdrażany na całym świecie.
Mecenas Maciej Szwedowski, reprezentujący część firm, które czują się poszkodowane, powiedział, że zawieszone umowy „są ważne i powinny nadal obowiązywać”. Firmy zamierzają sądzić się z Energą i wykorzystać przy tym unijne przepisy. – Energa zaprzestała wykonywania tych umów z dnia na dzień. Jesteśmy pewni, że sąd orzeknie ich ważność, a realizacja kontraktów powinna trwać do czasu decyzji sądu – powiedział prawnik. Zaznaczył, że Sądu Najwyższy orzekł, że rozwiązywanie umów „pod byle pretekstem” jest naruszeniem prawa.
Afera z zielonymi certyfikatami zaszkodzi atomowi?
Tomasz Podgajniak, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej, powiedział, że spółka Energa „uzurpuje sobie prawo do bycia sądem”. Dodał, że może to wpłynąć na możliwość finansowania energetyki jądrowej, bo inwestorzy nie będą ufać rządowi, który ma zagwarantować cenę za energię z takiej instalacji, skoro w przypadku OZE „rząd nie realizuje tych umów”.
Dodał, że na spotkanie zostali zaproszeni przedstawiciele wszystkich 22 firm, z którymi Energa zerwała umowy. Nie wszyscy pojawili się jednak na konferencji. Jak powiedział Podgajniak, może to wynikać z odmiennej strategii tych firm, choć nie chciał się wypowiadać w ich imieniu.
Obecna na sali przedstawicielka PGE Energetyka Odnawialna – spółki z udziałem Skarbu Państwa – przekonywała, że negocjacje dotyczące zawartych umów nie były z nią prowadzone, a spółka dostała tylko pismo w tej sprawie. – De facto nie wiemy od kiedy umowy nie obowiązują, a nasza spółka rozważa kolejne działania – powiedziała przedstawicielka PGE Energetyka Odnawialna.