Zwycięstwo w wyborach polityków kontestujących możliwe porozumienie z USA dotyczące budowy w Polsce elektrowni jądrowej, oznaczać musi w niedługim czasie niemieckie ceny energii przy polskich zarobkach. Politycy ci nieomal bez wyjątku bowiem postulują naśladownictwo modelu niemieckiego w energetyce (monopolistyczny rozwój OZE+gaz), o którym jeden z głównych twórców „Energiewende” Hans Josel Fell powiedział: „Niemiecki program, który zachęcił naród do przejścia na zieloną energię, podupada pod ciężarem rosnących kosztów i potrzebuje pilnej naprawy.” Mimo to spora część naszej klasy politycznej, oszukując społeczeństwo brnie z uporem maniaka w tym właśnie energetycznym kierunku – pisze mgr inż Jerzy Lipka, prezes Obywatelskiego Ruchu na rzecz Energetyki Jądrowej absolwent kierunku energetyka jądrowa na wydziale MEL Politechniki Warszawskiej.
Wielokrotnie powtarzałem to i powtarzam nadal, że od momentu swego powstania, Stowarzyszenie Obywatelski Ruch na Rzecz Energetyki Jądrowej jest ruchem apolitycznym i nie wtrąca się do walki pomiędzy stronnictwami. Walki, gdzie chodzi najczęściej o fizyczne sprawowanie władzy, korzyści z tym związane, a nie jakieś szlachetne cele. Jest jednak jeden zasadniczy wyjątek od naszej apolityczności! Tzn wtedy, gdy sprawa idzie o elektrownię jądrową, a polityka bieżąca zaczyna mieć zasadniczy wpływ na to, czy elektrownia jądrowa w ogóle powstanie, czy nie. Taki obrót sytuacji wymusza na nas reakcję! Co zresztą wynika też z naszego Statutu. Dzieje się to właśnie teraz!
Wielokrotnie krytykowałem ostro zarówno Platformę Obywatelską, jak również Prawo i Sprawiedliwość za brak woli politycznej zrealizowania naprawdę budowy w Polsce elektrowni jądrowych. Ponad dziesięć lat o tym mówiono, a prawie nic się nie działo. Dość niespodziewana wizyta Andrzeja Dudy, czyli urzędującego Prezydenta w Stanach Zjednoczonych i jego rozmowy z prezydentem Donaldem Trumpem, w dość istotny sposób sytuację zmieniają. W takim sensie, że jak się wydaje pojawiła się wreszcie wola polityczna realizacji tego projektu. Gdzie się ona pojawiła? W ścisłym kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości, które widocznie zaczęło sobie zdawać sprawę z istotnych zagrożeń, jakie niesie dotychczasowa inercja w działaniu i dość beznadziejna sytuacja całego naszego sektora energetycznego, dla którego dotychczasowy monopolistyczny rozwój wyłącznie źródeł węglowych okazał się ślepą uliczką, podobnie zresztą jak stałe zwiększanie mocy wiatraków na lądzie! „Z tej mąki chleba nie będzie” jak mówi przysłowie, a na 6 GW mocy zainstalowanej w ciągu niedawnych gorących dni, mieliśmy sytuację wykorzystania zaledwie 150 MW mocy wiatrowej. Rezultat żałosny, nie będę bawił się w liczenie procentów, każdy sam to zrobi. Czyli innymi słowy społeczeństwo poniosło koszty budowy tych wiatraków, także koszty dotacji dla ich właścicieli, a energii jak nie było, tak i nie ma!
W tej sytuacji widocznie, a może zresztą stało się tak pod wpływem sugestii amerykańskich, nie rozstrzygam tego, zdecydowano się na ruch naprzód w kwestii polskiej elektrowni jądrowej. Zapowiedź podpisania umowy z USA jako dostawcą technologii jądrowej, a prawdopodobnie i odpowiedniego preferencyjnego kredytu, nie jest jeszcze samą umową, ale należy się spodziewać, a takie sygnały płyną z czynników rządowych, że przy kolejnej wizycie Prezydenta USA w Polsce za kilka miesięcy, taka umowa zostanie podpisana. I raczej PiS już się z tego nie wycofa, ponieważ koncepcja Kaczyńskiego opiera się na bardzo ścisłym związku z USA, a więc dużych amerykańskich inwestycjach, w tym jądrowych, na terenie naszego kraju. Niedawno pisałem, że taki pogląd Prezesa PiS sprzyja i jest właściwie jedyną szansą, aby wreszcie w dającej się przewidzieć przyszłości zrealizować budowę elektrowni jądrowej w Polsce, nie licząc oczywiście małej prywatnej inwestycji w atom miliardera Michała Sołowowa!
Ostatnie wydarzenia a zwłaszcza zapowiedź przełamania impasu w kwestii budowy elektrowni jądrowej nad Wisłą, wywołało jednak wściekłe ataki i kontestowanie tego projektu ze strony ostrej, antypisowskiej opozycji! Kontestatorzy to głównie sztab wyborczy Szymona Hołowni, ale i w dużej mierze kandydat na Prezydenta Rafał Trzaskowski. A oprócz nich też posłowie i osoby powiązane z Kosiniakiem-Kamyszem, czy ruchem Kukiz 15′ – najostrzej w TV elektrownie jądrową atakował poseł Sochajko, z tego ostatniego ugrupowania. W podobnie ostrym tonie wypowiadał się Robert Biedroń! Widać z tego, że duża część opozycji zamierza temat elektrowni jądrowej wykorzystywać do ataków na PiS, nic sobie nie robiąc z Polskiej Racji Stanu i zagrożeń dla całego naszego sektora energetycznego. Ordynarne, prymitywne ataki zwłaszcza ze strony takich osób jak poseł Sochajko, czy Robert Biedroń, ale też do pewnego stopnia niestety i Rafał Trzaskowski (sugerując że inwestycja jądrowa skończy jak Ostrołęka C, lecz zapomniał, że ta będzie po prostu przerobiona na gaz). Ludzie ci bazują na kompleksach (nam się tak skomplikowane przedsięwzięcia udać nie mogą) oraz zwykłej niewiedzy dużej części społeczeństwa, także niestety tej wykształconej. Wykorzystując temat energetyki jądrowej chcieli oni doprowadzić do spadku poparcia dla politycznych konkurentów.
Od razu zaznaczę, że przyzwoitość w tym względzie zachowują dwa ugrupowania opozycji, mam na myśli Konfederację oraz Partię Razem, które do tej antyatomowej nagonki się nie przyłączyły. Słyszałem też wypowiedź jednego z posłów PO, niestety nie pamiętam nazwiska, który także w dyskusji z oponentami z PiS mówił całkiem rozsądnie, wyrażając jedynie obawy o to, czy inwestycje uda się na czas dokończyć. Nie wypierał się bynajmniej faktu, że PO niegdyś projekt przynajmniej werbalnie popierała.
Przyzwoita i w miarę racjonalna postawa pojedynczych osób z grona głównego pnia opozycji czyli PO, Hołownia, PSL-Kukiz nie zmienia faktu, że kierownicze kręgi tych organizacji całą sprawę zamierzają wykorzystywać do ostrych ataków na rząd i wykorzystać w kampanii przeciw Andrzejowi Dudzie. Jeśli zwyciężą teraz lub w przyszłości, możemy raczej pożegnać się z nadzieją na budowę polskiej elektrowni jądrowej. Gremia kierownicze tych stronnictw zdają się być pod przemożnym wpływem agresywnych lobby powiązanych z energetyką wiatrową przede wszystkich, zmierzającym konsekwentnie do politycznego zagwarantowania monopolu rozwoju wyłącznie źródeł OZE, wspartych ewentualnie spalaniem gazu masowo sprowadzanego z zagranicy. Co oczywiście nieuchronnie oznacza dla nas Polaków radykalne podwyżki cen energii, do poziomu niemieckiego, czyli przeszło dwukrotnie większego niż poziom obecny. I będą to podwyżki wynikające nie z wprowadzenia jakiegoś dodatkowego podatku tu w Polsce, ale już z samej chorej monopolistycznej struktury wytwarzania energii, takiej, że prądu nie da się wyprodukować tanio. Tak jest zresztą obecnie w Niemczech i Danii, krajach o najwyższym poziomie cen energii w Europie. Mówimy o cenach dla indywidualnych odbiorców a więc poziomie 31 eurocentów/kWh (1 zł 40 gr/kWh, przy dzisiejszej cenie w Polsce 55 – 60 gr/kWh), gdyż dla przemysłu energia jest silnie dotowana z niemieckiego budżetu!
Takich dotacji z oczywistych względów w Polsce nie będzie, więc i przemysł podobną cenę też będzie płacił. A jakie są dalsze konsekwencje takiej sytuacji? Nieopłacalność robienia w naszym kraju czegokolwiek, co wymaga zakupu większej ilości energii elektrycznej, a tym samym masowe bezrobocie, Duża część polaków będzie wyjadać przysłowiowy „kit z okien” lub masowo emigrować do krajów gdzie produkować się opłaca, bo są niższe koszty energii. Tymczasem ewentualne zrealizowanie rządowego programu jądrowego (sześć bloków jądrowych dających razem osiem – dziesięć GW mocy, której roczne wykorzystanie sięga 90 procent) zasadniczo zmieni sytuację energetyczną kraju, dając mu zdrowe i silne podstawy rozwoju całej gospodarki. Będą to źródła bez-emisyjne, nie obciążone jak spalanie węgla, gazu czy biomasy rosnącymi stale kosztami emisji CO2.
Wnioski dla naszego Stowarzyszenia w tej sytuacji są jednoznaczne! Jeśli chcemy doprowadzić do sytuacji, żeby budowa elektrowni jądrowej była na takim etapie zaawansowania, aby już nikt nie pomyślał o przerwaniu tej inwestycji, musimy dać obecnie rządzącym szansę na podpisanie porozumienia z USA i dalszą realizację jądrowego programu! A obawiam się, że przegrana Andrzeja Dudy skłonić może PiS przedterminowych wyborów parlamentarnych na jesieni, wraz zresztą z całą demagogiczna, destrukcyjną i niszczącą szanse rozwojowe Polski kampanią wyborczą.
Ja, który bardzo krytycznie oceniam w wielu aspektach rządy PiS, zwłaszcza za uprawianie demagogii w kwestii emerytur, podatki, budżet itp, zmuszony jestem poprzez postawę polityków głównego nurtu opozycji do poparcia Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich i trzymanie kciuków za to, by nie doszło na jesieni do kolejnych wyborów, które mogłyby przekreślić jakiekolwiek szanse na budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Nie wierzę również, przy wszystkich mankamentach i wadach obecnego układu rządzącego, by takie wybory przyniosły Polsce lepszy i bardziej racjonalny rząd. Nie wierzę, bo znam mierną jakość, cynizm i służalczość lwiej części klasy politycznej w naszym kraju od 30 lat, niezdolnej wyłonić naprawdę dobrego rządu.
Pozdrawiam zwolenników atomu.