Perzyński: Polskie farmy wiatrowe mogą powstać bez większego udziału naszego przemysłu

22 stycznia 2024, 07:35 Energetyka

– Pierwsza energia z morskich farm wiatrowych ma popłynąć w 2026 roku, jednak termin ten jest dość mglisty, ponieważ porty instalacyjne do montowania turbin nadal nie powstały. Może się okazać, że całe przedsięwzięcie powstanie bez istotnego udziału polskiego kapitału – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

DEME Group offshore
DEME Group offshore

Należy wspomnieć, że budowa morskich farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim to wielkie przedsięwzięcie dla polskich spółek energetycznych. Pierwszy prąd do gospodarstw domowych ma już popłynąć za 2 lata. Według założeń spółek energetycznych offshore ma odpowiadać za 5,9 GW w 2030 roku i 18 GW w 2040 roku, a całkowite zapotrzebowanie energetyczne Polski wynosi ok. 62 GW.

Co ważne, na wybrzeżu docelowo mają powstać cztery terminale. Pierwszy port do montowania gotowych elementów turbin będzie ulokowany w Świnoujściu budowany przez Orlen Neptun, drugi w Gdańsku budowany przez Polską Grupę Energetyczną (PGE) oraz dwa obiekty serwisowe w Łebie i Ustce.

Skąd takie opóźnienie?

Port instalacyjny w Gdańsku miał uzyskać dofinansowanie w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO), jednak ze względu na konflikt o praworządność byłego rządu Zjednoczonej Prawicy z Komisją Europejską środki unijne zostały wstrzymane, a opóźnienie w inwestycji wynosi dwa lata.

Nowy rząd jest bardziej skłonny do rozmów z Brukselą, czego efektem była pierwsza wypłata 5 mld euro (ok. 22 mld zł) w ramach programu RePowerEU na początku grudnia. Program ten jest przeznaczony na odchodzenie od rosyjskich paliw kopalnych i inwestycje w zielone technologie.

Port Świnoujściu jest za mały

Jak podaje Orlen Neptun, obecnie trwają intensywne prace na miejscu budowy terminala instalacyjnego morskich farm wiatrowych w Świnoujściu. W porcie docelowo znajdzie pracę 100 pracowników.

Grupa Orlen podaje, że lądowa część terminala instalacyjnego powstaje na terenie o powierzchni blisko 20 ha. Będą tam przeładowywane i składowane kluczowe elementy morskich turbin wiatrowych, takich jak wieże, łopaty i gondole. Terminal będzie w stanie przyjmować też morskie stacje transformatorowe, ważące nawet 24 tys. ton i ma być dostosowany do instalacji turbin o mocy 14 MW i większych.

Spółka jednak zapewnia, że budowa portu przebiega zgodnie z planem i bez opóźnień. Inwestycja zostanie uruchomiona na początku 2025 roku i będzie to pierwszy tego typu terminal w Polsce.

Port w Ustce nie zdąży skorzystać z KPO

Polska Grupa Energetyczna podaje, że morskie farmy wiatrowe – Baltica 2 i Baltica 3, budowane przez spółkę, będą miały swój port serwisowy w Ustce. PGE Baltica kupiła 3 ha terenu w porcie i rozpoczęła przygotowania do zbudowania własnego nabrzeża i bazy. Koszt tej inwestycji, w raz z infrastrukturą na lądzie (drogi, kolej) wyniesie prawdopodobnie 1,5-2 mld zł.

Obecna infrastruktura w porcie Ustka jest wystarczająca do obsługi statków serwisowych, jednak nie większych jednostek, które wypływają na wiele dni w morze. Urząd Morski Gdynia od wielu lat ma plan rozbudowy portu, tak by mogły tu wpływać także większe statki i by w kolejnej fazie budowy farm wiatrowych na morzu Ustka służyła także jako port instalacyjny.

– Jeśli chodzi o Ustkę, sytuacja wygląda tak, że nie ma już możliwości czasowych, żeby to zrobić do połowy 2026 roku, zapadła decyzja, że jakby ta „wewnętrzna” Ustka będzie robiona – mówiła w lipcu w Senacie Anna Stelmaszyk-Świerczyńska, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.

Projekt rozbudowy portu w Ustce nie trafi jednak do kosza. UM w Gdyni podkreśla, że planuje dużą rozbudowę portu od kilku lat, a wiele niezbędnych przygotowań zostało już zrobionych.

Trzeba pogłębić port w Łebie

Łeba ma być portem serwisowym dla projektu Baltic Power i farm wiatrowych Equinora i Polenergii. Obaj inwestorzy ruszyli już z przygotowaniem swoich baz, ale głównym wyzwaniem jest przebudowa wejścia do portu, aby nie było ryzyka, że statki osiądą na mieliźnie.

Urząd Morski w Gdyni informuje, że planowana jest inwestycja polegająca na przebudowie Portu w Łebie w ramach KPO. Urząd ma nadzieję, że prace rozpoczną się w 2024 roku.

Offshore bez udziału Polski?

Obecne opóźnienia są na tyle duże, że spółki energetyczne rozważają nawet wariant rozbudowy farm wiatrowych na Bałtyku bez polskiego local content. PGE informuje, że jeśli decyzje nie zapadną, konieczną alternatywą będzie skorzystanie z instalacyjnych portów zagranicznych. Inną opcją dla polskich portów dla firm budujących offshore może być duńskie Roenne zlokalizowane na wyspie Bornholm lub niemiecki Sassnitz na pobliskiej Rugii.

Co prawda, pierwsza transza środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski została odblokowana, ale wciąż nie wiadomo, kiedy część funduszy zostanie przeznaczona na realizację portów w Gdańsku, Ustce i Łebie. Nowy rząd jest bardziej skłonny pozyskać unijne środki potrzebne do realizacji inwestycji na wybrzeżu, jednak projekty już są dość mocno opóźnione. Jeżeli nie nastąpią istotne zmiany spółki energetyczne będą pozbawione swoich baz serwisowo-remontowych na wybrzeżu, co sprawi, że wiatraki do polskich farm wiatrowych będą budowane bez krajowego łańcucha dostaw.

Europejski offshore w natarciu