Wbrew zapewnieniom, że obecny rząd uwolni potencjał lądowej energetyki wiatrowej, fotowoltaiki, biogazowni, w 2024 roku inwestycje w OZE znacznie przyhamowały. Zawiedli zwłaszcza właściciele projektów farm wiatrowych. Ale i prosumenci byli bardziej wstrzemięźliwi w wydatkach na przydomowe instalacje solarne niż rok wcześniej.
Odnawialne źródła energii mają coraz większy udział w mocach wytwórczych polskiego systemu elektroenergetycznego. W 2024 roku moc zainstalowana OZE wynosiła już 33,6 GW, co stanowiło 46,2 procent wszystkich. Jak wynika z danych Agencji Rynku Energii, w ubiegłym roku do sieci podłączono blisko 5,2 GW nowych zeroemisyjnych instalacji, ale było to o 10,7 procent mniej niż w 2023 roku. To zaprzeczenie oficjalnej propagandowej tezy, że zmiana rządu uwolniła inwestycje w OZE. Tymczasem największe ich zmniejszenie odnotowano w dwóch kluczowych segmentach: lądowej energetyce wiatrowej i fotowoltaice. W rezultacie udział OZE w krajowym mixie energetycznym zwiększył się o 3,1 punktu procentowego, najmniej w tej dekadzie.
Inwestycje w farmy wiatrowe nie wystrzeliły
W 2024 roku do systemu elektroenergetycznego podłączono 720,6 MW nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych, o 450 MW mniej niż rok wcześniej (co oznacza zmniejszenie nakładów inwestycyjnych o 3,6 miliarda złotych). Był to najmniejszy przyrost mocy w tym segmencie od czterech lat. Inwestycje wyhamowały, lub nie ruszyły z miejsca mimo nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej w marcu 2023 roku. Częściowo zliberalizowano wówczas restrykcyjną zasadę 10H, zmniejszając do 700 metrów minimalną odległość elektrowni od zabudowań mieszkalnych, pod warunkiem uwzględnienia farmy w gminnym miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.
Na koniec 2024 roku moc zainstalowana farm onshore wind wynosiła 10,1 GW. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowało Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu, który wyznacza kierunki rozwoju energetyki do końca bieżącej dekady, z perspektywą do 2040 roku. Projekt zakłada w scenariuszu aktywnej transformacji, że na koniec 2025 roku moc osiągalna elektrowni wiatrowych zlokalizowanych na lądzie wyniesie blisko 12 GW, czyli wzrośnie o 2 GW. Wariant transformacji w ścieżce zbliżonej do „biznes jak zwykle” prognozuje wzrost mocy do 11,1 GW. Ten wydaje się bardziej realny.
Resort klimatu przygotował również projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, która m.in. zmniejsza minimalny dystans do zabudowań do 500 m, i ma uwolnić pod nowe farmy obszar o 32,5 tysięcy km2 (czyli porównywalny z woj. mazowieckim, największym w Polsce). Nowela od dwóch miesięcy nie może trafić pod obrady rządu, ale jeśli on ją wreszcie przyjmie i skieruje do Sejmu, to nawet po jej uchwaleniu, nowe „uwolnione” farmy będą budowane za dwa trzy lata.
Prosumenci już nie chcą inwestować
Drugi kluczowy segment, w którym zanotowano spadek mocy podłączonych instalacji to fotowoltaika. W 2024 roku przybyło nieco ponad 4,4 GW mocy, o 154 MW mniej niż rok wcześniej. Kolejny rok z rzędu spadała moc instalacji budowanych przez prosumentów, bo przemysłowe farmy solarne rosną jak na drożdżach. Moc fotowoltaicznych instalacji prosumenckich wzrosła o blisko 1,4 GW, podczas gdy rok wcześniej dystrybutorzy podłączyli do sieci mikroinstalacje o łącznej mocy 1,9 GW.
Za pierwszego roku rządu koalicji 15 października, która w swojej umowie przewiduje m.in. „uwolnienie potencjału lądowej energetyki wiatrowej, fotowoltaiki, biogazowni”, Polacy nadal inwestowali w swoje przydomowe elektrownie. Ale mniej ambitnie. Spadek przyłączonych mocy o 538 MW, oznacza, że inwestycje zmniejszyły się o około 3 miliardy złotych.
600 tys. gospodarstw domowych na czarnym prądzie
I tak na koniec. Zwiększenie wzrostu podłączonych mocy, w porównaniu do 2023 roku, zresztą symboliczne, zanotowano tylko w dwóch z ośmiu segmentów OZE: elektrowniach wodnych i tzw. innych. Najwyraźniej na skutki uwolnienia potencjału przyjdzie nam jeszcze poczekać.
W 2024 roku inwestycje w OZE, jak widać ewidentnie wyhamowały, a spadek nakładów inwestycyjnych można oszacować na około 7 mld zł. W ubiegłym roku z 1 MW mocy zainstalowanej w farmach wiatrowych, według danych ARE wyprodukowano średnio 2,4 GWh zielonej energii. Dla 1 MW w fotowoltaice przyjmuje się, że jest to 1 GWh rocznie. Spadek inwestycji w OZE spowoduje więc, że w tym roku z tych źródeł nie zostanie wyprodukowane odpowiednio 1080 GWh i 154 GWh energii. Łącznie daje to 1,2 TWh, co oznacza średnie roczne zużycie około 600 tys. gospodarstw domowych w Polsce.
Tomasz Brzeziński
Siemens Energy odnotowuje rekordowy portfel zamówień o wartości 135 miliardów dolarów