Fedorowicz: Wysokie kary uczą respektu

3 lutego 2014, 07:58 Drogi

Ostatni raport Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego nt. badań prędkości pojazdów w Polsce w 2013 r. wskazuje, że 64% kierowców w Polsce jeździ powyżej dopuszczalnego limitu; 4 na 5 kierujących przekracza prędkość na drogach krajowych przebiegających przez teren zabudowany i na dwujezdniowych ulicach miast; niemal co czwarty kierowca na drogach krajowych, nawet przejeżdżając przez miejscowości, przekracza prędkość o więcej niż 20 km/h.

– O częstym przekraczaniu dozwolonej prędkości przez polskich kierowców decydują czynniki psychologiczne. Nie potrafimy zachować dyscypliny – ocenia pos. Jerzy Fedorowicz (PO).

Od z górą 20. lat do Polski zaczęły napływać lepsze samochody. Do tego wielu młodym ludziom ojcowie rozdawali szybko jeżdżące bmw, audi, auta o wielu litrach pojemności. Istnieje u nas przy tym społeczne przyzwolenie na urządzanie wyścigów na ulicach, stanowiące bezpośrednie zagrożenie dla życia ludzkiego. Obserwuję nieraz, jak pędzi jakiś szalony kierowca, często zresztą nie po autostradzie, ale drogą gorszej jakości. A za chwilę musi gwałtownie zwolnić, bo praktycznie poza paroma autostradami, naszymi drogami trudno się poruszać zbyt szybko.

– To wynika z jakiegoś niedouczenia tych kierowców, ale też z fanfaronady – mówi dalej Fedorowicz. – Drugą nacją, która szybko jeździ, są Włosi, ale oni lepiej od nas potrafią prowadzić auta. Są u nich zresztą także lepsze od naszych drogi. Mają przy tym motoryzację we krwi. To we Włoszech powstały takie marki jak ferrari, alfa romeo, lancia czy fiat; jest tam przecież tor wyścigowy Autodromo Nazionale di Monza.

Według Fedorowicza należy przekonywać polskich kierowców, zwłaszcza młodych, o tym choćby, że nie da się oszukać praw fizyki.

– Młody człowiek, który wsiada do dużego samochodu np. z przednim napędem, próbując sobie wmówić, że przy pokonywaniu łuku, gdy zdejmie nogę z gazu, to na pewno ten łuk pokona, nie wie, że jest dokładnie odwrotnie – mówi dalej poseł. – Pewnych rzeczy po prostu nie rozumie. Jednak myślę, że to się będzie zmieniać. Choć wciąż jest przerażające, że to zbyt duża szybkość – i niedostosowanie jej do aktualnych warunków na drogach – stanowi jedną z głównych przyczyn wypadków drogowych, w tym tych najpoważniejszych.

Fedorowicz przekonuje, że zna te problemy z autopsji, bowiem sam ma duże auto. Nie „czuje się”, jak ono jedzie z dużą szybkością. – Trzeba dlatego zwracać uwagę, że nie tak łatwo wyhamować takiej szybkości. I to nawet gdy wiadomo, że samochód posiada ABS, napęd na cztery koła itd. – ostrzega poseł.

– Stąd wciąż przed nami jest walka w wielu dziedzinach. Musimy jeszcze długo uczyć ludzi prawidłowych nawyków przy jeździe na naszych drogach. Ponadto musi się poprawić ich jakość, stan oświetlenia. Do tego nie może być tak, że znany aktor czy celebryta chwali się publicznie, że przejechał jakiś odcinek z szybkością 200 km/godz. To negatywnie oddziałuje na świadomość, zwłaszcza młodych kierowców. Ilu moich przyjaciół zginęło ponieważ nie utrzymali na drodze auta, i to przy szybkości 100 km/godz. z powodu aquaplaningu (utraty przyczepności kół podczas jazdy w deszczu) – mówi Fedorowicz.

– Prawo na drogach powinno być konsekwentnie stosowane, łącznie z wymierzaniem odpowiednich kar za jego przekraczanie. I odnosi to pozytywny skutek, o czym się przekonałem jadąc kiedyś z Niemiec do Holandii. U naszych zachodnich sąsiadów na niektórych autostradach można jechać z praktycznie nieograniczoną szybkością. Jednak po przekroczeniu holenderskiej granicy wszyscy zwalniają do maksymalnie 130 km/godz. Okazuje się bowiem, że kary za jazdę z niedozwoloną prędkością są tam bardzo wysokie – sięgają ceny nowego samochodu – kończy poseł.