W filmie z Louisem de Funès dla tytułowego hibernatusa stworzono odrębny, nierealny świat, aby dobrze się czuł w nowej rzeczywistości. Z NABE, którą proponuje rząd dla energetyki węglowej, jest podobnie. Wydzielenie aktywów węglowych jest konieczne, bo generują coraz większe straty, spółki energetyczne są zadłużone, a z obciążeniem węglowym w nowej rzeczywistości kończy im się możliwość pozyskania finansowania na inwestycje. Brak analizy kosztów i korzyści dla gospodarki i społeczeństwa, czy oceny ryzyk, spowoduje że NABE zamiast odblokować transformację może ją zahibernować i wprowadzić chaos, który zagrozi bezpieczeństwu energetycznemu Polski – piszą dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk i Andrzej Rubczyński, analitycy Forum Energii.
Pod koniec maja Ministerstwo Aktywów Państwowych przedstawiło do konsultacji długo oczekiwany Program transformacji sektora elektroenergetycznego. To w nim zawarta jest koncepcja reorganizacji sektora i utworzenia nowego podmiotu – Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Według założeń, (wbrew nazwie) NABE ma być spółką prawa handlowego i przejąć majątek węglowy PGE, ENEI oraz Tauronu. W skład NABE ma wejść 70 bloków na węgiel kamienny oraz brunatny, z wyłączeniem elektrociepłowni, wraz z kopalniami węgla brunatnego. Głównym powodem tego działania jest generowanie strat przez elektrownie węglowe i pogarszająca się kondycja finansowa spółek. Państwo, przejmując aktywa i dług, chce odciążyć bilanse spółek i umożliwić inwestowanie w nisko- i zeroemisyjne źródła wytwórcze oraz w sieci dystrybucyjne. Te obszary potrzebują bardzo wysokich nakładów, po które spółki muszą udać się do instytucji finansowych, a te z kolei nie pożyczają pieniędzy podmiotom posiadającym w swoim portfolio projekty wysokoemisyjne. NABE ma utrzymywać bloki i kopalnie, ale nie prowadzić żadnych nowych inwestycji. Nie wiadomo jednak, co dalej.
Potrzebna jest wizja zmian w sektorze, pomysł jak i w jakim terminie wycofywać moce węglowe oraz czym je zastępować. Zmiany formy własnościowo-organizacyjnej – czym de facto jest NABE – są jedynie pierwszym krokiem w tym kierunku. Jednak bez odpowiedzi na pytanie na jakich zasadach i jak długo miałby taki podmiot działać, skąd wziąć pieniądze na jego utrzymanie, NABE staje się projektem wysokiego ryzyka, którego koncepcję będzie bardzo łatwo podważyć. W Programie brakuje wielu kluczowych elementów:
Brakuje oceny skutków regulacji, która pozwoliłaby oszacować konsekwencje społeczne i ekonomiczne utworzenia NABE. Nie wiadomo, jakie będą koszty całej operacji, w tym związane nie tylko z utrzymaniem coraz mniej opłacalnych ekonomicznie bloków, ale również z ich likwidacją. W tym kontekście kluczowa będzie wycena przejmowanych aktywów, która pokaże jak bardzo trzeba będzie się dołożyć do spłacania zobowiązań nowego podmiotu.
Brakuje określenia ram czasowych funkcjonowania NABE. Pokazanie realnej i ekonomicznie uzasadnionej ścieżki zamykania bloków jest jedyną szansą na akceptację planu przez Komisję Europejską, która zgodnie z unijnymi zasadami będzie opiniować pomysłu rządu, jeśli w grę będzie wchodzić pomoc publiczna.
Harmonogram zamykania bloków powinien być oparty na modelowaniu miksu elektroenergetycznego, które pozwoli na określenie czy i jak długo elektrownie będą rentowne przy przewidywanych cenach uprawnień do emisji CO2. Modelowania miksu w Programie nie ma, a przyjęcie założeń wyjętych z Polityki energetycznej Polski do 2040 r., która już w chwili publikacji była dokumentem nieprzystającym do szybko zmieniającej się rzeczywistości, jest nierealne i jest przejawem hibernowania i zaklinania rzeczywistości.
Modelowanie umożliwiłoby prognozowanie mocy, które muszą uzupełnić miks wytwórczy zastępujący wycofywane jednostki węglowe. Nie ma jednak scenariuszy wypełniania luki węglowej.
Nie określono zasad funkcjonowania jednostek na rynku, a połączenie spółek wpłynie na ich działanie w różnych segmentach rynku – wytwarzanie, sprzedaż czy rynek mocy.
Konsolidacja tak wielu elektrowni w ramach NABE będzie skutkować bardzo wysoką koncentracją na rynku energii elektrycznej. W koncepcji przekształceń nie określono jednak wpływu NABE na konkurencję i konsumentów. Tymczasem Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie wycofało się z pomysłu likwidacji obliga giełdowego, które do pewnego stopnia mogłoby niwelować negatywne skutki konsolidacji.
Choć NABE nie jest określane jako wehikuł do likwidacji elektrowni węglowych, jego faktyczna rola nie może być inna. Dlatego ważne jest przyjęcie zasad wycofywania jednostek z rynku, a terminy zamykania poszczególnych bloków muszą uwzględniać harmonogramy zaplanowane przez regiony w planach sprawiedliwej transformacji.
Ministerstwo nie precyzuje, czy właściwy, szczegółowy program transformacji sektora elektroenergetycznego, uzupełniający powyższe braki, zostanie poddany konsultacjom.
Wnioski – urealniajmy strategię, bo rzeczywistość już ją wyprzedziła
Choć Ministerstwo Aktywów Państwowych przekonuje, że najważniejszym elementem programu transformacji sektora elektroenergetycznego jest wydzielenie aktywów węglowych z państwowych spółek energetycznych, to jest to zaledwie pierwszy krok w tym kierunku. Tak strategiczne działanie wymaga powagi i rzetelnych analiz, tymczasem pomysł rządu zawarty jest na kilku stronach dokumentu. Przed podjęciem tak istotnej decyzji jak utworzenie NABE, konsolidującej ponad połowę rynku energii i angażującego ogromne środki finansowe, konieczne jest m.in. przygotowanie realnego planu odchodzenia od węgla i wygaszania przynoszących straty aktywów. Niektóre plany energetyki są jak hibernatus – nie wiadomo w jakiej rzeczywistości się znalazły, i nikt nie bierze pod uwagę końca możliwości wsparcia elektrowni węglowych. Dlatego zamiast stwarzać pozory, że energetyka nie zmieniała się w ciągu ostatnich lat i kreować NABE jako lek na wszystkie jej problemy, trzeba przeprowadzić realną ocenę kosztów i korzyści takiej operacji oraz przedstawić rzetelny, dobrze przygotowany i realny plan transformacji polskiej energetyki.
Źródło: Forum Energii