Idea budowy centralnego portu komunikacyjnego między Warszawą i Łodzią jest dyskusyjna. Jeżeli decyzja ostatecznie zapadnie i będziemy znać lokalizację oraz jego planowaną przepustowość – pojawią się też rozwiązania, co do finansowania tej inwestycji.
– Nie będąc jej zwolennikiem uważam, że taka inwestycja nie powinna nastręczać trudności. Jednak w późniejszych latach może zabraknąć pieniędzy na utrzymanie portu, który na siebie nie zarobi – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes ZDG TOR – Dzisiaj możemy szukać środków wszędzie. Ich źródłem może być Azjatycki Bank Inwestycyjny, którego Polska jest partnerem. Jeżeli ze strony rządu pojawi się gwarancja jakiejś formy pożyczki, kredytu czy obligacji, to takie potwierdzenie Skarbu Państwa skusi każdego inwestora finansowego. Bez wchodzenia w politykę będzie mógł pożyczyć środki, które zostaną mu przez państwo zwrócone. Nie będzie to raczej forma partnerstwa prywatno-publicznego, np. z inwestorem chińskim. Póki co rząd jest niechętnie nastawiony do tego typu współpracy. Takie rozwiązaniem zakłada dzielenie się w kwestii zarządzania portem podczas długiego – 30- albo 50-letenigo okresu eksploatacji. Rząd zaś chce mieć w tym zakresie sto procent głosów. Finansowanie będzie więc kompilacją środków krajowych i pożyczonych. Z samym zaciągnięciem kredytów nie powinno być problemów. Dopiero ich spłata może sprawić kłopoty, zwłaszcza jeśli, jak przewiduje wiele głosów, port nie będzie na siebie zarabiać – podsumował Furgalski.
Źródło: eNewsroom.pl