Według wyliczeń Europejskiego Funduszu Leasingowego (EFL), koszt zakupu samochodu z silnikiem spalinowym wynosi obecnie ok. 55 tys. zł, a samochodu elektrycznego – 104 tys. EFL wyliczył, że koszty eksploatacji takiego samochodu nadal są wyższe o ok. 28 proc. w stosunku do samochodu spalinowego.
„Elektromobilność po prostu musi się opłacać” – powiedział obecny na konferencji wiceprezes EFL Radosław Woźniak.
Jak wskazali autorzy raportu, rynek samochodów elektrycznych najbardziej rośnie tam, gdzie dopłaty bezpośrednie do ich zakupu są najwyższe – np. w Norwegii, Francji czy USA. Jako dowód, jak ten rodzaj wsparcia działa na rozwój rynku, podali przykład Danii, w której sprzedaż „elektryków” spadła o 61 proc. po tym, jak – ze względu na sytuację budżetu w 2015 r. – ograniczono subsydia. Zdaniem autorów raportu, subsydiowanie to kwestia tylko kilku lat, bo ze względu na rozwój technologiczny samochody elektryczne staną się konkurencyjne cenowo ze spalinowymi. Cena modelu ID, który Volkswagen chce wypuścić na rynek w 2020 r., będzie porównywalna z ceną golfa z silnikiem wysokoprężnym. Przy zasięgu 600 km naładowanie ID na stacji szybkiego ładowania ma zająć 30 minut – powiedział rzecznik polskiego VW Tomasz Tonder.
TOR przekonuje w swym raporcie, że szybszy rozwój elektromobilności w transporcie publicznym niż indywidualnym będzie wynikał m.in. z tego, że autobusy mają stałe trasy, więc łatwiej niż w przypadku transportu indywidualnego będzie można wdrożyć tu kompleksowe rozwiązania komunikacyjne.
Jak zauważyli przedstawiciele TOR-u, w rządowym programie e-bus uczestnictwo zadeklarowało 45 miast i gmin, eksploatujących obecnie 5530 autobusów (tj. 48 proc. taboru w Polsce). Skala planowanych zakupów sięga od kilku pojazdów w małych gminach do 120 w Warszawie. Zdaniem ekspertów TOR w 2020 r. autobusy elektryczne będą stanowiły 7 proc. całej floty tych pojazdów w Polsce.