Gawęda: Decyzja o eksploatacji Złoczewa należy do PGE

12 lutego 2020, 13:00 Energetyka

– My, jako ministerstwo aktywów państwowych, jesteśmy za udzieleniem tej koncesji, ale ostateczna decyzja inwestycyjna leży po stronie spółki, a udzielenie koncesji leży w kompetencjach Głównego Geologa Kraju – powiedział wiceminister aktywów państwowych, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Adam Gawęda podczas posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. Złoczewa.

Posiedzenie sejmowego zespołu parlamentarnego do spraw Złoczewa. Fot. Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl
Posiedzenie sejmowego zespołu parlamentarnego do spraw Złoczewa. Fot. Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl

Decyzja należy do PGE

Rada Ministrów przyjęła 30 maja 2018 roku program dla sektora górnictwa węgla brunatnego w Polsce. Adam Gawęda powiedział, że ten surowiec ten, pełni kluczową rolę w polskiej energetyce. Potencjalne obszary jego wydobycia to odkrywki Złoczew i Ościsłowo. – Jako perspektywiczne złoże, pod uwagę brany jest właśnie Złoczew. Ostateczną decyzję podejmuje jednak zawsze zarząd firmy, w tym przypadku Polska Grupa Energetyczna – powiedział.

Adam Gawęda powiedział, że ostateczna decyzja w sprawie udzielenia koncesji na wydobywanie węgla brunatnego w Złoczewie na potrzeby Elektrowni Bełchatów zostanie podjęta przez Głównego Geologa Kraju. My, jako ministerstwo aktywów państwowych, jesteśmy za udzieleniem tej koncesji, ale ostateczna decyzja inwestycyjna, patrząc na uwarunkowania ekonomiczne, rynkowe powinny leżeć po stronie spółki, inwestora, a więc Polskiej Grupy Energetycznej – powiedział.

Minister podkreślił, że nie należy ograniczać dostępu do złóż, które za klika lat mogą być wydobywane i spalane w sposób mniej szkodliwy dla środowiska dzięki postępowi technologicznemu. – Nie powinniśmy ograniczać dostępności złóż, które będziemy mogli wykorzystać za kilka lat – ocenił.

Powiedział, że w ciągu ostatnich kilku lat emisje CO2 w Unii Europejskiej ustabilizowały się, ale globalnie rosną one o kilka procent rocznie. – W czasie gdy w Polsce zużywamy 60-70 mln ton węgla energetycznego, Indie chcą wydobywać w ciągu roku miliard ton węgla. W skali globalnej to siedem mld ton węgla. Proces sprawiedliwej transformacji powinien uwzględnić nasze możliwości i zdolności tak, aby nie doprowadzić do blackoutu, jaki zdarzył się ostatnio w Anglii – ostrzegał Gawęda.

PGE czeka na pozytywną decyzję dla Złoczewa, ale…

Marek Ciapała, członek zarządu Polskiej Grupy Energetycznej, Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, powiedział, że złoża węgla brunatnego na polach Szczerców i Bełchatów będą się kończyć w latach 2030–2032. Wówczas na bazie scenariusza bez nowej odkrywki, bloki energetyczne zostaną odstawiane. – Przy realizacji scenariusza zakładającego wydobycie węgla brunatnego, pierwszy węgiel ze złoża Złoczew może pojawić się w 2032 roku. Niezależnie jednak od scenariusza, konsumpcja węgla brunatnego w porównaniu do obecnego wydobycia zmniejszy się o ok. 50 procent – powiedział. Podkreślił jednak, że decyzja w tej sprawie zależy od wielu czynników i uwarunkowań, takich jak program dla węgla brunatnego i polityka energetyczna Polski do 2040, oraz od ostatecznego kształtu polityki klimatyczno-energetycznego UE.

Przypomniał, że elektrownia Bełchatów zapewnia obecnie 22 procent rocznego zapotrzebowania Polski na energię elektryczną.

…decyzja będzie zależeć od innych czynników 

Wiceprezes PGE Ryszard Wasiłek powiedział, że w strategii spółki z 2016 roku, odkrywka Złoczew istnieje nadal i jest w kręgu zainteresowań spółki. – Po uzyskaniu koncesji będziemy prowadzić szeroko pojęte analizy ekonomiczne i społeczne. Od co najmniej dwóch lat mamy świadomość, że dzięki odkrywce Złoczew, będziemy wydobywać 17, a nie jak obecnie 40 mln ton węgla. Zgłosiliśmy więc Bełchatów jako region zagrożony utratą miejsc pracy, aby uzyskał pomoc krajową, ale i europejską – powiedział.

Podkreślił, że na decyzję PGE wpływ będzie miało wiele czynników, np. polityka klimatyczna. – Zmiany w tym zakresie nam nie służą. Jeszcze w 2016 roku, kiedy Złoczew był wpisywany do strategii spółki, wówczas ceny uprawień do emisji CO2 wynosiły 6 euro. Teraz jest to 24-25 euro. Wówczas płaciliśmy za uprawienia 1,2 mld złotych, teraz będziemy płacić 6 mld zł – powiedział.

Dodał jednak, że pojecie bezpieczeństwa energetycznego i uniezależnienie się od innych rynków mogą być czasem ważniejsze od kosztów. – Być może technologia pomoże nam w przyszłości ograniczyć emisję, tak aby wykorzystać nasze zasoby – powiedział na zakończenie.

Opracował Bartłomiej Sawicki

Stępiński: Odkrywki PGE do przykrycia?