icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Gazprom do przodu na wszystkich frontach. W deklaracjach

 Ostatniego dnia czerwca odbyło się zebranie akcjonariuszy rosyjskiego Gazpromu, którego zwieńczeniem była konferencja prasowa prezesa spółki Aleksieja Millera. W jej trakcie mówił on o kierunkach pracy Gazpromu, działalności na rynku europejskim, a także o stosunkach z Ukrainą.

Gazprom ma środki na Nord Stream 2

Jedno z pierwszych pytań dotyczyło projektu Nord Stream 2. Zdaniem Millera nie ma żadnej konieczności, aby stosować względem planowanego gazociągu specjalną podstawę prawną.

– Z punktu widzenia technicznej koncepcji Nord Stream 2 jest taki sam jak Nord Stream 1 – powiedział, przypominając jednocześnie, że nowa magistrala będzie przechodziła przez ten sam korytarz, w którym ułożono Nord Stream 1. Wykluczył możliwość opóźnień w realizacji projektu.

– Jesteśmy absolutnie przekonani, że zostanie on zbudowany w terminie – mówił Miller.

Przypomniał o podpisanej niedawno umowie, która zapewnia długoterminowe finansowanie projektu. Zaznaczył przy tym, że w 2017 roku jego realizacja nie będzie wymagała finansowania projektowego. Będą wykorzystywane środki pozyskane od europejskich partnerów koncernu w ramach finansowania mezzanine. Finansowanie projektowe ma się rozpocząć w 2018 roku.

Podkreślił, że pozyskane od europejskich spółek przez Gazprom kredyty na budowę Nord Stream 2 nie są zabezpieczone kontraktami, co ma związek z finansowaniem typu mezzanine, które ich nie przewiduje.

Pierwszy gazociąg z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie – Nord Stream – składa się z dwóch nitek i został oddany do eksploatacji 5 lat temu. Ich przepustowość wynosi 55 mld m3 rocznie. Po budowie drugiego gazociągu po dnie Bałtyku do niemieckiego wybrzeża będzie przesyłane 110 mld m3 rosyjskiego gazu.

Nord Stream 2 może zagrozić rozwojowi rynku w regionie i potencjalnej konkurencji w postaci dostaw z nowych, nierosyjskich źródeł. Ponadto może pozbawić Polskę oraz Ukrainę roli państw tranzytowych w dostawach paliwa z Rosji.

Gazprom będzie budował Turkish Stream sam

Mówiąc o Turkish Stream, Miller stwierdził, że Gazprom otrzymał od zachodnioeuropejskich spółek wnioski o uczestnictwo w projekcie. Przypomniał, że obecnie koncern jest jego jedynym akcjonariuszem. Podkreślił jednocześnie, że wspomniane propozycje nie są teraz przedmiotem rozmów. Według niego głównym zadaniem spółki w regionie jest bezpośrednia budowa gazociągu.

– Co do zasady jesteśmy gotowi do dalszego rozważenia możliwości wejścia do projektu operatorów gazowych – powiedział Miller.

Nie określił jednak, które spółki byłyby zainteresowane taką możliwością, mówiąc jedynie, że „są to bardzo poważne spółki europejskie”. Zaznaczył, że „praktycznie wszystkie spółki ze wszystkich państw regionu wyraziły zainteresowanie dostawami gazu przez to połączenie”.

Odnosząc się do cen paliwa, które ma być przesyłane Turkish Stream, stwierdził, że Gazprom nie zamierza stosować preferencyjnych warunków. Podkreślił przy tym, że ostateczny wybór kierunków trasy gazociągu będzie zależał również od stanowiska europejskich partnerów.

– Jeżeli chodzi o rozbudowę mocy przesyłowych w państwach sąsiadujących z Turcją, to jest to sfera odpowiedzialności operatorów sieci przesyłu gazu w tych państwach. Dlatego też od ich pracy, od przebiegu negocjacji z tymi spółkami będzie zależała trasa – dodał Miller.

Projekt Turkish Stream zakłada budowę dwóch nitek gazociągu o przepustowości 15,75 mld m3 każda. Przy czym surowiec przesyłany pierwszą ma być w pełni przeznaczony na potrzeby rynku tureckiego. Strona rosyjska zastrzegła, że budowa drugiej nitki będzie zależała od zainteresowania Europy otrzymywaniem surowca trasą turecką oraz uzyskania od Brukseli odpowiednich gwarancji. Gazociąg ma zostać uruchomiony do końca 2019 roku.

Straty Gazpromu na Ukrainie

Nie obeszło się bez pytań o Ukrainę. Miller został zapytany o to, czy Gazprom boleśnie odczuwa utratę ukraińskiego rynku. Udzielił on następującej odpowiedzi: „Rynek? Niczego nie straciliśmy. Może ktoś inny zabłądził albo pomylił drogę, ale my niczego nie straciliśmy”.

– Może chodzić o to, że rosyjski gaz i tak dociera na Ukrainę, ale w oparciu o kontrakty z firmami zachodnimi. To m.in. stąd bierze się rekordowa sprzedaż Gazpromu do Niemiec – przypomina Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Jednocześnie odniósł się do sporu Gazpromu z Naftogazem, który spółki toczą przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie. Według niego zgodnie ze wstępną decyzją arbitrażu ukraiński koncern powinien zapłacić rosyjskiemu monopoliście 1,7 mld dolarów. Zaznaczył jednocześnie, że roszczenia Gazpromu znaczenie przekraczają tę kwotę.

– Po pierwsze, chciałbym zwrócić uwagę, że była to pośrednia, a nie ostateczna decyzja. Według wstępnej oceny ekonomicznej, zgodnie ze wstępną decyzją arbitrażu, roszczenia względem Naftogazu przekraczają 1,7 mld dolarów – powiedział Miller.

Jego zdaniem w wielu kwestiach argumentacja arbitrów jest niewystarczająca, dlatego Gazprom zamierza złożyć do apelację od decyzji wydanej przez arbitraż. Zaznaczył jednocześnie, że spodziewa się, że w sprawie kontraktu na dostawy gazu arbitraż podejmie decyzję do końca roku.

Dementi Naftogazu

Na słowa Millera zareagował Naftogaz, publikując na jednym z portali społecznościowych komunikat w tej sprawie. Według ukraińskiej spółki trybunał w Sztokholmie zaproponował obu spółkom, aby spróbowały porozumieć się w sprawie wysokości roszczeń w sporze o kontrakt na dostawy gazu.

– Trybunał zaproponował Naftogazowi i Gazpromowi, aby spróbowały porozumieć się co do wysokości roszczeń. Na razie takie rozmowy nie są prowadzone. Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, to Trybunał sam ustali wysokość roszczeń – informuje ukraińska spółka.

Jednocześnie zaznaczyła ona, że w majowej decyzji arbitraż nie wskazał, że Naftogaz ma zapłacić Gazpromowi 1,7 mld dolarów.

– W decyzji arbitrażu z 31 maja 2017 roku nie wskazano, że Naftogaz ma zapłacić Gazpromowi 1,7 mld dolarów lub jakąkolwiek inną sumę. Nie wskazano w niej żadnych wartości liczbowych dotyczących wzajemnych roszczeń – czytamy w komunikacie.


Jak informował Naftogaz, sąd arbitrażowy w całości odrzucił żądania Gazpromu w sprawie stosowania klauzuli take or pay, a także uwzględnił żądania strony ukraińskiej, która domagała się rewizji cen zawartych w kontraktach i uwzględnienia przy ich wyznaczaniu warunków rynkowych. Ponadto całkowicie zniesiono zakaz reeksportu gazu.

W lipcu 2014 roku Naftogaz i Gazprom złożyły pozwy do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie w sprawie kontraktu na dostawy gazu. W październiku Ukraińcy wytoczyli dodatkową sprawę dotyczącą kontraktu tranzytowego.

Roszczenia finansowe Naftogazu z tytułu dostaw wynoszą 18 mld dolarów, z czego 14,1 mld dotyczy zwrotu przedpłaty za dostawy gazu w latach 2011-2015. Z kolei za niewypełnienie obowiązku minimalnego przesyłu na mocy klauzuli ship or pay – 12,3 mld dolarów. Łącznie wraz z odsetkami roszczenia wynoszą 30,3 mld dolarów.

Oczekiwania Gazpromu odnoszą się do spornej ceny za dostawy surowca w okresie listopad 2013 – maj 2014 (2,2 mld dolarów) oraz za nieodebranie paliwa pomimo obowiązywania klauzuli take or pay (34,5 mld dolarów), a także za 5 mln m3 dostaw gazu bilansującego od Gazpromu w 2014 roku (0,007 mld dolarów). Łączne roszczenia wynoszą 47,1 mld dolarów.

Podczas konferencji nie zabrakło również pytań dotyczących przyszłości tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Według prezesa Gazpromu zmiana przepływów gazu na terytorium Rosji zakłada, że od 2020 roku tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę może wynosić 10-15 mld m3 rocznie.

– Jeżeli chodzi o przepływy gazu w Rosji, to nastąpiła zmiana. Pierwszym powodem jest nowe centrum wydobywcze gazu na Jamale, nowy Północny Korytarz Gazowy (określenie na szlak dostaw gazu do Europy po dnie Morza Bałtyckiego, który obejmuje infrastrukturę gazowa na terytorium Rosji oraz istniejący gazociąg Nord Stream 1 oraz planowany Nord Stream 2 stosowane przez Rosjan – przyp. red.), nowe gazociągi, zmiana w dostawach gazu w Rosji, gdzie główną rolę będzie pełnił Korytarz Północny – powiedział Miller.

W 2016 roku tranzyt przez Ukrainę wyniósł 82,2 mld m3, co w porównaniu z 2015 rokiem oznaczało wzrost o 23 procent. Natomiast w okresie styczeń-kwiecień 2017 roku w ujęciu rocznym wzrósł on o 22,5 procent do 30,5 mld m3.

Prezes Gazpromu stwierdził również, że Naftogaz zalega z płatnością 1,196 mld dolarów za dostawy gazu do Donbasu. Przy czym tereny te są okupowane przez Rosję, a Ukraina nie zamawiała i nie odebrała tego paliwa. Dostawy gazu przez stacje pomiarowe na granicy z okupowanymi obwodami ługańskim i donieckim Naftogaz odbiera jako naruszenie przez Gazprom warunków kontraktu.

Ciąg dalszy prac w Azji

W trakcie konferencji Miller odniósł się również do rynku azjatyckiego i relacji z Chinami. Dziennikarze pytali prezesa Gazpromu o rentowność projektu gazociągu Siła Syberii. Zapewnił on, że będzie rentowny, a spółki uzgodniły już konkretny termin rozpoczęcia dostaw.

Miller podkreślił przy tym, że nie prowadzi rozmów z prywatnymi wydobywcami gazu w Rosji na temat dostaw surowca do Chin przez Siłę Syberii. Ostatnio taką chęć sygnalizował Rosnieft. Zauważył, że spółki te nie biorą udziału w inwestycjach w projekt. Ponadto według prezesa Gazpromu w systemie przesyłowym nie ma dostępnej przepustowości dla firm prywatnych.

Rosyjskie ustawodawstwo daje prawo do eksportu gazu poprzez rurociągi jedynie Gazpromowi oraz jego spółce zależnej (w 100 procentach – przyp. red.) Gazpromowi Export.

W 2014 roku Gazprom i CNPC podpisały umowę o dostawach gazu poprzez tzw. wschodni szlak. Dokument został podpisany na 30 lat i zakłada roczne dostawy do Chin o wolumenie do 38 mld m3. Surowiec ma pochodzić ze złóż w Irkucji i Jakucji, skąd poprzez gazociąg Siła Syberii ma trafiać do Państwa Środka.

Rok później obydwie spółki podpisały umowę dotyczącą ogólnych warunków dostaw gazu poprzez tzw. szlak zachodni, który zakłada dostawy paliwa z zachodniosyberyjskich złóż poprzez gazociąg Siła Syberii 2 do Chin. Tym szlakiem rocznie ma być przesyłane 30 mld m3 paliwa.

Prime/RIA Novosti/Naftogaz/Piotr Stępiński

 Ostatniego dnia czerwca odbyło się zebranie akcjonariuszy rosyjskiego Gazpromu, którego zwieńczeniem była konferencja prasowa prezesa spółki Aleksieja Millera. W jej trakcie mówił on o kierunkach pracy Gazpromu, działalności na rynku europejskim, a także o stosunkach z Ukrainą.

Gazprom ma środki na Nord Stream 2

Jedno z pierwszych pytań dotyczyło projektu Nord Stream 2. Zdaniem Millera nie ma żadnej konieczności, aby stosować względem planowanego gazociągu specjalną podstawę prawną.

– Z punktu widzenia technicznej koncepcji Nord Stream 2 jest taki sam jak Nord Stream 1 – powiedział, przypominając jednocześnie, że nowa magistrala będzie przechodziła przez ten sam korytarz, w którym ułożono Nord Stream 1. Wykluczył możliwość opóźnień w realizacji projektu.

– Jesteśmy absolutnie przekonani, że zostanie on zbudowany w terminie – mówił Miller.

Przypomniał o podpisanej niedawno umowie, która zapewnia długoterminowe finansowanie projektu. Zaznaczył przy tym, że w 2017 roku jego realizacja nie będzie wymagała finansowania projektowego. Będą wykorzystywane środki pozyskane od europejskich partnerów koncernu w ramach finansowania mezzanine. Finansowanie projektowe ma się rozpocząć w 2018 roku.

Podkreślił, że pozyskane od europejskich spółek przez Gazprom kredyty na budowę Nord Stream 2 nie są zabezpieczone kontraktami, co ma związek z finansowaniem typu mezzanine, które ich nie przewiduje.

Pierwszy gazociąg z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie – Nord Stream – składa się z dwóch nitek i został oddany do eksploatacji 5 lat temu. Ich przepustowość wynosi 55 mld m3 rocznie. Po budowie drugiego gazociągu po dnie Bałtyku do niemieckiego wybrzeża będzie przesyłane 110 mld m3 rosyjskiego gazu.

Nord Stream 2 może zagrozić rozwojowi rynku w regionie i potencjalnej konkurencji w postaci dostaw z nowych, nierosyjskich źródeł. Ponadto może pozbawić Polskę oraz Ukrainę roli państw tranzytowych w dostawach paliwa z Rosji.

Gazprom będzie budował Turkish Stream sam

Mówiąc o Turkish Stream, Miller stwierdził, że Gazprom otrzymał od zachodnioeuropejskich spółek wnioski o uczestnictwo w projekcie. Przypomniał, że obecnie koncern jest jego jedynym akcjonariuszem. Podkreślił jednocześnie, że wspomniane propozycje nie są teraz przedmiotem rozmów. Według niego głównym zadaniem spółki w regionie jest bezpośrednia budowa gazociągu.

– Co do zasady jesteśmy gotowi do dalszego rozważenia możliwości wejścia do projektu operatorów gazowych – powiedział Miller.

Nie określił jednak, które spółki byłyby zainteresowane taką możliwością, mówiąc jedynie, że „są to bardzo poważne spółki europejskie”. Zaznaczył, że „praktycznie wszystkie spółki ze wszystkich państw regionu wyraziły zainteresowanie dostawami gazu przez to połączenie”.

Odnosząc się do cen paliwa, które ma być przesyłane Turkish Stream, stwierdził, że Gazprom nie zamierza stosować preferencyjnych warunków. Podkreślił przy tym, że ostateczny wybór kierunków trasy gazociągu będzie zależał również od stanowiska europejskich partnerów.

– Jeżeli chodzi o rozbudowę mocy przesyłowych w państwach sąsiadujących z Turcją, to jest to sfera odpowiedzialności operatorów sieci przesyłu gazu w tych państwach. Dlatego też od ich pracy, od przebiegu negocjacji z tymi spółkami będzie zależała trasa – dodał Miller.

Projekt Turkish Stream zakłada budowę dwóch nitek gazociągu o przepustowości 15,75 mld m3 każda. Przy czym surowiec przesyłany pierwszą ma być w pełni przeznaczony na potrzeby rynku tureckiego. Strona rosyjska zastrzegła, że budowa drugiej nitki będzie zależała od zainteresowania Europy otrzymywaniem surowca trasą turecką oraz uzyskania od Brukseli odpowiednich gwarancji. Gazociąg ma zostać uruchomiony do końca 2019 roku.

Straty Gazpromu na Ukrainie

Nie obeszło się bez pytań o Ukrainę. Miller został zapytany o to, czy Gazprom boleśnie odczuwa utratę ukraińskiego rynku. Udzielił on następującej odpowiedzi: „Rynek? Niczego nie straciliśmy. Może ktoś inny zabłądził albo pomylił drogę, ale my niczego nie straciliśmy”.

– Może chodzić o to, że rosyjski gaz i tak dociera na Ukrainę, ale w oparciu o kontrakty z firmami zachodnimi. To m.in. stąd bierze się rekordowa sprzedaż Gazpromu do Niemiec – przypomina Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Jednocześnie odniósł się do sporu Gazpromu z Naftogazem, który spółki toczą przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie. Według niego zgodnie ze wstępną decyzją arbitrażu ukraiński koncern powinien zapłacić rosyjskiemu monopoliście 1,7 mld dolarów. Zaznaczył jednocześnie, że roszczenia Gazpromu znaczenie przekraczają tę kwotę.

– Po pierwsze, chciałbym zwrócić uwagę, że była to pośrednia, a nie ostateczna decyzja. Według wstępnej oceny ekonomicznej, zgodnie ze wstępną decyzją arbitrażu, roszczenia względem Naftogazu przekraczają 1,7 mld dolarów – powiedział Miller.

Jego zdaniem w wielu kwestiach argumentacja arbitrów jest niewystarczająca, dlatego Gazprom zamierza złożyć do apelację od decyzji wydanej przez arbitraż. Zaznaczył jednocześnie, że spodziewa się, że w sprawie kontraktu na dostawy gazu arbitraż podejmie decyzję do końca roku.

Dementi Naftogazu

Na słowa Millera zareagował Naftogaz, publikując na jednym z portali społecznościowych komunikat w tej sprawie. Według ukraińskiej spółki trybunał w Sztokholmie zaproponował obu spółkom, aby spróbowały porozumieć się w sprawie wysokości roszczeń w sporze o kontrakt na dostawy gazu.

– Trybunał zaproponował Naftogazowi i Gazpromowi, aby spróbowały porozumieć się co do wysokości roszczeń. Na razie takie rozmowy nie są prowadzone. Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, to Trybunał sam ustali wysokość roszczeń – informuje ukraińska spółka.

Jednocześnie zaznaczyła ona, że w majowej decyzji arbitraż nie wskazał, że Naftogaz ma zapłacić Gazpromowi 1,7 mld dolarów.

– W decyzji arbitrażu z 31 maja 2017 roku nie wskazano, że Naftogaz ma zapłacić Gazpromowi 1,7 mld dolarów lub jakąkolwiek inną sumę. Nie wskazano w niej żadnych wartości liczbowych dotyczących wzajemnych roszczeń – czytamy w komunikacie.


Jak informował Naftogaz, sąd arbitrażowy w całości odrzucił żądania Gazpromu w sprawie stosowania klauzuli take or pay, a także uwzględnił żądania strony ukraińskiej, która domagała się rewizji cen zawartych w kontraktach i uwzględnienia przy ich wyznaczaniu warunków rynkowych. Ponadto całkowicie zniesiono zakaz reeksportu gazu.

W lipcu 2014 roku Naftogaz i Gazprom złożyły pozwy do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie w sprawie kontraktu na dostawy gazu. W październiku Ukraińcy wytoczyli dodatkową sprawę dotyczącą kontraktu tranzytowego.

Roszczenia finansowe Naftogazu z tytułu dostaw wynoszą 18 mld dolarów, z czego 14,1 mld dotyczy zwrotu przedpłaty za dostawy gazu w latach 2011-2015. Z kolei za niewypełnienie obowiązku minimalnego przesyłu na mocy klauzuli ship or pay – 12,3 mld dolarów. Łącznie wraz z odsetkami roszczenia wynoszą 30,3 mld dolarów.

Oczekiwania Gazpromu odnoszą się do spornej ceny za dostawy surowca w okresie listopad 2013 – maj 2014 (2,2 mld dolarów) oraz za nieodebranie paliwa pomimo obowiązywania klauzuli take or pay (34,5 mld dolarów), a także za 5 mln m3 dostaw gazu bilansującego od Gazpromu w 2014 roku (0,007 mld dolarów). Łączne roszczenia wynoszą 47,1 mld dolarów.

Podczas konferencji nie zabrakło również pytań dotyczących przyszłości tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Według prezesa Gazpromu zmiana przepływów gazu na terytorium Rosji zakłada, że od 2020 roku tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę może wynosić 10-15 mld m3 rocznie.

– Jeżeli chodzi o przepływy gazu w Rosji, to nastąpiła zmiana. Pierwszym powodem jest nowe centrum wydobywcze gazu na Jamale, nowy Północny Korytarz Gazowy (określenie na szlak dostaw gazu do Europy po dnie Morza Bałtyckiego, który obejmuje infrastrukturę gazowa na terytorium Rosji oraz istniejący gazociąg Nord Stream 1 oraz planowany Nord Stream 2 stosowane przez Rosjan – przyp. red.), nowe gazociągi, zmiana w dostawach gazu w Rosji, gdzie główną rolę będzie pełnił Korytarz Północny – powiedział Miller.

W 2016 roku tranzyt przez Ukrainę wyniósł 82,2 mld m3, co w porównaniu z 2015 rokiem oznaczało wzrost o 23 procent. Natomiast w okresie styczeń-kwiecień 2017 roku w ujęciu rocznym wzrósł on o 22,5 procent do 30,5 mld m3.

Prezes Gazpromu stwierdził również, że Naftogaz zalega z płatnością 1,196 mld dolarów za dostawy gazu do Donbasu. Przy czym tereny te są okupowane przez Rosję, a Ukraina nie zamawiała i nie odebrała tego paliwa. Dostawy gazu przez stacje pomiarowe na granicy z okupowanymi obwodami ługańskim i donieckim Naftogaz odbiera jako naruszenie przez Gazprom warunków kontraktu.

Ciąg dalszy prac w Azji

W trakcie konferencji Miller odniósł się również do rynku azjatyckiego i relacji z Chinami. Dziennikarze pytali prezesa Gazpromu o rentowność projektu gazociągu Siła Syberii. Zapewnił on, że będzie rentowny, a spółki uzgodniły już konkretny termin rozpoczęcia dostaw.

Miller podkreślił przy tym, że nie prowadzi rozmów z prywatnymi wydobywcami gazu w Rosji na temat dostaw surowca do Chin przez Siłę Syberii. Ostatnio taką chęć sygnalizował Rosnieft. Zauważył, że spółki te nie biorą udziału w inwestycjach w projekt. Ponadto według prezesa Gazpromu w systemie przesyłowym nie ma dostępnej przepustowości dla firm prywatnych.

Rosyjskie ustawodawstwo daje prawo do eksportu gazu poprzez rurociągi jedynie Gazpromowi oraz jego spółce zależnej (w 100 procentach – przyp. red.) Gazpromowi Export.

W 2014 roku Gazprom i CNPC podpisały umowę o dostawach gazu poprzez tzw. wschodni szlak. Dokument został podpisany na 30 lat i zakłada roczne dostawy do Chin o wolumenie do 38 mld m3. Surowiec ma pochodzić ze złóż w Irkucji i Jakucji, skąd poprzez gazociąg Siła Syberii ma trafiać do Państwa Środka.

Rok później obydwie spółki podpisały umowę dotyczącą ogólnych warunków dostaw gazu poprzez tzw. szlak zachodni, który zakłada dostawy paliwa z zachodniosyberyjskich złóż poprzez gazociąg Siła Syberii 2 do Chin. Tym szlakiem rocznie ma być przesyłane 30 mld m3 paliwa.

Prime/RIA Novosti/Naftogaz/Piotr Stępiński

Najnowsze artykuły