Stępiński: Monopol Gazpromu pęka? Rosjanie zmieniają politykę

22 sierpnia 2018, 07:30 Energetyka

Gazprom powoli zmienia politykę względem swoich europejskich klientów. W obawie przed utratą pozycji monopolisty chce sprzedawać gaz również na platformie elektronicznej. Presja ze strony alternatywnych dostawców paliwa pokazuje, że polityka dywersyfikacji źródeł gazu przynosi oczekiwane rezultaty – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

fot. Gazprom

Nowa polityka Gazpromu

Jeszcze kilka lat temu mało kto przypuszczał, że monopol Gazprom da się podważyć, a spółka będzie musiała walczyć o utrzymanie pozycji na europejskim rynku gazu. Rosnąca konkurencja i presja ze strony nowych potencjalnych dostawców powodują, że Rosjanie rewidują politykę względem swoich klientów. Pod koniec ubiegłego tygodnia Gazprom otworzył elektroniczną platformę do handlu gazem z europejskimi klientami. Zdaniem spółki ma ona pomóc usprawnić eksport paliwa na Stary Kontynent. Możliwa jest już rejestracja użytkowników ale pełen rozruch systemu może potrwać kilka tygodni. Na razie Gazprom Export nie ogłosił daty uruchomienia pierwszych transakcji w ramach nowej platformy. Aukcje mają być przeprowadzane w ciemno, bez ujawniania jakichkolwiek parametrów. Gazprom ma informować uczestników o wolumenie jaki został wystawiony na sprzedaż. Następnie ci mieliby złożyć wiążące oferty, z których nie będą mogli się wycofać. Zdaniem ekspertów cytowanych przez Wiedomosti nowy mechanizm mógłby zostać wykorzystany w przypadku państw, które próbują zmniejszyć zależność od rosyjskiego gazu i umów długoterminowych z Gazpromem, jak na przykład Polska.

Rośnie konkurencja LNG

To efekt rozwoju rynku błękitnego paliwa i pojawienie się alternatywnych dostawców, którzy zaczęli być bardziej konkurencyjny względem monopolisty ze Wschodu. Z tej możliwości zaczęli korzystać odbiorcy gazu w Europie domagając się mniejszych kontraktów, przez co Gazprom musiał zastąpić korzystne dla siebie umowy długoterminowe takimi, których warunki są bardziej zbliżone do rynkowych. Aby zachować swój kawałek tortu spółka bez zbytniego rozgłosu zawierała umowy z dużymi klientami próbując jednocześnie stosować się do unijnych zasad, które w przeszłości wielokrotnie traktowała z przymrużeniem oka.

Czasy administracyjnego dyktatu cen paliwa i kontraktów długoterminowych wydają się odchodzić do przeszłości. Jest to między innymi efekt dynamicznie rozwijającego się rynku LNG. W tym kontekście warto nadmienić, że jako główne zagrożenie dla pozycji rosyjskiego koncernu w Europie władze spółki wskazują dostawy LNG. Szczególnej krytyce są poddawane zwłaszcza te realizowane ze Stanów Zjednoczonych.

Europa nie jest głównym rynkiem zbytu dla amerykańskiego paliwa. Między lutym 2016 roku a majem 2018 roku z USA wypłynęły 363 ładunki LNG, które trafiły do 26 państw, w tym do Polski. Największymi odbiorcami LNG ze Stanów Zjednoczonych okazały się rynki azjatyckie – 45 procent oraz obydwie Ameryki – 34 procent. Na kontynent trafiło zaledwie 11 procent dostaw amerykańskiego LNG. Nie oznacza to jednak, że sytuacja nie może ulec zmianie. Istotne będą warunki cenowe zakupu, choć według PGNiG i ministerstwa energii pierwsza spotowa dostawa LNG z USA do Polski była tańsza od oferowanej przez Rosjan w dostawach rurociągami.

Bez względu na to z którego kierunku LNG miałoby docierać, Europa chce budować kolejne terminale, co podczas niedawnego spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem zapowiadał przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker. Celem jest zmniejszenie zależności od dostaw z jednego kierunku. Gazprom ma świadomość, że dostępna przepustowość terminali LNG w Europie wynosi ok. 220 mld m sześc. rocznie. W 2017 roku wykorzystywano jedynie ok. 22 procent ich mocy, Gdyby jednak europejskie instalacje pracowały z pełnym obłożeniem, byłoby możliwe całkowite porzucenie dostaw z Rosji. Jednak trudno wyobrazić sobie taką sytuację. Nie obejdzie się bez dostaw gazociągowych, a nadwyżka mocy LNG będzie stanowić bufor bezpieczeństwa.

Sztuka przetrwania

Niemniej jednak daje to pewną kartę przetargową w rozmowach z Rosjanami na temat przyszłej współpracy gazowej. Klienci Gazpromu chcą większej elastyczności w zakupach i jasnych, rynkowych zasad zakupu surowca. Umowy długoterminowe nie budzą entuzjazmu wśród europejskich kontrahentów koncernu. Choć zdarzają się takie firmy jak austriackie OMV, które w czerwcu przedłużyło kontrakt gazowy z Gazpromem do 2040 roku, przez co ma jedną z najdłuższych umów w portfelu rosyjskiej spółki w Europie.

Nie jest wykluczone, że wkrótce monopolista pójdzie śladami rosyjskich spółek naftowych jak np. Rosnieft i będzie oferował kontrahentom kontrakty spotowe bądź krótkoterminowe, które nie wykluczą zakupów paliwa z innych kierunków. Wcześniej pojawiała się także propozycja kontraktów hybrydowych, w ramach których Gazprom oferowałby jednocześnie dostawy przez gazociągi jak i w postaci LNG. Takie rozwiązanie miałoby pomóc spółce podjąć skuteczną walkę z konkurencją LNG.

Model hybrydowy. Jak Gazprom odpowie na LNG z USA

Dywersyfikacja trwa

Warto jednak zaznaczyć, że Rosjanom przyjdzie się zmierzyć nie tylko ze skroplonym gazem ziemnym. Chodzi m.in. o polsko-duńsko-norweski projekt gazociągu o nazwie Baltic Pipe realizowany przy wsparciu Unii Europejskiej, którym od 2022 roku z szelfu norweskiego na polskie wybrzeże ma trafiać do 10 mld m sześc. gazu rocznie. Można w tym kontekście wymienić również rozbudowę terminalu LNG w Świnoujściu, dostawy gazu z regionu Morza Kaspijskiego na południe Europy, a w przyszłości być może i z Morza Śródziemnego.

Każdy miliard metrów sześciennych gazu, który trafia na europejski rynek z kierunku innego, niż Rosja to kolejny miliard mniej paliwa dostarczanego przez Gazprom. Od dywersyfikacji nie ma odwrotu. Budowa bezpieczeństwa energetycznego wymaga budowania szerokiego portfela dostawców. Warto jednak zaznaczyć, że podobnie jak siły NATO w ramach flanki wschodniej nie wyręczą nas przy zapewnieniu bezpieczeństwa, tak i przy imporcie surowców energetycznych powinniśmy przede wszystkim sami konsekwentnie realizować projekty infrastrukturalne.

Jakóbik: Nord Stream 2 do pełna czyli plan Gazpromu na uderzenie w Polskę i Ukrainę