Gazprom: Nord Stream 2 nie będzie kosztował Europę ani centa. Czy na pewno?

21 stycznia 2016, 14:30 Alert

(RIA Novosti/Kommiersant/Interfax/Wojciech Jakóbik)

Nord Stream. Grafika: Gazprom

Zgodnie z informacjami agencji RIA Novosti, podczas 9-tej Europejskiej Konferencji Gazowej w Wiedniu, dyrektor Gazprom Exportu Elena Burmistrowa oceniła, że projekt Nord Stream 2 nie będzie potrzebował wsparcia finansowego Unii Europejskiej, bo sfinansują go udziałowcy. Komisja wykluczyła dofinansowanie rozbudowy magistrali bałtyckiej o trzecią i czwartą nitkę. Mimo to może wiązać się z kosztami niebezpośrednimi dla Europejczyków.

– Był to mieszany rok dla europejskiego sektora gazowego. Spadek cen surowca stworzył presję dla przemysłu, ale uczynił go bardziej konkurencyjnym – powiedziała Burmistrowa. – Europa będzie potrzebowała w przyszłości więcej gazu. Nord Stream 2 nie będzie jej kostował ani centa. Projekt nie szuka żadnego finansowania z Unii Europejskiej.

Burmistrowa nie wspomina o już poniesionych przez kraje Unii Europejskiej inwestycjach w ustabilizowanie tranzytu gazu przez Ukrainę, który będzie zagrożony przez rozbudowany Nord Stream. Ukraiński Naftogaz ostrzega, że rezygnacja ze szlaku ukraińskiego przez Gazprom zniszczy tamtejszy sektor gazowy. Europejskie instytucje finansowe zainwestowały miliardy dolarów pożyczek na zakupy gazu od dostawców z Unii Europejskiej dla odbiorców na Ukrainie. Eksperci Komisji Europejskiej wspierają proces refom sektora gazowego nad Dnieprem zgodnie z trzecim pakietem energetycznym Unii Europejskiej. Ukraina, jako członek Wspólnoty Energetycznej, zobowiązała się do ich wdrożenia.

Nord Stream 2 zakłada budowę trzeciej i czwartej nitki gazociągu bałtyckiego z Rosji do Niemiec. Ma zwiększyć przepustowość połączenia z 55 do 110 mld m3. W konsorcjum odpowiedzialnym za inwestycję, prócz Gazpromu (50 procent akcji), udziały posiadają także BASF, E.on, Engie, OMV i Shell (po 10 procent).

Według Naftogazu projekt jest niezgodny z prawem Unii Europejskiej: trzecim pakietem energetycznym oraz wymogiem zwiększania konkurencyjności na rynku przez nowe projekty. Według Ukraińców doprowadzi on do zmniejszenia konkurencji.

Firma podkreśla, że tranzyt przez Nord Stream 2 nie ma uzasadnienia ekonomicznego, bo dostawy gazu przez Ukrainę, które miałby zastąpić są „godne zaufania i bezpieczne”.

Podobną skargę na projekt złożyły Polska, Słowacja, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia i Rumunia. Komisja Europejska ma odpowiedzieć także na te zarzuty. Zdaniem Kobolewa „stanowiska w sprawie Nord Stream 2 zmieniły się w ostatnich miesiącach dramatycznie na korzyść” Ukrainy.

– Jeśli spojrzeć na liczby i koszty oraz ostateczny rezultat, każdy kto je rozumie, będzie wiedział, że ten projekt jest daleko od jakiejkolwiek opłacalności – mówił Ukrainiec. – Jeśli widzisz coś nieopłacalnego, ale ktoś dalej naciska na tego realizację, zaczynasz wierzyć, że są inne pobudki – powiedział.

Zwolennicy Nord Stream 2 wskazują, że może on być ważnym źródłem taniego gazu, gdy wydobycie w Europie, zgodnie z przewidywaniami, spadnie. Z kolei Komisja Europejska przyjęła program zmniejszania zależności od głównych dostawców oraz dywersyfikacji. Kraje zależne od dostaw gazu od rosyjskiego Gazpromu oczekują, że kraje europejskie będą działać wspólnie na rzecz realizacji tego celu. Projekt Nord Stream 2 jest ich zdaniem sprzeczny z tymi założeniami.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko poruszył temat projektu Nord Stream 2 w rozmowie z wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Okazją było Forum Ekonomiczne w Davos.

Po spotkaniu Poroszenko przekonywał, że Kijów i Waszyngton mają zamiar zablokować realizację projektu Nord Stream 2. Zakłada on budowę trzeciej i czwartej nitki bałtyckiej magistrali z Rosji do Niemiec.

– Jasno oceniliśmy, że Nord Stream 2 jest projektem czysto politycznym, wymierzonym w Ukrainę i znaczną liczbę krajów Unii Europejskiej i musimy działać skutecznie, by go zatrzymać – powiedział ukraiński przywódca na spotkaniu z dziennikarzami.