Od jesieni 2018 roku Gazprom sprzedał na platformie elektronicznej już ponad 10 mld m sześc. gazu ziemnego. To odpowiedź na konkurencję LNG, które odbierają m.in. Polacy.
To więcej niż roczna konsumpcja w Austrii lub Czechach. Kommiersant wskazuje, że cena oferty giełdowej jest niższa od tej z kontraktów długoterminowych. W ten sposób firma walczy o utrzymanie udziałów rynkowych w Unii Europejskiej pomimo rosnącej konkurencji ze strony gazu skroplonego docierającego na kontynent. W piątek 26 lipca do Polski dotarła pierwsza dostawa ramach kontraktu terminowego PGNiG-Cheniere na dostawy gazu skroplonego z USA do 2043 roku.
Sprzedaż przez platformę elektroniczną Gazpromu stanowi 8,5 procent całkowitej sprzedaży spółki w Unii Europejskiej. Wynosi obecnie około 2 mld m sześc. miesięcznie. Atrakcyjność takich dostaw wynika z niskiej ceny spotowej gazu w Europie, która jest dobrze zaopatrzona w surowiec, a przez ciepłą zimę nie potrzebuje go więcej, niż zwykle.
Tymczasem kontrakty terminowe Gazpromu, jak umowa z Polakami zwana jamalską, są indeksowane do ceny ropy naftowej, przez co cena gazu w ich ramach jest wyższa od spotowej. Z tego powodu platforma elektroniczna mająca pierwotnie służyć pozyskiwaniu nowych klientów, będzie służyć Gazpromowi coraz częściej do utrzymania udziałów rynkowych tam, gdzie jego kontrakty terminowe tracą atrakcyjność, nawet kosztem spadku marży.
Polacy, którzy zwiększają import gazu skroplonego, w tym z USA, deklarują, że nie przedłużą kontraktu jamalskiego z Gazpromem. Nie wykluczają rozmów o dostawach na nowych, bardziej elastycznych warunkach.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik