Gazprom Energoholding przekonuje, że po aferze z dostawą na Krym jest możliwe zastąpienie turbin gazowych Siemensa rodzimą produkcją na licencji niemieckiej firmy. Kommiersant donosi, że jest to mało prawdopodobne.
Licencja zamiast substytucji?
Przedstawiciele Gazprom Energoholding przekonywali, że mogą całkowicie przenieść technologię Siemensa albo General Electric do Rosji. Ministerstwo energetyki Rosji przekonuje, że koszty licencji byłyby zbyt duże, a ci producenci turbin nie będą zainteresowani sprzedażą sekretów technologicznych.
Mimo to prezes Gazprom Energoholdingu Denis Fedorow utrzymuje, że zamiast budować własne turbiny, należy ubiegać się o licencję od amerykańskiego GE bądź niemieckiego Siemensa. Byłaby to alternatywa do samotnych poszukiwań technologii, które do tej pory spełzły na niczym. W grudniu 2017 roku doświadczalna turbina gazowa GTD-110M zawiodła w testach.
Wcześniej Rosjanie mówili o substytucji technologii za pomocą własnych badań, ale te możliwości również będą ograniczone ze względu na brak czasu, kapitału i potencjału technologicznego.
Po aferze Siemensa na Krymie Rosja chce budować turbiny sama
Skandal na Krymie
Rosja dotąd nie posiada technologii budowy turbin dużej skali. W przyszłości może potrzebować nawet 195 jednostek parowych i sześciu gazowych. Jednak po aferze z dostarczeniem na okupowany Krym turbin zamówionych u Siemensa na potrzeby elektrowni w Tamanie, Rosjanie mają problem z pozyskaniem partnera do realizacji tych zamówień. W możliwość przeniesienia tej technologii do Rosji za pomocą zakupu licencji wątpi ministerstwo energetyki odpytane przez Kommiersant.
– Potrzebujemy turbin, które będą w jak największym stopniu lokalizowane w Rosji…ale stuprocentowa lokalizacja będzie niemożliwa – powiedział wiceminister energii Andriej Czerezow. Tę opinię potwierdzają anonimowe źródła Siemensa w branży. – Technologia ta jest kosztowna i będzie trzeba zrekompensować obcokrajowcom to, czego nie zarobią – mówi jedno z nich. Inne przekonuje, że proces lokalizacji mógłby trwać od ośmiu do dziesięciu lat, na co Rosja nie ma czasu, bo potrzebuje turbin jak najszybciej.
– Jeżeli strony dojdą do porozumienia, jest to całkiem prawdopodobne – przekonuje Ewgenij Rudakow odpowiedzialny za badania naukowe w Rostechu. Siemens i Silowe Maszyny współpracują w ramach projektu Siemens Gas Turbine Technology (odpowiednio 65 i 35 procent akcji). Gdyby Niemcy zgodzili się na przekazanie licencji, to w tym ośrodku mogłyby ruszyć prace nad lokalizacją, które zdaniem Rudakowa mogłyby potrwać zaledwie rok. W artykule Kommiersanta zabrakło odniesień do sankcji zachodnich wobec Rosji, które również mogą mieć wpływ na potencjał przeniesienia technologii turbin z Zachodu do tego kraju.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik