Turecki BOTAS wzorem mołdawskich kolegów kwestionuje wyliczenia długu dokonane przez rosyjski Gazprom. Spór może zagrozić niedoszłemu hubowi gazowemu Rosji w Turcji, który mógł posłużyć do sprzedaży gazu pod fałszywą banderą.
Prywatny BOTAS nie uznaje wyliczenia długu w wysokości 27.5 mld dolarów naliczonego przez Gazprom. Z tego względu nie zamierza rozmawiać z Rosjanami o restrukturyzacji długu. Rosja odpowiada za 39 procent dostaw gazu do Turcji (22 mld m sześc. rocznie), ale BOTAS sprowadził z Rosji 52 mld m sześc. w 2022 roku, czyli odpowiednik 96 procent importu do tego kraju. Odbiera gaz przez gazociągi Blue Stream i Turkish Strea. (5,75 i 16 mld m szesc. rocznie).
Tymczasem w Turcji spadło zużycie gazu w czasie kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom, który wywindował ceny obniżając podaż w Europie. Zużycie tureckie spadło o 11 procent rok do roku do 54 mld m sześc. rocznie. Import wzrósł o 7 procent do 55 mld m sześc. Turcy reeksportowali nadwyżkę do sąsiadów na mocy umów z Mołdawią (700 mln m sześć.), Rumunią (1,5 mld), Bułgarią (1,5 mld) oraz Węgrami (275 mln). Cena gazu w Turcji jest subsydiowana przez rząd, ale sprzedaż za granicą odbywa się w formułach cenowych zależnych od sytuacji rynkowej.
Turcy mogli skorzystać z precedensu Mołdawii, która dokonała niezależnego audytu relacji gazowych z Gazpromem i uznała, że dług szacowany przez Rosjan na 700 mld dolarów nie jest uzasadniony. Mołdawianie nie zamierzają go płacić. Spór turecko-rosyjski to kolejne wyzwanie dla planów budowy hubu gazowego Rosji w Turcji, który mógłby potencjalnie służyć do operacji pozwalających sprzedawać gaz rosyjski jako pochodzący z innych źródeł, a tym samym omijać unijny plan REPowerEU, który zakłada rozstanie z tym źródłem najpóźniej w 2027 roku. Komisja już bada sprawę, o czym pisał BiznesAlert.pl.
BNE Intellinews / Wojciech Jakóbik
Turcy mogą otwierać Rosjanom tylne wejście do rynku gazu Europy i zaszkodzić Polsce