icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Onichimowski: Zniesienie obligo giełdowego przyniesie uznaniowość i korupcję (ROZMOWA)

Jeszcze kilka lat temu rząd Prawa i Sprawiedliwości zapewniał, że podniesienie obligo giełdowego do stu procent obniży ceny. Dzisiaj z kolei zapewnia, że całkowite zniesienie obligo giełdowego obniży ceny. Co ciekawe, robią to te same osoby. Jest to miara wiarygodności tego, co się dzieje wokół tej sprawy – mówi Grzegorz Onichimowski z Instytutu Obywatelskiego w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Rząd znosi obligo giełdowe na handel energią elektryczną, prezes Urzędu Regulacji Energetyki ostrzega, że spadki cen w związku z tym będą jedynie krótkofalowe. Jakie jest Pana zdanie w tej sprawie?

Grzegorz Onichimowski: Moim zdaniem nie przyniesie to żadnego efektu. Jeszcze kilka lat temu rząd Prawa i Sprawiedliwości zapewniał, że podniesienie obligo giełdowego do stu procent obniży ceny. Dzisiaj z kolei zapewnia, że całkowite zniesienie obligo giełdowego obniży ceny. Co ciekawe, robią to te same osoby. Jest to miara wiarygodności tego, co się dzieje wokół tej sprawy. Trzeba mieć świadomość, że giełda to mechanizm, który zapewnia wszystkim odbiorcom i klientom informacje na temat tego, ile wynosi cena energii. Giełda jest miejscem koncentracji obrotu, jest to mechanizm najbardziej obiektywny.

Dzisiaj krytycy koncentrują się wokół tego, że giełda na rynku dnia następnego ma specjalny mechanizm ceny krańcowej, który sprawia, że cena jest znacznie wyższa od kosztu poszczególnych składowych, bo cena ustala się na poziomie najdroższego zaakceptowanego zlecenia sprzedaży. Zgadzam się częściowo z tym argumentem i jestem zwolennikiem modyfikacji tego mechanizmu, ale na polskiej giełdzie dotyczy on rynku tylko na następny dzień i na poszczególne godziny, a nie w dłuższej perspektywie, jak na miesiąc, kwartał czy pół roku. To są kontrakty terminowe, gdzie cena jest ustalona elektronicznie pomiędzy sprzedającym i kupującym. Dzisiaj nikt nie zabrania firmom sprzedającym energię z węgla brunatnego, która kosztuje obecnie około 500 złotych za megawatogodzinę, sprzedawać jej za 550-600 złotych, a nie za 1500 złotych, jak to ma miejsce. Zresztą widać w ostatnich dniach, że właśnie krytykowany rynek dnia następnego jest tańszy od tego rynku terminowego. To pokazuje skalę hipokryzji autorów tej „recepty”. A prezes URE w komunikacie z 29 września też ją ukazuje.

Uważam jednak, że zarówno rozwiązanie przegłosowane przez Sejm w zeszły czwartek, czyli pełne zniesienie obligo giełdowego, nie ma sensu, jak i nie jestem zwolennikiem stuprocentowego obligo giełdowego. Dzisiaj jest coraz więcej odbiorców, którzy jednocześnie są wytwórcami – po co mieliby oni sprzedawać wytworzoną przez siebie energię na rynku, skoro mogą ją samemu zużywać? Dlatego jestem zwolennikiem rozwiązania pośredniego i chciałbym, żeby obligo giełdowe miało zastosowanie tylko do elektrowni systemowych. To byłaby dobra referencja cenowa zabezpieczająca także przed korupcją przy zawieraniu kontraktów czy sprzedawaniem „po uważaniu” – swoim – taniej, innym – drożej.

Jakie poparłby Pan rozwiązania rządu, jeśli chodzi o obniżenie cen energii? Czy to w ogóle jest wykonalne w krótkim czasie?

Poparłbym proste rozwiązanie oparte o ostatnie propozycje Komisji Europejskiej – limity cen sprzedaży na poszczególne technologie, zgodnie z tym, o czym mówił we Wrocławiu premier Tusk. Rozszerzyłbym oczywiście propozycję Komisji na elektrownie produkujące na węglu kamiennym. Żaden mechanizm redystrybucji nie zastąpi niższych cen. Natomiast trochę się dziwię propozycji regulowania cen na tzw. rynku bilansującym. Wbrew nazwie nie jest żaden rynek, tylko mechanizm bilansowania fizycznego popytu z podażą w czasie rzeczywistym. Wprowadzenie nań elementu przewidywalności jest niepożądane, bo może prowadzić do jego nadużywania.

Jak zniesienie obligo giełdowego wpłynie na transparentność rynku energii w Polsce?

Handel giełdowy na rynku energii jest konieczny, by zaistniała konkurencja, oraz, by rynek się „spiął”, a do tego potrzebny jest benchmark cenowy. Moim zdaniem zniesienie obligo giełdowego w pierwszej kolejności spowoduje uznaniowość, a drugim korupcję – jak już wspominałem.

Komu w takim razie Pana zdaniem na rękę jest zniesienie obligo giełdowego?

Z tego, co wiem, propozycja zniesienia obligo giełdowego wyszła od związków górniczych, by móc swobodnie podwyższać ceny węgla. Jest to też na rękę tym koncernom, które mają nadwyżkę produkcji nad sprzedażą. I ci gracze na tym zarobią. Można mieć również szereg teorii spiskowych dotyczących potencjalnych „szarych marż”, ale mam nadzieję, że Senat poprawi te przepisy.

Rozmawiał Michał Perzyński

ZPPE: Likwidacja obliga giełdowego jest działaniem na szkodę obywateli i przedsiębiorców

Jeszcze kilka lat temu rząd Prawa i Sprawiedliwości zapewniał, że podniesienie obligo giełdowego do stu procent obniży ceny. Dzisiaj z kolei zapewnia, że całkowite zniesienie obligo giełdowego obniży ceny. Co ciekawe, robią to te same osoby. Jest to miara wiarygodności tego, co się dzieje wokół tej sprawy – mówi Grzegorz Onichimowski z Instytutu Obywatelskiego w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Rząd znosi obligo giełdowe na handel energią elektryczną, prezes Urzędu Regulacji Energetyki ostrzega, że spadki cen w związku z tym będą jedynie krótkofalowe. Jakie jest Pana zdanie w tej sprawie?

Grzegorz Onichimowski: Moim zdaniem nie przyniesie to żadnego efektu. Jeszcze kilka lat temu rząd Prawa i Sprawiedliwości zapewniał, że podniesienie obligo giełdowego do stu procent obniży ceny. Dzisiaj z kolei zapewnia, że całkowite zniesienie obligo giełdowego obniży ceny. Co ciekawe, robią to te same osoby. Jest to miara wiarygodności tego, co się dzieje wokół tej sprawy. Trzeba mieć świadomość, że giełda to mechanizm, który zapewnia wszystkim odbiorcom i klientom informacje na temat tego, ile wynosi cena energii. Giełda jest miejscem koncentracji obrotu, jest to mechanizm najbardziej obiektywny.

Dzisiaj krytycy koncentrują się wokół tego, że giełda na rynku dnia następnego ma specjalny mechanizm ceny krańcowej, który sprawia, że cena jest znacznie wyższa od kosztu poszczególnych składowych, bo cena ustala się na poziomie najdroższego zaakceptowanego zlecenia sprzedaży. Zgadzam się częściowo z tym argumentem i jestem zwolennikiem modyfikacji tego mechanizmu, ale na polskiej giełdzie dotyczy on rynku tylko na następny dzień i na poszczególne godziny, a nie w dłuższej perspektywie, jak na miesiąc, kwartał czy pół roku. To są kontrakty terminowe, gdzie cena jest ustalona elektronicznie pomiędzy sprzedającym i kupującym. Dzisiaj nikt nie zabrania firmom sprzedającym energię z węgla brunatnego, która kosztuje obecnie około 500 złotych za megawatogodzinę, sprzedawać jej za 550-600 złotych, a nie za 1500 złotych, jak to ma miejsce. Zresztą widać w ostatnich dniach, że właśnie krytykowany rynek dnia następnego jest tańszy od tego rynku terminowego. To pokazuje skalę hipokryzji autorów tej „recepty”. A prezes URE w komunikacie z 29 września też ją ukazuje.

Uważam jednak, że zarówno rozwiązanie przegłosowane przez Sejm w zeszły czwartek, czyli pełne zniesienie obligo giełdowego, nie ma sensu, jak i nie jestem zwolennikiem stuprocentowego obligo giełdowego. Dzisiaj jest coraz więcej odbiorców, którzy jednocześnie są wytwórcami – po co mieliby oni sprzedawać wytworzoną przez siebie energię na rynku, skoro mogą ją samemu zużywać? Dlatego jestem zwolennikiem rozwiązania pośredniego i chciałbym, żeby obligo giełdowe miało zastosowanie tylko do elektrowni systemowych. To byłaby dobra referencja cenowa zabezpieczająca także przed korupcją przy zawieraniu kontraktów czy sprzedawaniem „po uważaniu” – swoim – taniej, innym – drożej.

Jakie poparłby Pan rozwiązania rządu, jeśli chodzi o obniżenie cen energii? Czy to w ogóle jest wykonalne w krótkim czasie?

Poparłbym proste rozwiązanie oparte o ostatnie propozycje Komisji Europejskiej – limity cen sprzedaży na poszczególne technologie, zgodnie z tym, o czym mówił we Wrocławiu premier Tusk. Rozszerzyłbym oczywiście propozycję Komisji na elektrownie produkujące na węglu kamiennym. Żaden mechanizm redystrybucji nie zastąpi niższych cen. Natomiast trochę się dziwię propozycji regulowania cen na tzw. rynku bilansującym. Wbrew nazwie nie jest żaden rynek, tylko mechanizm bilansowania fizycznego popytu z podażą w czasie rzeczywistym. Wprowadzenie nań elementu przewidywalności jest niepożądane, bo może prowadzić do jego nadużywania.

Jak zniesienie obligo giełdowego wpłynie na transparentność rynku energii w Polsce?

Handel giełdowy na rynku energii jest konieczny, by zaistniała konkurencja, oraz, by rynek się „spiął”, a do tego potrzebny jest benchmark cenowy. Moim zdaniem zniesienie obligo giełdowego w pierwszej kolejności spowoduje uznaniowość, a drugim korupcję – jak już wspominałem.

Komu w takim razie Pana zdaniem na rękę jest zniesienie obligo giełdowego?

Z tego, co wiem, propozycja zniesienia obligo giełdowego wyszła od związków górniczych, by móc swobodnie podwyższać ceny węgla. Jest to też na rękę tym koncernom, które mają nadwyżkę produkcji nad sprzedażą. I ci gracze na tym zarobią. Można mieć również szereg teorii spiskowych dotyczących potencjalnych „szarych marż”, ale mam nadzieję, że Senat poprawi te przepisy.

Rozmawiał Michał Perzyński

ZPPE: Likwidacja obliga giełdowego jest działaniem na szkodę obywateli i przedsiębiorców

Najnowsze artykuły