W siedzibie Najwyższej Izby Kontroli odbyła się prezentacja raportu Instytutu Jagiellońskiego, w którym przeanalizowane zostały założenia rządowej Polityki Energetycznej Polski do roku 2040. Paneliści rozmawiali o udziale odnawialnych źródeł energii w przyszłym miksie energetycznym Polski.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że NIK zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest energetyka odnawialna: – W ostatnich latach podeszliśmy kompleksowo do spraw OZE. Wnioski wywoływały ważne i potrzebne dyskusje. Chcemy pomóc nie tylko we wskazywaniu nieprawidłowości, ale w wyznaczaniu odpowiedniej ścieżki działań. Polską gospodarkę czekają duże wyzwania – ceny energii, smog, import węgla z Rosji już teraz mają wpływ na konkurencyjność gospodarki. Polski cel OZE na rok 2020 jest zagrożony. Z raportów wynika, że wskaźnik zanieczyszczenia powietrza jest najwyższy w Europie, a to ma wpływ na zdrowie obywateli. Oprócz zagrożeń dla polskiej energetyki widzimy też pozytywne zjawiska. NIK czekał na taki dokument jak projekt Polityki Energetycznej Polski 2040 od wielu lat. Część zagrożeń dla funkcjonowania energetyki była przewidywana już w przeszłości – powiedział prezes NIK.
Prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski prezentując raport powiedział, że warto zrozumieć mechanizmy rządzące polską energetyką, które rozpoczęły się lata temu, a dzisiaj wychodzą ich efekty: – To, co się wydarzyło przez ostatnie trzy lata to efekt postępującej polityki klimatycznej – najważniejszymi czynnikami były pakiet zimowy, nowe konkluzje BAT i reforma systemu EU ETS. Można powiedzieć, że polska energetyka nie pasuje do Unii Europejskiej. Jest to systemowe zaniechanie, nie winna tej czy innej ekipy rządowej. Emisyjność polskiej energetyki znacznie przekracza normy wyznaczone w Unii Europejskiej, ponieważ w ponad 80 procentach jest ona zależna od spalania węgla kamiennego i brunatnego. Ceny uprawnień do emisji CO2 będą rosnąć, co wpłynie na obniżenie konkurencyjności polskiej gospodarki – mówił.
Roszkowski przypomniał, że Polityka Energetyczna Polski zakłada dywersyfikację miksu, jest konsensus wokół morskich farm wiatrowych, zróżnicowanie importu gazu pod względem źródeł, na przykład dzięki LNG czy Baltic Pipe: – Program jądrowy, gdyby został zrealizowany tak jak proponują politycy, byłby jednym z największych programów jądrowych na świecie. Jego harmonogram jest zbyt ambitny, a założenia kosztowe – zbyt optymistyczne. Ponadto cena z elektrowni jądrowej byłaby wysoka; sięgałaby około 500 zł/MWh. Jeśli atom powstanie, będzie on służył do wygaszania węgla, ale nie źródeł odnawialnych – zastrzegł.
Prezes Instytutu Jagiellońskiego wskazał, że polityka energetyczna przeszacowuje zapotrzebowanie na energię elektryczną w Polsce: Biorąc pod uwagę ścieżkę ograniczenia emisji, to jeśli projekt atomowy się opóźni, to cały miks energetyczny się „posypie”. Nieracjonalne było całkowite zablokowanie lądowych farm wiatrowych, które zgodnie z wynikami aukcji byłyby najtańszym źródłem energii. Według Eurelectric ceny uprawnień do emisji CO2 do 2025 roku wzrosną do 35 euro za tonę CO2. Wzrasta świadomość społeczna. Ludzie widzą związek między smogiem a ich zdrowiem. Widzą też związek wzrostu cen z polityką klimatyczną, bo staje się to przedmiotem debaty. To dobra prognoza na przyszłość – zakończył wystąpienie.
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki powiedział, że różnego rodzaju regulacje utrudniają rozwój energetyki wiatrowej, a sektor oczekuje prawnej stabilności: – Ostatnie pół roku przyniosło nowe regulacje o wiatrakach na morzu, weszła też ustawa umożliwiająca przeprowadzanie aukcji na dużą skalę. Energetyka odnawialna nie jest już fanaberią, jest to racjonalna ekonomicznie technologia. Zmiany idą w dobrym kierunku, liczymy, że rząd zobaczy miejsce na OZE w przyszłym miksie energetycznym. Widzimy, że zmiany te są przeprowadzony w sposób korzystny dla źródeł odnawialnych Bez rządowego wsparcia dla energetyki odnawialnej, nie mamy możliwości wykorzystania potencjału energetyki wiatrowej na morzu. Dzisiaj za zachodzie Europy na lądzie instalowane są instalacje wiatrowe o dużo większej mocy, niż niektóre z wiatraków na morzu. Energetyka wiatrowa jest bardzo ważna, ponieważ zapewnia bezpieczeństwo energetyczne państwa – powiedział.
Były minister środowiska, a obecnie prezes firmy Enerco Tomasz Podgajniak powiedział, że legislator chciał zdusić tzw. opłatę zastępczą: – Jeśli miałaby ona wynosić 48 złotych, podczas gdy do zapewnienia minimalnego poziomu gwarantującego zwrot musiałoby to być około 150 złotych. Najważniejszą barierą dla rozwoju OZE jest wszystkich inwestorów prywatnych do tego, że warto w to inwestować. Branża OZE czuje się niechciana, utrudnia to jej rozwój. Mamy teraz na rynku stagnację, jest to problem nie tylko związany ze spadkiem mocy, ale ze szkodami dla całej gospodarki, co się odbije na kontraktach budowlanych i miejscach pracy. Są też bariery administracyjne – realizacja projektu wiatrowego to czas do pół roku, ale postępowania administracyjne trwają około 5 lat.
Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Eryk Kłossowski ocenił, że trafność prognoz dotyczących pracy OZE wysoka: – Energetyka odnawialna jest przewidywalna, ale nie stabilna. Wyzwaniem jest przywoływanie do produkcji bloków węglowych, tych obciążonych największą emisyjnością. Mamy dylematy, które musimy rozwiązywać na bieżąco, w ciągu doby i w ciągu roku. Miejsce OZE w miksie jest istotne. Gdyby wziąć pod uwagę koszty i emisyjność, budowalibyśmy wiatr i fotowoltaikę. Trzeba też pamiętać o tzw. backupie dla OZE na czasy, gdy nie będzie ani wiać, ani świecić słońce – pytanie czy to będzie gaz czy inne źródła. Co do pytań o integrację offshore’u z siecią, uważam, że korzyść dla rynku byłaby większa, gdyby przy budowie połączenia elektroenergetycznego z dużymi, przekraczającymi 4 GW projektami morskich farm wiatrowych w razie awarii połączenia straty były socjalizowane, czyli rozdzielane pomiędzy uczestników tej offshore’owej gry – mówił prezes PSE.
Mariusz Gajda z Energi Wytwarzanie zapewnił, że jego firma stara się korzystać z darów natury w sposób maksymalny. Mamy projekty budowy nowych farm wiatrowych o mocy 30 MW. Szacuje się, że w energetyce wodnej możemy uzyskać jeszcze 1,5 GW energii – w tym z Siarzewa (gdzie inwestorem drugiego stopnia wodnego na Wiśle są Wody Polskie). Budowa 1 MW z wody to około 10-12 milionów złotych kosztów inwestycyjnych. Mamy także dwa projekty gazowe – CCGT Gdańsk i Grudziądz.
Prezes Instytutu Energii Odnawialnych Grzegorz Wiśniewski powiedział, że do momentu publikacji raportu NIK, wszystkie głosy były ignorowane: – Po publikacji raportu minister energii uznał, że cele zostały osiągnięte. W przestrzeni medialnej pojawiły się też prognozy GUSu, który podał, że udział OZE w Polsce wręcz spada. Jeszcze kilka lat temu wydawało nam się, że większość krajów w Unii Europejskiej spełni cele OZE, dzisiaj wydaje się, że będzie to raczej pół na pół. Widać, że energetyka odnawialna spowolniła w krajach Europy Środkowej. Oznacza to, że będzie mniej nadwyżek energii. Nie możemy powtarzać argumentu, że skoro innym się nie uda, to nam też się „upiecze”, ponieważ bardzo możliwe, że przyjdzie nam płacić kary. Uderzy to w kieszeń podatnika, polską gospodarkę i naszą pozycję w Unii Europejskiej. Potrzebujemy regulacji rynku, taryf wielostrefowych, dynamicznych, działań po stronie odbioru. Nie łączymy energii ciepła z rynku energii elektrycznej, nie łączymy rynku energii elektrycznej z elektromobilnością. Tymczasem na energetykę trzeba patrzeć całościowo. Z obecnym podejściem możemy zaszkodzić gospodarce i doprowadzić do zubożenia gospodarstw domowych – ostrzegł Wiśniewski.