Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rynki energii są pod ogromną presją. Niepewność, zarówno po stronie podażowej, jak i politycznej, wywołała nerwowość na rynku, która odbija się na cenach. Było to szczególnie widoczne podczas ostatnich tygodni sierpnia bieżącego roku, kiedy to ceny gazu osiągnęły bezprecedensowy poziom w całej Unii Europejskiej i historyczne maksima w drugiej połowie sierpnia – pisze Magdalena Kuffel, współpracownik BiznesAlert.pl.
Ogromny skok cen, o którym mowa w paragrafie powyżej (podczas którego niektóre z indeksów TTF były notowane powyżej 290 euro/MWh) odbił się negatywnie na europejskiej gospodarce, wywołując efekt domina na ceny energii elektrycznej i wzrost inflacji. W związku z tym, Komisja Europejska – po wielu tygodniach dyskusji z państwami członkowskimi UE – zaproponowała pod koniec listopada mechanizm, który pozwoliłby zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji.
Proponowane rozwiązanie to mechanizm (tzw. price cap), który ustala maksymalną cenę gazu holenderskiego indeksu TTF Month-Ahead, który jest uznawany za ogólnoeuropejską cenę referencyjną. Mechanizm zostałby uruchomiony automatycznie (tzn. mechanizm formowania ceny „zatrzymałby się” po osiągnięciu maksymalnej wartości), gdy spełnione zostaną oba z poniższych warunków:
– Cena rozliczeniowa instrumentu pochodnego TTF M+1 (następny miesiąc) przekracza 275 euro przez co najmniej dwa tygodnie;
– Ceny TTF są o 58 euro wyższe niż cena referencyjna LNG (notowana przez agencje informacyjne, jak na przykład ICIS) przez 10 kolejnych dni sesyjnych w ciągu dwóch tygodni.
Po spełnieniu tych warunków Agencja ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER) niezwłocznie opublikuje zawiadomienie o korekcie rynkowej w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej i poinformuje o tym Komisję, Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA) oraz Europejski Bank Centralny (EBC). Następnego dnia wejdzie w życie mechanizm korekty cen i zlecenia na instrumenty pochodne TTF z pierwszego miesiąca przekraczające pułap ceny bezpieczeństwa nie będą przyjmowane. Mechanizm będzie mógł wejść w życie od pierwszego stycznia 2023 roku.
Proponowane rozporządzenie Rady (podczas gdy Komisja proponuje nowe prawo lub regulację, Rada [po angielsku Council] jest odpowiedzialna za wprowadzenie prawa w życie), spisane na podstawie proponowanego przez Komisję mechanizmu zawiera zabezpieczenia mające na celu uniknięcie zakłóceń na rynkach energii jak również rynkach finansowych. Aby pomóc uniknąć problemów z bezpieczeństwem dostaw, cena maksymalna jest ograniczona tylko do jednego produktu terminowego (produkty TTF z miesięcznym wyprzedzeniem), tak aby operatorzy rynku nadal mogli zaspokajać zapotrzebowanie i kupować gaz na rynku spot i pozagiełdowym . Aby zapewnić, że popyt na gaz nie wzrośnie, we wniosku wymaga się od państw członkowskich powiadomienia w terminie dwóch tygodni od uruchomienia mechanizmu korekty rynku, jakie państwa podjęły jakiekolwiek środki w celu ograniczenia zużycia gazu i energii elektrycznej. Po przyjęciu przez Radę wniosku w sprawie mechanizmu korekty rynkowej Komisja zaproponuje również ogłoszenie ostrzeżenia UE w ramach przyjętego w lipcu rozporządzenia dotyczącego oszczędzania gazu na rzecz bezpiecznej zimy, które uruchomi obowiązkowe oszczędności gazu w celu zapewnienia ograniczenia popytu.
Mimo, że argumentacja stojąca za mechanizmem „price cap” jest bardzo jasna, sektor energetyczny jest w dużej mierze przeciwny temu rozwiązaniu. Wiele osób zwraca uwagę, że rozwiązanie to ma podłoże polityczne i zapewnia pozytywne opinie państw członkowskich poprzez ochronę klientów, którzy są ogniwem na którym spoczywają konsekwencje niestabilnych rynków energii. Ponadto wielu analityków odnosi wrażenie, iż Komisja podeszła do rozwiązania problemu z perspektywy „ekonomii behawioralnej”, zamiast skupiać się na mechanizmie kształtowania się cen. Nie biorąc tego elementu pod uwagę może okazać się że pułap cenowy zaszkodzi europejskiej gospodarce, przynosząc tym samym efekt kompletnie odwrotny od zamierzonego. Dlaczego?
Otóż rynek gazu, a w szczególności rynek LNG, ma charakter globalny, którym rządzi czysty mechanizm cenowy. W praktyce oznacza to, że statki LNG są wysyłane do miejsc, w których cena jest wyższa od konkurencji. W tej chwili jesteśmy w sytuacji, w której rynki azjatyckie są w dalszym ciągu pod wpływem restrykcji związanych z koronawirusem, co wpływa na niższe zapotrzebowanie na gaz. Jednak w chwili, w której (przede wszystkim) Chiny wrócą do normalnej konsumpcji może okazać się, że 275 euro/MWh to cena, która nie będzie konkurencyjna. Skoro cena nie będzie w stanie być wyższa, w praktyce będzie to oznaczało brak dostaw a w konsekwencji podwyższone ryzyko black outów.
Według ekspertów, bardziej sensownym rozwiązaniem byłoby częściowe subsydium rachunków za energię przez organy państwowe, jednocześnie koncentrując się na szybkim rozwoju terminali regazyfikujących LNG. Mając na uwadze podstawy ekonomii, ceny mogą być obniżone jeżeli jest większa podaż; nie może jednak mieć to miejsca na ten moment, bo zarówno infrastruktura gazociągowa jak i terminalne LNG są wykorzystane w stu procentach. Kolokwialnie mówiąc, nie ma „miejsca” na większe dostawy gazu.
Podzielam opinię wielu z sektora; moim zdaniem „price cap” nie jest rozwiązaniem problemu a tylko jego korekcją. Uważam, że najlepsze co mogą zrobić w tej chwili państwa UE to intensywna praca nad zwiększeniem zdolności odbioru gazu (co jest, moim zdaniem, bezpieczniejszym rozwiązaniem niż inwestycje w OZE) nawet jeżeli opóźni to osiągnięcie celów środowiskowych.
Mrożenie cen energii i gazu w Polsce może kosztować 69 mld zł