– Mimo że, uwaga Zachodu koncentruje się obecnie na Ukrainie, to nie należy zapominać o Tajwanie, który jest kolejnym potencjalnym celem – pisze Jacek Perzyński, współpracownik BiznesAlert.pl.
USA na Tajwanie, Tajwańczycy w USA
21 lutego czołowi amerykańscy dyplomaci spotkali się z ministrem spraw zagranicznych Tajwanu Josephem Wu w Waszyngtonie. Jest to ważna wizyta, ponieważ do tej pory nie odbyło się tak ważne spotkanie z tajwańskimi oficjelami na wysokim szczeblu. Warto zwrócić uwagę, że obecnie chińskie wojsko utrzymuje wysokie napięcie w Cieśninie Tajwańskiej, a Pekin nieustannie grozi inwazją. Jednak Zachód i Unia Europejskiej zwiększają wsparcie Formozy.
Rozmowy dwustronne trwały siedem godzin i koncentrowały się na kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Spotkanie stanowiło znaczący krok w stosunkach Tajwanu z USA. Ustalono, że Waszyngton zamierza zwiększyć liczbę żołnierzy na Formoza, od 100 do 200 żołnierzy. Amerykanie mają też wzmocnić program treningowy, w ramach którego przeszkolą tamtejsze wojsko przygotowując je na zagrożenie płynące z Chin.
Interesujące jest, że Stany Zjednoczone nie utrzymują formalnych stosunków dyplomatycznych z Tajwanem. Jednak obie strony utrzymują stosowne biura w swoich stolicach, które pełnią funkcję ambasad i gościły szereg delegacji niższego szczebla prawodawców lub byłych urzędników. Waszyngton zaopatruje również tajwańskie wojsko w nowoczesną broń, a prezydent Biden wielokrotnie powtarzał, że Stany Zjednoczone przyjdą Tajwanowi z pomocą w ataku.
Rzecznik tajwańskiego MSZ Jeff Liu na konferencji prasowej powiedział: „Tajwan i Stany Zjednoczone utrzymują bliską i płynną komunikację w kwestiach będących przedmiotem wspólnego zainteresowania”. Powiedział, że wizyta Wu jest jedną z oznak pogłębiania więzi między Waszyngtonem a Tajpej.
Oczywiście wizyta tajwańskiego ministra nie spodobała się Komunistycznej Partii Chin. Rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin ostrzegł , że oficjalne spotkania między USA a Tajwanem zwiększą napięcia w regionie i oskarżył Stany Zjednoczone o wykorzystanie Tajwanu do powstrzymania wzrostu Chin.
Pekin od dawna skutecznie pracuje nad dyplomatyczną izolacją Tajwanu (obecnie jest uznawany przez 14 państw). Jednak rosyjska inwazja na Ukrainę zwiększyła obawy, że Formoza może zostać zaatakowana, co skłoniło Stany Zjednoczone i ich sojuszników do nasilenia demonstracji poparcia dla Tajpej.
Warto przypomnieć, że w sierpniu zeszłego roku złożyła wizytę na Tajwanie ówczesna przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi i były to pierwsze odwiedziny polityka tej rangi od 25 lat. Wizyta spotkała się z potępieniem ze strony Pekinu, który szybko rozpoczął manewry wojskowe symulujące blokadę wyspy.
Ważne jest, że szef tajwańskiego MSZ w Waszyngtonie spotkał się z przedstawicielami Republikanów i Demokratów, których łączy wsparcie dla rządu w Tajpej. Niedawno wybrany przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy powiedział, że również chce odwiedzić Tajwan. W odpowiedzi na ostrzeżenia z Pekinu, aby nie powtarzać wizyty Pelosi, jednak obecny przewodniczący Izby Reprezentantów McCarthy na początku lutego powiedział: „Nie sądzę, aby Chiny mogły mi mówić, gdzie mogę jechać w dowolnym czasie i miejscu”.
Pamiętać o Tajwanie
Podsumowując, wojna w Ukrainie nie jest jedynym miejscem na mapie świata, który budzi obawy Zachodu. Chińskie samoloty wojskowe wielokrotnie naruszają przestrzeń powietrzną, a wojsko ćwiczy zajęcie wyspy, więc ryzyko inwazji jest realne. Mimo że, uwaga Zachodu koncentruje się obecnie na Ukrainie, to nie należy zapominać o Tajwanie, który jest kolejnym potencjalnym celem. Ważne jest, żeby Waszyngton i Europa nieustannie okazywały wsparcie dla rządu w Tajpej.
Potencjalny atak na Formozę skutkowałaby poważnymi konsekwencjami politycznymi i gospodarczymi niż w przypadku inwazji na Ukrainę, ponieważ Tajwan jest jednym z najważniejszych producentów półprzewodników na świecie. Zniszczenie lokalnych fabryk czipów i przerwane łańcuchy dostaw doprowadziłoby do poważnych trudności dla nowoczesnych gospodarek i zachodnich firm, czego najpowszechniejszym przykładem byłoby poważne przerwy w produkcji komputerów, smartfonów, samochodów, pociągów i innych zaawansowanych urządzeń.
Jakóbik: Chiny zamiast Rosji przesądzą o losie kryzysu energetycznego