Jakóbik: Drugi do Nord Stream 2. Układ z Brukselą czy lobbing wroga Gazpromu?

3 lipca 2017, 12:30 Energetyka

– Źródło gazety Wiedomosti podaje, że warunki zgody na projekt Nord Stream 2 proponowane przez Komisję zakładają dopuszczenie konkurencji do planowanego gazociągu. Nieprzypadkowo w tym samym czasie na stół wraca stary pomysł podzielenia eksportu gazu do Europy między Gazprom a Rosnieft. Czy układ pozwoli uratować coraz bardziej kłopotliwy projekt? A może powód przecieku jest inny i bardziej prozaiczny? – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

OPAL i Nord Stream. Grafika: BiznesAlert.pl
OPAL i Nord Stream. Grafika: BiznesAlert.pl

Komisja chce rozmawiać o Nord Stream 2 w imieniu państw Unii Europejskiej. Jesienią Rada Europejska rozpatrzy ten wniosek oraz projekt mandatu. Jeżeli nie będzie konsensusu, kraje przegłosują projekt mandatu.  Kraje Europy Środkowo-Wschodniej krytykują projekt z obawy o to, że ugruntuje pozycję Gazpromu w regionie i zaszkodzi projektom dywersyfikacyjnym, jak polska Brama Północna. Miękki mandat zakładałby tylko częściowa aplikację prawa unijnego, ale informacje Wiedomosti wskazywałyby na to, że akurat w zakresie dostępu innych graczy, miałby pozostać twardy, jak życzy sobie tego między innymi Polska.

Wiedomosti powołują się na człowieka związanego z pracami nad mandatem Komisji Europejskiej do rozmów z Rosją o warunkach aplikacji prawa unijnego wobec gazociągu Nord Stream 2. Miał on stwierdzić, że Komisja będzie się domagać aplikacji prawa unijnego wobec podmorskiej części gazociągu w zakresie wolnego dostępu stron trzecich (TPA), która ma umożliwić konkurencję o przepustowość magistrali, którą chce zbudować Gazprom. Byłby to sposób na aplikację reżimu prawnego Unii Europejskiej w części dotyczącej TPA, ale wymagałby zmian prawa rosyjskiego. Na taką konieczność wskazywali eksperci w niejawnej opinii dla Komisji opisanej przez BiznesAlert.pl.

Zapewne nieprzypadkowo kilka dni przed tym, jak Wiedomosti opublikowały przeciek z prac nad mandatem, dla Reutersa wypowiedziała się Włada Rusakowa, wiceprezes Rosnieftu. Powiedziała, że jej spółka mogłaby przeprowadzić z Gazpromem „eksperyment”, który polegałby na tym, że spółki podzieliłyby się rynkami zbytu. Rosnieft miałby słać gaz tylko tam, gdzie Gazprom nie może albo gdzie przegrywałby z amerykańskim LNG.

Rusakowa dołączyła do zespołu Rosnieftu w 2013 roku. Był to sensacyjny transfer z Gazpromu. Miała zająć się rozwojem eksportu LNG. Spółka planuje do 2020 roku słać za granicę do 100 mld m3 rocznie. Dzięki liberalizacji eksportu w formie skroplonej już teraz może rywalizować z Gazpromem. Jednak eksport gazociągowy to nadal wyłączne prawo spółki-córki giganta z Petersburga, czyli Gazprom-Export. Rosnieft chciał jego zniesienia na potrzeby eksportu przez planowaną magistralę Siła Syberii do Chin. W 2013 roku

W wypowiedzi Rusakowej cytowanej przez BiznesAlert.pl nie brakuje złośliwości. Ubolewa ona nad kiepską kondycją finansową Gazpromu, który rzeczywiście sprzedaje coraz więcej gazu w Europie, ale zyskuje na tym coraz mniej przez spadające ceny ropy naftowej. Sam postulat, aby Rosnieft słał gaz tam, gdzie Gazprom będzie przegrywał z amerykańskim LNG to uderzenie w linię koncernu z Petersburga, który twierdzi, że gaz z USA nie jest żadnym zagrożeniem. To także sugestia, że Rosnieft będzie w stanie zejść z ceną poniżej tych dwóch ofert.

Ze względu na to kto i w jakim kontekście odświeżył pomysł liberalizacji eksportu gazu przez gazociągi można przypuszczać, że źródło niejawnych informacji Reutersa i Wiedomosti może być to samo. W zachodniej agencji pojawia się oficjalnie Rosnieft. Tymczasem w rosyjskich gazetach często dochodziło do przecieków na temat możliwości dopuszczenia tej firmy do gazociągów Gazpromu. Było tak na przykład w 2013 roku, o czym pisał BiznesAlert.pl. Ten temat pojawia się regularnie od co najmniej 2013 roku, kiedy pisałem o nim na swoim blogu. Niewykluczone, że te regularne przecieki nie są oparte na faktach, ale są elementem lobbingu Rosnieftu. Pomimo tej gry, Kreml nadal stoi w obronie monopolu Gazpromu i nie godzi się na zmiany prawa.

Nie wiadomo jednak, czy w celu obrony Nord Stream 2 mógłby pójść na układ. Na razie jest jeszcze za wcześnie na takie dywagacje, bo jesienią Rada Europejska może nie zgodzić się na negocjacje KE-Rosja. Polska nie chce ich z obaw o to, że mandat będzie za miękki. Niemcy nie chcą go bo wolą porozumieć się z Rosjanami bilateralnie. Z tego względu wersja, że chodzi o kolejny sterowany przeciek Rosnieftu wydaje się bardziej wiarygodna.