Pierwszego kwietnia dostawy gazu z Rosji do Europy nie zostały zatrzymane wbrew rublowemu ultimatum Władimira Putina obowiązującemu do tego dnia. Spółki nie muszą płacić za rosyjski gaz rublami i wystarczy zajrzeć do dokumentów, by ustalić, że nie muszą też płacić do pierwszego kwietnia – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Prezydent Rosji Władimir Putin zagroził pod koniec marca, że jeśli spółki europejskie nie zapłacą za gaz w rublach, odetnie dostawy. Był to sposób na wyłączenie Banku Rosji z izolacji pomimo faktu, że jest obłożony sankcjami zachodnimi i usunięty z systemu SWIFT. Jego ultimatum zostało odrzucone zgodnie przez wszystkich klientów, w tym G7 ustami dzierżących prezydencję Niemców, Polaków i Japończyków. Dekret opublikowany ostatecznie przez prezydenta Rosji zakładał bardziej kompromisowy mechanizm, o którym Putin nie omieszkał opowiedzieć telefonicznie przywódcom Niemiec oraz Włoch. W ten sposób stworzył wrażenie wyłączenia z izolacji, bo ktoś w Europie odebrał jego telefon poza prezydentem Francji Emmanuelem Macronem niejako desygnowanym do kontrolnych kontaktów z rosyjskim przywódcą w imieniu całej Europy, za co jest krytykowany w niektórych stolicach.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przyznał, że przejście na ruble w płatnościach za gaz nie będzie możliwe do 31 marca według ultimatum prezydenta ze względów technicznych. Nowy pomysł Putina z dekretu prezydenckiego zakłada, że odbiorcy gazu w Europie będą płacić w dotychczasowych walutach, a zatem dolarach lub euro w zależności od umowy, ale środki z tego tytułu będą płynąć na ich nowe konta w Gazprombanku. To kasjer Gazpromu, który do tej pory uniknął sankcji zachodnich, miałby zmieniać walutę płatności na ruble już w ramach operacji wewnętrznych. To z kolei sposób na zmniejszenie szansy na sankcje wobec Gazprombanku, których domagają się między innymi Polska i Ukraina oraz aprecjację rubla, który odzyskuje wartość po spadku wywołanym pierwszymi sankcjami za atak Rosji na Ukrainę.
– Jeśli nieprzyjazne kraje nie będą płacić w rublach od pierwszego kwietnia, uznamy to za naruszenie kontraktów gazowych, więc dotychczasowe kontrakty zostaną wstrzymane – straszył Putin w ostatni dzień marca windując ceny na giełdzie europejskiej przez obawy inwestorów. Jednakże anonimowe źródło na Kremlu szybko pospieszyło z informacją, że prezydentowi nie może chodzić o przerwę dostaw gazu od początku kwietnia.
Aby zrozumieć tę zawiłość, wystarczy zajrzeć do standardowych wzorów kontraktów gazowych dostępnych na stronach Gazprom Exportu.
Faktura za gaz od Gazpromu jest wystawiana do 15 dnia każdego miesiąca, a płatność musi nastąpić po pięciu dniach roboczych i najpóźniej 20 dnia miesiąca. Oznacza to, że prezydent nie mógł się domagać płatności w rublach do pierwszego kwietnia, skoro faktura za marzec zostanie wystawiona dopiero w połowie tego miesiąca. Nawet jeśli część klientów europejskich przestawi się na nowy system płatności z udziałem Gazprombanku, nowe sankcje mogą uderzyć w tego kasjera Gazpromu albo doprowadzić do embargo unijnego na dostawy gazu. Tegoroczny Prima Aprilis autorstwa dyktatora na Kremlu to kolejny argument za porzuceniem tego źródła dostaw.