Jakóbik: Gazprom powinien dać Polakom rabat na gaz, jeśli nie wygra polityka Kremla

2 listopada 2020, 07:30 Energetyka

Kontrakt jamalski to relikt z przeszłości rynku gazu w Polsce, który powinien jak najszybciej odejść do lamusa. Póki jednak obowiązuje, Polacy z PGNiG mają prawo do rabatu i słusznie oczekują go od Gazpromu – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Siedziba PGNiG. Fot.: Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl
Siedziba PGNiG. Fot.: Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl

Rynek sprzyja rabatowi na gaz dla Polski

PGNiG zwróciło się do Gazpromu o rewizję ceny w tzw. kontrakcie jamalskim, czyli umowie długoterminowej na dostawy gazu obowiązującej do 2022 roku. Opiewa ona na dostawy 8-10 mld m sześc. rocznie z klauzulą take or pay zmuszającą Polaków do opłacania minimalnej ilości dostaw. Umowa jest mało elastyczna i każe stronie polskiej realizować istotną część zapotrzebowania z tego kierunku pomimo warunków rynkowych sprzyjających minimalizowaniu jej udziału w portfolio. To dlatego Polacy zwiększają dostawy z nowych źródeł, jak LNG, ale nie mogą zejść poniżej granicy TOP w okolicach 8 mld m sześc. rocznie. Ta niedogodność jest koronnym argumentem za zakończeniem kontraktu jamalskiego i dlatego PGNiG w czasach prezesa Piotra Woźniaka zastrzegł, że nie będzie go przedłużał. Warto przy tym zaznaczyć, że władze polskie biorą pod uwagę możliwość importu gazu z Rosji w oparciu o inny kontrakt, który będzie zgodny z interesami kraju i firmy PGNiG.

Możliwość zwrócenia się przez PGNiG o rewizję ceny w kontrakcie jamalskim wynika z jego zapisów. Strony mają prawo renegocjować warunki cenowe co trzy lata. Apel Polaków do Gazpromu został wydany dokładnie trzy lata po ostatnim takim ruchu z pierwszego listopada 2017 roku. Pojawia się wobec sprzyjających warunków rynkowych: nadpodaży gazu w Europie, rekordowych niżów cenowych na giełdzie europejskiej i spadku eksportu Gazpromu na kontynent.

Gazprom chce wysłać w 2020 roku 170 mld m sześc. do Europy. Możliwość wprowadzenia zakazu opuszczania domów w największych krajach Europy Zachodniej zwiększa ryzyko, że Rosjanie nie zrealizują tego planu. Ceny gazu na giełdzie holenderskiej TTF spadły pierwszego listopada o 13,5 procent pomimo rozpoczęcia sezonu grzewczego. Gazprom musiałby wysłać w czwartym kwartale tego roku co najmniej 45 mld m sześc. do krajów europejskich i Turcji, aby zrealizować plan na ten rok.

Obostrzenia wprowadzone w marcu-kwietniu 2020 roku obniżyły zużycie gazu w Europie o 10 procent. Wzrosły dostawy LNG, które było wówczas rekordowo tanie i kosztowało nawet 70 dolarów za 1000 m sześc. Realizacja planu Gazpromu będzie możliwa, jeżeli regulacje wprowadzone obecnie nie będą tak ostre jak wiosną 2020 roku. Poza tym ceny LNG w Azji wzrosły, dając większą konkurencyjność dostawom rosyjskim w Europie. Inne czynniki, które mogą pomóc Rosjanom to ochłodzenie lub nowy wzrost zapotrzebowania na gaz w Azji. Szefowa Gazprom Exportu Elena Burmistrowa ostrzegała inwestorów przed „nadmiernym optymizmem” i przypominała, że nadwyżka gazu na rynku się utrzymuje przez kryzys wywołany koronawirusem, a także, że będzie odczuwalny w 2021 roku.

Komisja Europejska opublikowała w październiku raport o nieprawidłowościach funkcjonowania gospodarki rosyjskiej uderzających w konkurencję rynkową. Wśród ustaleń znalazły się informacje o rynku gazu i wycenie tego paliwa. Ponad 85 procent wydobycia gazu rosyjskiego znajduje się pod kontrolą firm państwowych na czele z Gazpromem (75 procent). Ta firma jest właścicielem magazynów gazu w Rosji, kontroluje 74 procent dostaw krajowych i jest wyłącznym eksporterem gazociągowym. Sektor LNG ulegający liberalizacji także znajduje się pod istotnym wpływem Gazpromu, który odpowiada za 25 procent eksportu tego paliwa z Rosji. Gazprom wyznacza ceny pod dyktando polityczne Kremla, w pierwszym rzędzie subsydiując ofertę na rynku krajowym z powodów socjalnych. – Ceny krajowe są średnio o jedną trzecią niższe od eksportowych. Terminy i skala najświeższych zmian taryf gazowych w Rosji nie wydaje się mieć związku z dynamiką inflacji, ale odzwierciedla raczej realizację celów polityki socjalnej – czytamy w raporcie Komisji. Cena gazu eksportowanego z Rosji również bywa ustalana w podobnie nieprzejrzysty sposób z klientami otrzymującymi niskie lub wysokie ceny z powodów politycznych. Obecne warunki mogą skłaniać Kreml do maksymalizacji eksportu w celu osiągnięcia wyników planowanych oficjalnie nawet pomimo niesprzyjających warunków rynkowych. Wówczas Polacy mieliby większe szanse na rabat. Jednakże przegrana Gazpromu w arbitrażu, wyrok Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta nakazujący rozwiązanie współpracy Gazpromu z firmami europejskimi przy Nord Stream 2 i inne spory mogą skłonić Rosjan do zaskakujących działań. Polacy zwracają się o rabat kilka tygodni po nałożeniu przez UOKiK wielomiliardowej kary na Gazprom w związku z wspomnianym wyrokiem. Nie jest to argument w sporze cenowym z punktu widzenia rynku, ale nie wiadomo, jak zinterpretuje go Kreml.

Polacy mają za sobą wiktorię w sporze arbitrażowym o ceny gazu w kontrakcie jamalskim z przeszłości. PGNiG wykorzystało okienko negocjacji ceny w 2014 roku i nie uzyskało rabatu, udając się przez to do sądu, który ostatecznie obniżył wartość kontraktu retroaktywnie (wstecz), zmieniając także formułę cenową zbliżając ją do cen na giełdzie europejskiej i zmniejszając jej indeksację względem wartości ropy naftowej. Rosjanie podporządkowali się wyrokowi po kilku dniach mitręgi. Apel PGNiG o rewizję warunków cenowych może skończyć się porozumieniem, które obniży koszty dostaw gazu do Polski oraz nożyce cenowe między kontraktem jamalskim a cenami w Europie obciążające polską spółkę gazową. Może także doprowadzić do nowego sporu, który jednak byłby mniej prawdopodobny ze względu na warunki rynkowe przemawiające za rabatem dla Polaków. Tylko polityki zagraniczna Federacji Rosyjskiej, której nadal są podporządkowane działania Gazpromu, mogłaby zmusić ten koncern z Petersburga do odrzucenia współpracy z Polakami. Ta jest nieprzewidywalna i nierzadko nakazuje gazownikom rosyjskim działania wbrew interesom sektora, ale w zgodzie z priorytetami Kremla.

Spór o fuzję z Orlenem

PGNiG zwraca się do Gazpromu o rabat w niedługim czasie po odejściu prezesa Jerzego Kwiecińskiego w atmosferze sporu wokół fuzji tej firmy z PKN Orlen. Stery spółki przejął Jarosław Wróbel, pełniący obowiązki prezesa znany z sympatii wobec tej idei. Gazeta Wyborcza sugerowała, że ludzie związani z Orlenem będą dążyli do podpisania nowego kontraktu z Rosjanami pozwalającego importować gaz do Elektrowni Ostrołęka C opalanej gazem zgodnie z wolą Orlenu, który przejął kontrolę nad tym projektem po przejęciu Energi. Jednakże apel o rewizję ceny do Gazpromu w 2020 roku nie powinien być traktowany jako element realizacji takiego scenariusza, bo PGNiG zwraca się o rabat rutynowo, tak jak w 2014 i 2017 roku.

Jakóbik: Tylko Putin może nakazać Gazpromowi nieposłuszeństwo po zwycięstwie PGNiG