KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Dotychczasowy monopolista na dostawy gazu z Rosji chwali kontrowersyjną umowę gazową z chińskim CNPC jako kontrakt stulecia ale to tylko kolejny dowód na to, że jego złoty wiek dobiega końca.
Coraz bardziej nerwowe ruchy kierownictwa Gazpromu pokazują, w jak trudnej sytuacji znalazła się ta rosyjska spółka. Dotychczasowy kurs zawiódł oczekiwania, czego dowodem jest zmiana w radzie dyrektorów. Na spotkaniu udziałowców firmy przewodniczącym rady został wybrany Wiktor Zubkow. Wiceprzewodniczącym został dotychczasowy dyrektor komitetu zarządzającego Aleksiej Miller. Zubkow to, podobnie jak Miller, bliski współpracownik prezydenta Rosji Władimira Putina z okresu jego pracy dla burmistrza Petersburga Anatolija Sobczaka. Piastował on także stanowisko premiera Rosji, jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa. Został także mianowany przez Putina na przedstawiciela Gazpromu w Forum Krajów Eksportujących Gaz (GECF), czyli gazowym OPEC – kartelu, który broni status quo i interesów starych dostawców na rynku gazu. Zubkow trafił ostatnio na nagłówki gazet po tym jak tuż przed aneksją Krymu przez Rosję sprzedał swoje udziały w Gazpromie. Niedługo po jego operacji papiery wartościowe firmy straciły 14 procent wartości i do dziś nie wróciły na wcześniejszy pułap. Roszada personalna z jego udziałem ma zapewne wzmocnić firmę w obliczu narastających problemów.
Pomimo protestów Moskwy, Europejczycy przygotowują się do uruchomienia dużego rewersu gazowego ze Słowacji na Ukrainę. Działające obecnie mniejsze połączenie gwarantuje przesył w ilości do 8 mld m3 rocznie. Większa rura znajdująca się pod kontrolą Gazpromu ma według Kijowa umożliwić import nad Dniepr w ilości do 30 mld m3 rocznie. Tymczasem Gazprom sprzedał Ukrainie w zeszłym roku 27 mld m3 gazu. Jeżeli duży rewers ruszy, rosyjski gaz straci znaczenie strategiczne i przestanie być narzędziem nacisku Rosjan na Ukraińców. Dlatego Gazprom grozi sankcjami dla europejskich firm, które dostarczą surowiec na poczet rewersowych dostaw na wschód. Przekonuje, że taki proceder jest niezgodny z prawem. To łabędzi śpiew bo ewentualni dostawcy to przecież klienci Gazpromu, którzy reeksportują jego surowiec na Ukrainę. Na ich utratę ta firma nie może sobie pozwolić.
Również na wschodnim froncie dotychczasowy monopolista ma problemy. Walczył o podwyżkę taryf dla odbiorców gazu w Rosji, która miała pomóc w sfinansowaniu budowy kosztownego gazociągu Siła Syberii, który według planów ma od 2019 roku doprowadzać gaz dla Chińczyków w ramach umowy z CNPC. Jego szacowany koszt to 55 mld dolarów. 25 mld zapewnią przedpłaty za dostawy surowca. Resztę Gazprom będzie musiał pożyczyć od banków, najpewniej chińskich, bo Kreml uznał, że nie zasłużył na podwyżkę taryf a szary obywatel rosyjski nie może finansować inwestycji tej firmy. Rosyjska firma nie może liczyć na pożyczki z Zachodu, ponieważ wobec aneksji Krymu banki zachodnie dużo mniej chętnie udzielają kredytów Rosjanom.
Pomimo tych problemów, Gazprom przyjmuje postawę psa ogrodnika i nie zamierza dopuścić swoich konkurentów do Siły Syberii, pomimo ich planów poważnego wejścia na rynek chiński. Rosnieft zamierza do końca tej dekady słać do Azji do 30 mld m3, do 2025 nawet 95 mld m3. Część tego wolumenu chciałby transportować przy użyciu Siły Syberii. Jednakże dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller przekonuje, że rura będzie służyła jedynie jego firmie. Nie zamierza ponosić wielkich kosztów tej inwestycji tylko po to, by skorzystała na niej konkurencja. Problemy finansowe firmy mogą jednak skłonić prezydenta Putina do poparcia swojego długoletniego współpracownika, dyrektora Rosnieftu, Igora Sieczyna.
Do wyliczenia należy dodać przeszkody dla wyłączenia kluczowych dla Rosjan gazociągów spod prawa unijnego ograniczającego monopol Gazpromu na zarządzanie infrastrukturą – na północy niemiecka odnoga Nord Streamu, OPAL, na południu South Stream. Chodzi o trzeci pakiet energetyczny narzucający rozdział właścicielski, wolny dostęp do przepustowości i niezależną firmę wyznaczającą taryfy tranzytowe. Kryzys na Ukrainie dodatkowo uderzył w Gazprom. Stare narzędzie polityki energetycznej Rosji zużywa się.
Należy się spodziewać, że prędzej niż z traktowania energetyki jako narzędzia politycznego nacisku, Kreml zrezygnuje z nieskutecznego narzędzia. Dotychczasowy monopol na eksport gazu rurami dzierżony przez Gazprom zostanie zastąpiony oligopolem z udziałem Rosnieftu i Novateku, które radzą sobie lepiej w nowych realiach na rynku gazu. Być może Rosjanie przejmą część rozwiązań europejskich – dadzą infrastrukturę staroświeckiemu Gazpromowi a jego rywalom zostawią sprzedaż surowca. Niezależnie od ostatecznie przyjętych środków zaradczych pozycja firmy Aleksieja Millera budzącej lęk w Europie już nigdy nie będzie taka sama. Gazpromowi pozostaje minimalizowanie strat i obrona stanu posiadania.