Jakóbik: Gdzie trzech się bije, tam polski atom korzysta

25 kwietnia 2022, 07:35 Atom

Polska musi w tym roku wybrać partnera zagranicznego programu budowy elektrowni jądrowej w Polsce, by zdążyć z pierwszym reaktorem w 2033 roku. Trzech potencjalnych dostawców technologii oraz wsparcia finansowego ściga się na oferty a gospodarka polska może skorzystać na ich rywalizacji – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Lokalizacja elektrowni jądrowej Lubiatowo Kopalino
Lokalizacja elektrowni jądrowej Lubiatowo Kopalino.

Francuski EDF jeszcze w październiku 2021 roku zaoferował Polsce dwa lub trzy reaktory EPR o mocy 6,6-9,8 GW wraz ze wstępnym kosztorysem od 150 do 220 mld złotych. Koreański KHNP przedstawił ofertę 21 kwietnia 2022 roku na budowę sześciu reaktorów APR 1400 o mocy 8,4 GW. Koreańczycy mieli także przedstawić ofertę finansową, która uwzględniała wsparcie rządu koreańskiego oraz samego KHNP, którego nie deklarował EDF, być może przez charakter wstępny jego propozycji.

Czas zatem na ruch Amerykanów. Bechtel oraz Westinghouse z USA stworzyły w lipcu 2021 roku zespół do budowy elektrowni jądrowych w Polsce, pod warunkiem wyboru oferty amerykańskiej do realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Ta oferta miała według sygnałów rządu polskiego oraz deklaracji Westinghouse zostać przedstawiona do września 2022 roku, do kiedy Polacy mieli pierwotnie dokonać wyboru. Teraz słychać jednak o terminie końca roku, pomimo złożenia w marcu oceny oddziaływania na środowisko przez Polskie Elektrownie Jądrowej, czyli minięcia kolejnego kamienia milowego programu. Tymczasem Koreańczycy podjęli ostatnią szarżę, przedstawiając konkretną ofertę technologiczną oraz finansową, a na stole jest też oferta wstępna Francuzów – mówił pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Ten sygnał mógł, ale nie musiał, mieć charakter dyscyplinujący. Amerykanie nie zostali jeszcze formalnie wybrani jako dostawca technologii jądrowej w Polsce i nie jest wciąż jasny ich udział finansowy w tym przedsięwzięciu pomimo licznych deklaracji bez liczb. Umowa o współpracy jądrowej Polska-USA zobowiązuje stronę amerykańską do przedstawienia oferty w ciągu 18 miesięcy od jej podpisania, czyli do końca sierpnia 2022 roku. Teoretycznie Warszawa powinna mieć wówczas do wyboru trzy gotowe oferty na technologię oraz wsparcie finansowe lub jego brak.  Te pozwoliłyby wprowadzić kapitał zagraniczny do akcjonariatu spółki zarządzającej atomem. Praktycznie jednak daje sobie więcej czasu do końca roku.

Zwolennicy asertywnej postawy wobec Amerykanów typowanych często jako faworyci w grze o realizację Programu Polskiej Energetyki Jądrowej ucieszą się z faktu, że być może Warszawa zaczęła się mocniej targować sygnalizując gotowość do współpracy z innymi partnerami, którzy już reagują, jak Koreańczycy z konkretami na stole. Ci, którzy liczą na jak najszybszą budowę atomu w Polsce, będą się obawiać, że przeciąganie decyzji zaszkodzi terminarzowi i tak napiętego PPEJ. Pogodzi ich zapewne fakt, że w latach dwudziestych i tak będzie konieczne rozwiązanie tymczasowe, czyli reanimacja węglowych bloków 200 MW oraz szybszy rozwój Odnawialnych Źródeł Energii. Termin uruchomienia pierwszego reaktora w 2033 roku ma także wymiar dyscyplinujący, a im szybciej powstanie, tym lepiej.

Natomiast tam, gdzie trzech się bije, tam polski atom korzysta. Należy się zatem spodziewać kolejnych sygnałów z USA, Francji i Korei Południowej o wspaniałych perspektywach współpracy z ich firmami poprzez coraz bardziej rozbudowany offset, rozumiany jako formy zaangażowania towarzyszące Programowi Polskiej Energetyki Jądrowej, na przykład w budowę nowych miejsc pracy i tworzenie łańcuchów dostaw.

Jakóbik: Polityka jądrowa Polski to America First