– Ustawa o sankcjach za atak Rosji na Ukrainę czeka na podpis prezydenta. Zakłada między innymi embargo na dostawy węgla, ale już nie LPG pomimo takiej propozycji Senatu. Należy uniezależnić Polskę od rosyjskiego LPG i wprowadzić unijne embargo na to paliwo bo to paliwo jest kolejną bronią energetyczną Kremla – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Spór polityczny o LPG
Tak zwana ustawa sankcyjna zawiera zapisy o zakazie importu oraz przesyłu węgla energetycznego oraz koksującego z Białorusi oraz Rosji. Senatorzy Marcin Bosacki, Stanisław Gawłowski oraz Krzysztof Kwiatkowski zaproponowali poprawkę, która wprowadzałaby analogiczne embargo na dostawy LPG. O ile jednak zakaz importu węgla z Rosji jest zbieżny z polityką unijną, to partia rządząca prawdopodobnie nie chciała wychodzić przed szereg z gazem płynnym docierającym na stacje paliw. To okazja do gry politycznej między rządem a opozycją. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin użył argumentu gospodarczego, tłumacząc, że zakaz importu LPG wpłynąłby na ceny paliw na stacjach. Przypomniał, że krajowa produkcja LPG pokrywa jedną piątą zapotrzebowania. Zużycie sięga według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego 3,38 mln m sześc. w trzech kwartałach 2021 roku. Import stanowił 82 procent zużycia, a ten z Rosji odpowiadał za 65 procent importu. Opozycja wytknęła rządowi istotną zależność Polski od LPG, prawdopodobnie rewanżując się za tyrady politycznej władzy o prorosyjskiej postawie opozycji w przeszłości. Te spory należy zostawić politykom.
Minister aktywów państwowych Jacek Sasin zadeklarował, że Polacy porzucą dostawy LPG rosyjskiego do końca roku. Ten ruch został skrytykowany przez opozycję. – Embarga na gaz LPG, które po poprawce Krzysztofa Kwiatkowskiego i Stanisława Gawłowskiego i mojej przegłosował Senat, PiS nie chce. Chce dalej wysyłać Putinowi kasę na jego zbrodniczą armię. A doradca Kaczyńskiego nadal będzie w radzie nadzorczej spółki handlującej tym gazem z Rosją – przekonuje senator Bosacki na Twitterze. Odnosi się w ten sposób do doniesień Wirtualnej Polski o współpracy spółki-córki PKP Cargo poprzez spółkę zależną Transgaz z firmą Polski Gaz powiązaną z oligarchą rosyjskim Jakowem Goldowskim, który kiedyś zarządzał odpowiednikiem Grupy Azoty w Rosji, czyli Siburem. Jego żona Olga znajduje się w rejestrze beneficjentów tej spółki. Goldowscy nie są jednak objęci sankcjami unijnymi a Polski Gaz broni się argumentem, że dostarcza LPG na Ukrainę.
Zależność Polski i Ukrainy od LPG z Rosji
Polska zapowiada, że porzuci gaz oraz ropę z Rosji do końca 2022 roku, o ile nie będzie embargo unijnego na te surowce na poziomie Unii Europejskiej, o które zabiega. Niedopatrzenie na rynku LPG należy jak najszybciej usunąć w celu uniknięcia sporu politycznego wokół spraw, które powinny łączyć polityków różnych opcji. Do rozstrzygnięcia pozostaje koordynacja wewnątrz Unii Europejskiej. Nie jest jasne, czy rząd polski wystąpił o unijne embargo na LNG z Rosji, która śle ponad jedną czwartą tego paliwa na nasz rynek, ale w celu rozwiania wątpliwości opozycji mógłby przedstawić taką inicjatywę. Należy ostrzec, że Rosja wykorzystywała LPG do wrogiej polityki podobnie jak gaz czy ropę. W kwietniu 2021 roku pisałem o nowej broni energetycznej Rosji w postaci ograniczenia dostaw gazu płynnego nad Dniepr, które mogło skończyć się niedoborami paliwa w maju 2021 roku. Spor obejmował spółkę Proton Energy Group należącą do Wiktora Medwedczuka, oligarchę ukraińskiego związanego z Kremlem, który w ostatnim czasie został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Jakóbik: Nowa broń energetyczna Putina zagraża Ukrainie. Polacy mogą pomóc
Teoretycznie aktywa Polskiego Gazu pozostają poza wpływem Kremla, bo oligarcha rosyjski posiadający z nią związki uciekł z Rosji, ale historia relacji energetycznych z Rosjanami pokazuje, że dostawy LPG mogą zostać ograniczone lub przerwane pod pretekstem różnych zdarzeń losowych. Co ciekawe, Ukraina sprowadzała z Rosji 54 procent LPG, czyli była mniej zależna od dostaw rosyjskich niż Polska, a i tak groźba przerwy dostaw była niebezpieczna dla rynku paliw. Póki co Polska ma zapasy paliw gromadzone jak w przypadku ropy czy gazu na mocy specjalnej ustawy, ale długoterminowo powinna zmniejszyć zależność od dostaw rosyjskich.
Należy się jednak liczyć z możliwością, że wprowadzenie embargo unijnego na LPG będzie miało dotkliwe skutki gospodarcze w postaci dodatkowej podwyżki cen gazu płynnego. Jednakże podobne skutki miałaby przerwa dostaw z Rosji możliwa w każdej chwili. Wahania cen paliw na stacjach są wykorzystywane przez Rosję do destabilizacji w krajach byłego Związku Sowieckiego i uzyskiwania korzystnych zmian na arenie politycznej. Drożejący LPG może być kolejnym narzędziem takich działań, również w Polsce, pomimo faktu, że według POPiHN gaz płynny odpowiada za 13 procent rynku paliw w porównaniu z 63 procentami zajmowanymi przez olej napędowy. Drożejące LPG wywoła niepokój kierowców, ale należy podkreślić jeszcze raz, że będzie drożeć nawet bez embargo, co widzimy już na stacjach. Litr LPG kosztuje około 3,60 zł podczas gdy w 2019 roku było to około 2 zł i ten czynnik ekonomiczny zachęcał Polaków do „gazowania” samochodów.
Powrót do przeszłości
Z tego względu znów rośnie znaczenie strategiczne naftoportu w Gdańsku, który może odbierać LPG spoza Rosji, na przykład z Kazachstanu, a po wojnie do łask być może powinien wrócić Ropociąg Odessa-Brody-Gdańsk promowanego w przeszłości przez Ś.P. Lecha Kaczyńskiego pozwalający czerpać ropę oraz paliwa z regionu kaspijskiego. Krótkoterminowo może się jednak także okazać, że objęte tajemnicą dostawy paliw z Polski na Ukrainę nie będą możliwe bez kontynuacji handlu gazem płynnym z Rosji.
Jakóbik: Nowa broń energetyczna Putina zagraża Ukrainie. Polacy mogą pomóc