– Przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych RP wysłał z Danii zdecydowany sygnał w sprawie Nord Stream 2. Polska nie chce negocjacji Komisji Europejskiej z Rosją w sprawie gazociągu Nord Stream 2 – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
– Nie bardzo rozumiem intencję. Komisja Europejska ma pełne uprawnienia do wdrażania prawa UE – powiedział podsekretarz stanu ds. europejskich w rozmowie z gazetą Politiken. Komisja stwierdziła, że nie ma podstawy prawnej do zakazu Nord Stream 2. jednak zdaniem ministra Szymańskiego jest inaczej, a Komisja nie chce podjąć sprawy ze względu na jej wrażliwość polityczną.
Dlaczego Polska nie chce zaufać Komisji Europejskiej? Konieczność negocjacji wyjątkowego reżimu prawnego dla Nord Stream 2 wynika z nierozstrzygniętego sporu wewnątrz Komisji o to, czy kontrowersyjny gazociąg może podlegać prawu unijnemu. Spór paraliżujący tę instytucję opisałem w innym miejscu na BiznesAlert.pl.
Brak rozstrzygnięć w tej sprawie powoduje, że Bruksela woli wejść w proces negocjacji z Rosją, aby odwlec trudną z powodów politycznych decyzję w sprawie gazociągu. Jeżeli zechce go podporządkować prawu unijnemu zadowoli Polskę, ale nie Niemcy. Jeśli uzna, że gazociąg nie podlega prawu unijnemu, będzie na odwrót. Z tego powodu Komisja gra na zwłokę, co potwierdza Ośrodek Studiów Wschodnich.
Z jednej strony, gdyby państwa członkowskie udzieliły Komisji Europejskiej mandatu, rozmowy z Rosją mogłyby doprowadzić do zablokowania projektu. Wprowadzenie regulacji antymonopolowych dla Nord Stream 2 mogłoby potencjalnie zmusić Rosjan do zmiany ich prawa energetycznego. Na to niekoniecznie zgodzi się Kreml, pragnący utrzymać monopol Gazpromu jako skutecznego narzędzia polityki zagranicznej. Fiasko rozmów mogłoby doprowadzić do niezgody Komisji na projekt, który jej zdaniem nie może powstać w „pustce prawnej”. Chodzi o to, że jeśli sprawa nie zostanie uregulowana, a projekt zostanie zrealizowany metodą faktów dokonanych, Unia Europejska zaakceptuje go poprzez aklamację.
Z drugiej strony jednak rozmowy KE-Gazprom mogą doprowadzić do stworzenia quasi-reżimu prawnego. Zwiastuje to ugodowa postawa Komisji widoczna w sprawie decyzji OPAL całkowicie na korzyść Gazpromu i propozycji ugody w toku śledztwa antymonopolowego, które nie zmusza rosyjskiej firmy do istotnej zmiany postępowania, ani nie niesie ze sobą konsekwencji za potwierdzone w śledztwie patologiczne działania rosyjskiego giganta w Europie Środkowo-Wschodniej. Istnieją uzasadnione obawy, że ugoda w sprawie Nord Stream 2 mogłaby być równie niewymagająca wobec Gazpromu i stałaby się listkiem figowym dla zgody na projekt niezgodny z polityką dywersyfikacji oraz Unii Energetycznej prowadzonej przez Brukselę.
Z tego powodu polska dyplomacja nie patrzy z nadzieją, lecz z obawą na propozycję Komisji Europejskiej. Jest tak pomimo szans na to, że rozmowy mogą co najmniej opóźnić Nord Stream 2, co z polskiego punktu widzenia byłoby korzystne, bo dałoby czas Korytarzowi Norweskiemu i innym planom dywersyfikacji. Zwyciężają obawy o to, że Komisja znajduje się pod naciskiem promotorów gazociągu Nord Stream 2, a generalnie rosyjskiego Gazpromu, za czym przesłanką mają być ugodowe propozycje wspomniane powyżej.
Czy Polska powinna zaufać Komisji Europejskiej?
Jakóbik: Kto paraliżuje Komisję w sprawie Nord Stream 2? (ANALIZA)