Rosjanie objęli sankcjami EuRoPol Gaz będący właścicielem Gazociągu Jamalskiego, w którym 48 procent udziałów ma rosyjski Gazprom. Nie zagrożą bezpieczeństwu dostaw gazu, bo wcześniej zatrzymali te do Polski – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Rosjanie uderzają w spółkę z udziałami Gazpromu
11 maja media rosyjskie zacytowały oficjalne dokumenty Kremla informujące o sankcjach wobec EuRoPol Gaz, Gazprom Germania oraz Gazprom Marketing and Trading. Mają polegać na zamrożeniu transakcji finansowych. Polsko-rosyjska spółka będąca właścicielem, ale nie operatorem Gazociągu Jamalskiego (tym jest już zgodnie z przepisami unijnymi Gaz-System), otrzymywała pieniądze za przesył gazu rosyjskiego przez Polskę zgodnie z taryfą, nawiasem mówiąc uznawaną przez stronę polską za nierentowną. Sam przesył nie był realizowany ponad ilości techniczne, bo od Świąt Narodzenia Pańskiego 2021 roku Rosjanie z małymi przerwami zatrzymali dostawy gazu przez Jamał w Polsce do Niemiec a od kwietnia 2022 roku zatrzymali także te realizowane w ramach kontraktu – nomen omen – jamalskiego. Polacy nie odczują tych sankcji, ponieważ Gazociąg Jamalski nie służy już odbiorowi dostaw z Rosji w Polsce, co najmniej od zeszłego roku jest przygotowywany do transportu LNG oraz dostaw z Baltic Pipe po kraju oraz do sąsiadów, poza tym był rozważany plan derusyfikacji jego właściciela, który Rosjanie tym bardziej uprawdopodobnili. Z tego punktu widzenia pusty Jamał to szansa na przyspieszenie dywersyfikacji poprzez polonizację mocy Jamału oraz derusyfikacji.
Pusty gest albo kontrsankcje
Warto przypomnieć, że EuRoPol Gaz został wpisany na listę sankcji resortu spraw wewnętrznych i administracji blokujących transakcje, które teraz rzekomo blokują Rosjanie. Rura stała zatem praktycznie pusta, podobnie jak sankcje są pustym gestem bezradności wobec postępującej derusyfikacji sektora gazowego w Europie. Wskazują na to pozostałe cele sankcji, czyli Gazprom Germania posiadający kontrolę nad elementami strategicznej infrastruktury energetycznej w Niemczech na czele z magazynami gazu przejęty pod zarząd komisaryczny tamtejszego regulatora Bundesnetzagentur czy Gazprom Marketing and Trading przejęty w Wielkiej Brytanii. To dawne aktywa Rosjan przejęte w ramach zapewnienia bezpieczeństwa dostaw w obliczu ograniczenia podaży gazu w Europie przez Gazprom od wakacji 2021 roku, które są już otwarcie interpretowane jako przygotowanie do wojny oraz próbę sparaliżowania Europy kryzysem energetycznym, by nie reagowała na inwazję Rosji na Ukrainie . Te wysiłki zawiodły, o czym mówił mi 11 maja koordynator Białego Domu do spraw polityki energetycznej z Departamentem Stanu Amos Hochstein. Z tego punktu widzenia działanie rosyjskie może być postrzegane raczej jako kontrsankcje, reakcja na działania Zachodu i dalsza eskalacja ze względu na niewystarczającą skuteczność dotychczasowych działań na rzecz podsycenia kryzysu oraz torpedowania w ten sposób pomocy Ukrainie. Należy się spodziewać dalszej eskalacji, na przykład zatrzymania dostaw gazu do Niemiec przez Nord Stream 1, aby utrudnić przygotowania do sezonu grzewczego. Wówczas embargo, którego bała się część Europy, wprowadzi się niejako samo, przed czym ostrzegałem w innych tekstach. Należy zatem z powodów bezpieczeństwa mieć plan działania w warunkach zera importu węglowodorów z Rosji.
Robić swoje
Polska powinna dalej dążyć do wykorzystania naszej sekcji Gazociągu Jamalskiego w interesie polskich odbiorców gazu, a zatem do zapewnienia bezpieczeństwa dostaw bez importu z Rosji oraz w obliczu widma ogólnoeuropejskiego niedoboru tego paliwa w następnym sezonie grzewczym. Proces turbodywersyfikacji (przyspieszonych poszukiwań alternatyw) może sprawić, że Polacy zapewnią nierosyjski gaz nie tylko sobie, ale i sąsiadom. Największa ofiara tego procesu to rosyjski Gazprom całkowicie bezradny wobec polityki Kremla nadrzędnej wobec jego własnej. Traci kolejne rynki, a władze robią wszystko, aby nigdy na nie nie wrócił.
Kardaś: Największa ofiara ultimatum rublowego Putina wobec Polski to Gazprom