KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Wobec nieustającego transportu rosyjskich czołgów przez granicę z Ukrainą i plany dostarczenia nowych w przyszłości, Waszyngton przygotował pakiet sankcji sektorowych przeciwko Rosji. Oprócz sektora obronnego i produktów podwójnego użytku, ma także dotyczyć wysokich technologii dla energetyki.
– Moskwa musi w przeciągu godzin udowodnić, że pracuje na rzecz utrzymania zawieszenia broni między Kijowem a prorosyjskimi seperatystami na wschodzie Ukrainy – powiedział wczoraj sekretarz stanu USA John Kerry.
Podczas gdy w 2011 roku amerykański Schlumberger zarejestrował 7500, a Exxon Mobil 6500 patentów na technologie wydobywcze, Gazprom zgłosił ich mniej niż 250. Te dane pokazują zacofanie rosyjskiego sektora wydobywczego, który nie radzi sobie bez zachodnich technologii. Z tego względu ewentualne sankcje USA w tym zakresie, którymi w obliczu trwającego kryzysu na Ukrainie grozi Waszyngton, byłyby bardzo dotkliwe. Rosja nie jest samodzielna w poszukiwaniach nowych złóż surowców. Musi ich jednak szukać, ponieważ stare się wyczerpują a tylko nowe dadzą możliwość zwrotu do Azji, którego sama umowa gazowa Gazpromu z chińskim CNPC automatycznie nie gwarantuje. Sankcje Zachodu mogą zatem uderzyć w podwaliny rosyjskiego planu uniezależnienia się od klientów europejskich.
Może w tym jednak przeszkodzić sama Europa. Firmy ze Starego Kontynentu dalej uznają, że relacje z rosyjskimi spółkami energetycznymi to czysty biznes. Przekonują do tego Austriacy z OMV, którzy bez oglądania się na Komisję Europejską podpisali umowę o budowie austriackiego odcinka South Stream. Mało tego, Austriacy dopuszczają możliwość zbycia części udziałów w swojej spółce na rzecz Gazpromu i wpuszczenie tej firmy na kluczową dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej giełdę gazową w Baumgarten. Dominacja Gazpromu w tym punkcie sprawi, że „wolny rynek gazu” w naszej części Europy będzie kontrolowany przez dominującego dostawcę z Rosji. Również według brytyjskiego BP, które podpisuje dziś kolejną umowę naftową z Rosnieftem, relacje z Rosjanami to czysty biznes.
Rozłam między stanowczą polityką USA a ugodowością Europy może uderzyć w skuteczność sankcji wobec Rosji. Jeżeli nie będzie tu solidarności, największymi przegranymi będą firmy amerykańskie, które zostaną zmuszone do wycofania się z rosyjskiego sektora, a ich miejsce szybko zajmą chętne do współpracy firmy europejskie, które również posiadają potrzebne Rosjanom know how. Takiego scenariusza najprawdopodobniej spodziewają się amerykańskie spółki, bo apelują do Waszyngtonu o rezygnację z sankcji.
Prezydent Barack Obama zapowiedział, że nie wystawi amerykańskich firm na ryzyko zmniejszenia konkurencyjności w stosunku do europejskich. Oczekuje, że wprowadzenie sankcji wobec Rosji będzie skoordynowane z Europą. Tymczasem dyplomaci europejscy z którymi rozmawiał The Moscow Times przekonują, że na trwającym od wczoraj szczycie Rady Europejskiej nie będzie mowy o nowych sankcjach wobec Rosji.
Wobec trwającego kryzysu na Ukrainie wybór Europejczyków będzie kluczowy dla przyszłych relacji z Rosją. Jeśli europejski biznes przekona polityków do pobłażliwości wobec Moskwy, zachodni system nacisku na Rosjan załamie się a sankcje nie przyniosą efektu. Ten scenariusz będzie się wiązał z dalszą eskalacją napięcia. Wtedy Zachód będzie zmuszony podjąć jeszcze bardziej drastyczne w skutkach kroki albo zrezygnować ze swoich aspiracji na Ukrainie. Światełkiem w tunelu są zabiegi Komisji Europejskiej wspierane przez Polskę, Hiszpanię i kraje bałtyckie na rzecz uwspólnotowienia elementów polityki energetycznej wobec Rosji. Zarys koncepcji został zawarty w Europejskiej Strategii Bezpieczeństwa Energetycznego stworzonej przez Komisję Europejską. Także podczas tego szczytu Rady państwa członkowskie odniosą się do jej zapisów.