icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Słabnie wpływ polityków na cenę ropy

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Według portalu Market Watch to Rosja może ustabilizować wahania cen na rynku ropy naftowej. Musiałaby jedynie zmniejszyć wydobycie ropy naftowej. Niekoniecznie się jednak na to zdecyduje, bo sprzedaż baryłek to kluczowe źródło dochodów Kremla.

Spadek cen ropy wynika z utrzymującej się na rynku nadpodaży. Ta z kolei jest skutkiem rosnącego eksportu z Arabii Saudyjskiej i Stanów Zjednoczonych, których nie hamuje taniejąca baryłka. Saudyjczycy nie chcą rezygnować z eksportu, bo walczą o udziały na rynkach w Europie i Azji z Rosją, a w przyszłości spodziewają się powrotu do rywalizacji z Iranem, z którego właśnie zdjęto sankcje. Amerykanie zmniejszają ilość wiertni, a ich koncerny muszą oszczędzać. Mimo to Senat zgodził się na liberalizację eksportu ropy, co skutkuje już kontraktami w Europie i Azji. Spodziewany spadek wzrostu zapotrzebowania na ten surowiec w Chinach dodatkowo zwiększa presję na spadek ceny.

Zdaniem analityków Market Watch, wycofanie przez Rosję części wydobycia spowodowałoby reakcję łańcuchową w krajach kartelu OPEC na Bliskim Wschodzie. Tę narrację podchwyciły rosyjskie agencje informacyjne. Nie bez powodu. Ze względu na tanią baryłkę i sankcje międzynarodowe, Rosjanie musieli zamrozić programy nowego wydobycia, co w dłuższym terminie doprowadzi do tego, że odwierty na nowych złożach, przestaną uzupełniać spadki produkcji ze starych złóż. Jeżeli ropa nie zacznie drożeć, a USA i Unia Europejska utrzymają sankcje wobec sektora wydobycia tego surowca w Rosji, Kreml będzie musiał ograniczyć wydobycie i eksport.

Czy Rosja będzie pierwszym klockiem domina w reakcji łańcuchowej implozji rynku ropy naftowej? To wątpliwe. Podaż surowca nie zmniejszy się przez to, że Rosjanie będą go mniej wydobywać, a w konsekwencji eksportować. Pozostali gracze podzielą się rynkiem, z którego stopniowo będą się wycofywać producenci z Rosji. Apetyt na udziały zgłaszają nadal Arabia Saudyjska i Iran. Amerykanie nie ingerują w politykę eksportową swoich firm wydobywczych. Ewentualne zmniejszenie eksportu z Rosji sprawi, że rywalizacja o rynek będzie odbywać się przy nieco wyższej cenie surowca.

Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że nadpodaż ropy na rynku utrzyma się w całym 2016 roku. Ma to zagwarantować ciepła zima i rosnąca podaż, a także malejący popyt. Wskaźnik zapotrzebowania na ropę w czwartym kwartale 2015 roku został obniżony do 1 mln baryłek dziennie w porównaniu do 2,1 mln baryłek w trzecim kwartale, kiedy był on najwyższy od prawie czterech lat. W 2016 roku zapotrzebowanie ma wynieść około 1,2 mln baryłek dziennie.

Zdaniem MAE podaż będzie przewyższać popyt o 1 mln baryłek dziennie, a rynek będzie miał „niezwykłe trudności z zaabsorbowaniem tej nadwyżki w sposób efektywny”. Zapotrzebowanie na ropę z OPEC ma spaść o 300 tysięcy baryłek na dzień do 31,7 mln. Wszystko przez to, że podaż spoza kartelu, pomimo spadku cen ropy, spadnie tylko o 600 tysięcy baryłek na dzień.

Po początkowych spadkach poniżej 28 dolarów za baryłkę, Brent wraca w okolice 30 dolarów. Rynek spodziewa się jednak dalszej obniżki ceny.

Oznacza to, że o cenie ropy w coraz większym stopniu decyduje rozwijający się rynek, będący poza wpływem polityków krajów typu petro-state. Jeżeli jeszcze jakiś mają, to dotyczy on regulacji dostępu do kolejnych zasobów, jak w przypadku liberalizacji eksportu z USA, czy zniesienia sankcji wobec Iranu.

RAPORT: Bóg i ropa. Narastający spór mocarstw na Bliskim Wschodzie

 

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Według portalu Market Watch to Rosja może ustabilizować wahania cen na rynku ropy naftowej. Musiałaby jedynie zmniejszyć wydobycie ropy naftowej. Niekoniecznie się jednak na to zdecyduje, bo sprzedaż baryłek to kluczowe źródło dochodów Kremla.

Spadek cen ropy wynika z utrzymującej się na rynku nadpodaży. Ta z kolei jest skutkiem rosnącego eksportu z Arabii Saudyjskiej i Stanów Zjednoczonych, których nie hamuje taniejąca baryłka. Saudyjczycy nie chcą rezygnować z eksportu, bo walczą o udziały na rynkach w Europie i Azji z Rosją, a w przyszłości spodziewają się powrotu do rywalizacji z Iranem, z którego właśnie zdjęto sankcje. Amerykanie zmniejszają ilość wiertni, a ich koncerny muszą oszczędzać. Mimo to Senat zgodził się na liberalizację eksportu ropy, co skutkuje już kontraktami w Europie i Azji. Spodziewany spadek wzrostu zapotrzebowania na ten surowiec w Chinach dodatkowo zwiększa presję na spadek ceny.

Zdaniem analityków Market Watch, wycofanie przez Rosję części wydobycia spowodowałoby reakcję łańcuchową w krajach kartelu OPEC na Bliskim Wschodzie. Tę narrację podchwyciły rosyjskie agencje informacyjne. Nie bez powodu. Ze względu na tanią baryłkę i sankcje międzynarodowe, Rosjanie musieli zamrozić programy nowego wydobycia, co w dłuższym terminie doprowadzi do tego, że odwierty na nowych złożach, przestaną uzupełniać spadki produkcji ze starych złóż. Jeżeli ropa nie zacznie drożeć, a USA i Unia Europejska utrzymają sankcje wobec sektora wydobycia tego surowca w Rosji, Kreml będzie musiał ograniczyć wydobycie i eksport.

Czy Rosja będzie pierwszym klockiem domina w reakcji łańcuchowej implozji rynku ropy naftowej? To wątpliwe. Podaż surowca nie zmniejszy się przez to, że Rosjanie będą go mniej wydobywać, a w konsekwencji eksportować. Pozostali gracze podzielą się rynkiem, z którego stopniowo będą się wycofywać producenci z Rosji. Apetyt na udziały zgłaszają nadal Arabia Saudyjska i Iran. Amerykanie nie ingerują w politykę eksportową swoich firm wydobywczych. Ewentualne zmniejszenie eksportu z Rosji sprawi, że rywalizacja o rynek będzie odbywać się przy nieco wyższej cenie surowca.

Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że nadpodaż ropy na rynku utrzyma się w całym 2016 roku. Ma to zagwarantować ciepła zima i rosnąca podaż, a także malejący popyt. Wskaźnik zapotrzebowania na ropę w czwartym kwartale 2015 roku został obniżony do 1 mln baryłek dziennie w porównaniu do 2,1 mln baryłek w trzecim kwartale, kiedy był on najwyższy od prawie czterech lat. W 2016 roku zapotrzebowanie ma wynieść około 1,2 mln baryłek dziennie.

Zdaniem MAE podaż będzie przewyższać popyt o 1 mln baryłek dziennie, a rynek będzie miał „niezwykłe trudności z zaabsorbowaniem tej nadwyżki w sposób efektywny”. Zapotrzebowanie na ropę z OPEC ma spaść o 300 tysięcy baryłek na dzień do 31,7 mln. Wszystko przez to, że podaż spoza kartelu, pomimo spadku cen ropy, spadnie tylko o 600 tysięcy baryłek na dzień.

Po początkowych spadkach poniżej 28 dolarów za baryłkę, Brent wraca w okolice 30 dolarów. Rynek spodziewa się jednak dalszej obniżki ceny.

Oznacza to, że o cenie ropy w coraz większym stopniu decyduje rozwijający się rynek, będący poza wpływem polityków krajów typu petro-state. Jeżeli jeszcze jakiś mają, to dotyczy on regulacji dostępu do kolejnych zasobów, jak w przypadku liberalizacji eksportu z USA, czy zniesienia sankcji wobec Iranu.

RAPORT: Bóg i ropa. Narastający spór mocarstw na Bliskim Wschodzie

 

Najnowsze artykuły