Jakóbik: Sojusz wrogów Orlenu może wypchnąć go z Czech

30 maja 2017, 16:00 Energetyka

– Niedawno informowaliśmy o tym, że premierem Czech może zostać wróg PKN Orlen, oligarcha Andrej Babis. Jego działania może wesprzeć groźny sojusznik. Akcjonariusz mniejszościowy w Unipetrol torpeduje działania Polaków w Czechach – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rafineria Płock. Fot. PKN Orlen
Rafineria Płock. Fot. PKN Orlen

Paulinino Limited, powiązany z J&T największy mniejszościowy akcjonariusz Unipetrol, zgłosił zastrzeżenia do działań firmy kontrolowanej przez polski PKN Orlen.

W stanowisku przekazanym mediom deklaruje, że będzie „kwestionować zakup Spolany w sądzie przeciwko większościowemu udziałowcowi, PKN Orlen”. Spolana to spółka zlokalizowana w Neratovicach niedaleko Pragi, jedyny w Czechach producent PCV, odkupiona przez Unipetrol od Anwilu w czerwcu 2016 roku. Według J&T zakup był nieuzasadniony, gdyż spółka przynosiła straty i będzie wymaga inwestycji modernizacyjnych, między innymi w związku z regulacjami dotyczącymi ochrony środowiska.  Jednak dla Unipetrol działanie Spolany ma konkretne uzasadnienie technologiczne i biznesowe.

Wytwarzany przez instalację steam crackera w kompleksie petrochemicznym w Litvinovie w zachodnich Czechach etylen jest podstawowym produktem dla strumienia petrochemicznego Unipetrol. Aby zapewnić bezpieczne działanie steam crackera, nie wspominając o jego efektywności ekonomicznej, konieczne jest zapewnienie wysokiego poziomu jego dociążenia. Unipetrol nie ma możliwości wykorzystania etylenu w pełni przez swoje instalacje, a  możliwości jego zbytu są na rynku bardzo ograniczone.

Tutaj zaczyna się kluczowa rola Spolany dla zabezpieczenia działania zakładu Unipetrol. Spolana jest w stanie odbierać znaczne ilości etylenu bilansując wysoki, a więc bezpieczny i zyskowny, poziom produkcji steam crackera. Przy tym posiada bezpośrednie połączenie rurociągowe z zakładem w Litvinovie, co oznacza niskie koszty transportu surowca. Podtrzymanie działalności Spolany ma więc w całym ciągu produkcyjnym ekonomiczny sens dla Unipetrol, nawet przy ewentualnym stratach finansowych na poziomie spółki z Neratovic.

W komunikatach ze strony J&T przebija jako główny cel pozyskanie jak największej dywidendy z zysku Unipetrolu. Mając tylko ok. 20 procent akcji, bez realnej perspektywy przejęcia ich większej liczby ani codziennego wpływu na zarządzanie, mogą na bieżąco czerpać korzyści z udziałów tylko w ten sposób. Unipetrol prowadzi jednak stabilną politykę finansową i gromadzi środki na wypadek nieprzewidzianych zawirowań rynkowych, np. w związku ze wzrostem cen ropy. Nie może więc spełnić w pełni żądań J&T dotyczących podziału zysków, choć propozycje Unipetrol odnośnie wypłaty dywidendy stopniowo rosną.

J&T liczy na to, że we wrześniowych wyborach parlamentarnych wygra ANO, stronnictwo słowackiego oligarchy Andreja Babisa, do niedawna wicepremiera i ministra finansów w czeskim rządzie. Jest on uwikłany w długoletni spór z PKN Orlen sięgający czasów prywatyzacji Unipetrolu a dotyczączący chęci przejęcia przez Babisa części aktywów spółki.  J&T w swoich działaniach przeciw Unipetrol i PKN Orlen może więc zyskać sojusznika, który będzie sprawował, lub też kontrolował, najwyższe urzędy w państwie.

Spółka J&T ma swoje korzenie na Słowacji, ale jest podejrzewana o związki ze służbami specjalnymi Rosji i Chin. Na ten temat można przeczytać w tekście Teresy Wójcik. Razem z Andrejem Babisem może dążyć do wypchnięcia PKN Orlen z Czech. Na pewno nie byłoby to rozstrzygnięcie niepożądane w Moskwie i Pekinie. Tymczasem wyniki sondaży czeskiej opinii publicznej pokazują, że wyborcy sprzyjają ANO.

Czeski Trump zagraża Orlenowi. Rozstrzygnięcie po wyborach