Jakóbik: Trędowate węglowodory z Rosji da się porzucić z dnia na dzień

16 marca 2022, 07:20 Energetyka

– Węglowodory z Rosji już dzisiaj stają się trędowate. Krwawe obrazki z Ukrainy fundowane przez reżim na Kremlu powinny dyscyplinować wszystkich, którzy będą próbowali robić interesy na boku. Komisja Europejska i USA przygotowały już plan dostaw interwencyjnych do Europy. Rządy europejskie boją się kosztów ekonomicznych takiego rozwiązania, bo drożyzna może wysadzać rządy. Taki jest jednak prawdopodobnie cel strachów Putina – mówi redaktor naczelny BiznesAlert.pl Wojciech Jakóbik w rozmowie z Polska Times.

Wojciech Jakóbik. Fot. MarketNews24.pl.
Wojciech Jakóbik. Fot. MarketNews24.pl.

Rosja jest największym dostawcą gazu i ropy do Unii Europejskiej. Najnowsze dane Eurostatu pokazują, że Rosja odpowiadała za 43,9 procent gazu ziemnego sprowadzonego do Unii w 2020 roku i 46,8 procent w pierwszym kwartale 2021 roku. Dostawcy z innych kierunków to Norwegia, Algieria, Katar i Stany Zjednoczone, w coraz większym stopniu za pośrednictwem LNG. Rosja zapewniła w 2020 roku 25,5 procent dostaw ropy do Unii Europejskiej. W 2021 roku było to 24,7 procent. Inni dostawcy to Arabia Saudyjska, Kazachstan, Norwegia, Nigeria, USA. Zależność od węglowodorów rosyjskich nie jest równomierna. Są kraje mogące porzucić te dostawy z dnia na dzień jak Polska i Litwa z naftoportami oraz gazoportami, a także połączeniami z sąsiadami. Są też takie które czerpią obecnie większość dostaw z jednego kierunku. To na przykład Bułgaria, Niemcy czy Węgry. Jednakże uniezależnienie się od węglowodorów z Rosji jest możliwe, nawet w scenariuszu natychmiastowej przerwy dostaw. To tylko kwestia ceny i woli politycznej poniesienia kosztów awantury Władimira Putina na Ukrainie, które w każdym wypadku będą niższe od tych, które ponosi obecnie kraj Wołodymyra Zełenskiego – podkreśla Wojciech Jakóbik na łamach Polska Times.

Zdaniem redaktora naczelnego BiznesAlert.pl, zmniejszenie importu gazu z Rosji do zera jest realne z dnia na dzień, tym bardziej, że działania militarne albo hybrydowe Rosjan mogą do tego doprowadzić w każdej chwili. – Musimy mieć scenariusz reagowania na takie zdarzenie nawet jeśli nie chcemy wprowadzić embargo. Rosjanie cały czas używają energetyki do szantażu. W odpowiedzi na deklarację Niemiec o braku embarga zareagowali groźbą zatrzymania Nord Stream 1. Program REPowerEU jest radykalny i ważnym elementem jego realizacji jest oszczędność energii. Kryzys energetyczny trwa dłużej niż wojna Rosji przeciwko Ukrainie i będzie się pogłębiał rodząc coraz wyższe koszty ekonomiczne. Oszczędność energii będzie zatem wymiarem patriotyzmu oraz solidarności z Ukrainą. Będzie to szczególnie ważne w obliczu dezinformacji na ten temat diagnozowanej jeszcze przed atakiem Rosji. Kryzys energetyczny i strachy na Lachy drożyzną na rynku energetycznym można traktować dziś jako element przygotowań do wojny – zaznacza.

– Węglowodory z Rosji już dzisiaj stają się trędowate. Krwawe obrazki z Ukrainy fundowane przez reżim na Kremlu powinny dyscyplinować wszystkich, którzy będą próbowali robić interesy na boku. Komisja Europejska i USA przygotowały już plan dostaw interwencyjnych do Europy. Rządy europejskie boją się kosztów ekonomicznych takiego rozwiązania, bo drożyzna może wysadzać rządy. Taki jest jednak prawdopodobnie cel strachów Putina. Mają nas paraliżować, a w razie potrzeby promować także określone siły polityczne obiecujące tańsze media. Tak było w krajach posowieckich wielokrotnie w historii i nie ma powodu, by nie brać pod uwagę takiej możliwości na Zachodzie – mówi Jakóbik.

Całą rozmowę można znaleźć tutaj.

Opracował Jędrzej Stachura

PIE: Imigranci z Ukrainy mogą złagodzić szok energetyczny w Polsce