Duńska gazeta Politiken ujawnia, że zgoda Danii na gazociąg Nord Stream 1 mogła być podjęta w oparciu o błędną analizę prawną. Informacja pojawiła się w kluczowym etapie dyskusji o kolejnej magistrali z Rosji do Niemiec – Nord Stream 2. Czy Kopenhaga zablokuje projekt? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Gazociąg Nord Stream 2 ma doprowadzać do 55 mld m3 rocznie gazu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Ze względu na to, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej zgłaszają obawy o jego wpływ na bezpieczeństwo dostaw, rozwój rynku i dywersyfikacje, Dania i Szwecja wspierane przez Polskę zgłosiły do Komisji Europejskiej apel o ocenę prawną projektu. O sporze wewnątrz Komisji na ten temat pisał BiznesAlert.pl.
Skandynawowie chcą jasnej deklaracji Komisji, ponieważ na jej podstawie będą oceniać wnioski konsorcjum Nord Stream 2 należące w stu procentach do Gazpromu o zgodę na budowę odcinków na ich wyłącznych wodach terytorialnych. Jak pisałem w lutym zeszłego roku, otwiera to drogę co najmniej do opóźnienia projektu w stosunku do pierwotnego terminu realizacji pod koniec 2019 roku.
– Ciągle nie ma zgody kluczowego kraju dla przebiegu drugiego Nord Stream, czyli rządu duńskiego. To jest sytuacja w której rząd Danii, a także rząd Szwecji, wspierany przez nasz rząd, zwraca się do Komisji Europejskiej o wyjaśnienie kwestii prawnej związanej z Nord Stream 2. Chodzi o to, czy ma podlegać trzeciemu pakietowi energetycznemu, czy też nie – ocenił pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski podczas konferencji Gaz dla Polski 2017 z 30 marca 2017 roku.
– Jest oczywiste, że jego część przebiegająca na terytorium Unii musi, ale niedookreślona jest kwestia odcinka na wodach ekonomicznych na Morzu Bałtyckim. Jesteśmy świadkami sporu prawnego między dyrekcją konkurencji i energii. W tej kwestii oczywiście stanowisko rządu polskiego jest jasne. Cały Nord Stream 2 powinien podlegać unijnemu prawu – zadeklarował minister.
Komisja Europejska zadeklarowała tymczasem, że zwróci się do państw członkowskich o zgodę na negocjowanie z Rosją warunków budowy Nord Stream 2. Z polskiego punktu widzenia to dobra wiadomość, bo negocjacje potrzebowałyby czasu, co opóźni niekorzystny projekt i nie gwarantują dopuszczenia go do realizacji. Więcej o tym w osobnym tekście.
Jeżeli Komisja nie przedstawi swojej oceny prawnej, Duńczycy i Szwedzi, którzy mają podjąć decyzję w tym roku, będą bazować tylko i wyłącznie na ocenie środowiskowej przedsięwzięcia bez baczenia na argumenty z zakresu polityki dywersyfikacji Komisji Europejskiej czy postulatów Unii Energetycznej.
Z tego powodu ciekawy jest przeciek do Politiken na temat wadliwości prawnej decyzji o zgodzie na pierwszy Nord Stream. Nie można liczyć na to, że gazociąg zostanie zdekonstruowany, ale drugi Nord Stream może napotkać z tego tytułu problemy. Kopenhaga będzie jednak bronić się przed zarzutami o upolitycznianie sprawy.
Z kolei Rosjanie będą używać argumentów arktycznych. Spór o tamtejsze złoża może według Finlandii doprowadzić do konfliktu zbrojnego, dlatego apeluje ona o zwołanie szczytu Rady Arktycznej. Zasiadają w niej Rosjanie i Duńczycy. Można się spodziewać targów, które mogą wykraczać poza morza arktyczne i dotyczyć także Morza Bałtyckiego. Spekulacje na temat prób zablokowania Korytarza Norweskiego tym kanałem docierają już z Rosji do Polski. Polacy przekonują, że nie ma problemu
– Ten projekt jest popierany przez rząd i polityków w Danii i Norwegii. To politycy duńscy mówili, że tak czy owak, niezależnie od warunków technicznych ten projekt powstanie. Studium wykonalności pokazało, że jest on opłacalny – mówił o Korytarzu Norweskim na konferencji Gaz dla Polski 2017 Piotr Naimski. Minister przyznał jednak, że wybory parlamentarne w Danii i Norwegii mogą mieć wpływ na stanowisko rządów.
Warto przypomnieć, że Dania i Norwegia należą do NATO. Wraz z Polską forsowały zapisy o zaangażowaniu Sojuszu w obronę szlaków dostaw na Morzu Bałtyckim i w Arktyce. W sprawie bezpieczeństwa na obu akwenach te kraje stoją po jednej stronie. Obawiają się za to wpływów rosyjskich. W 2014 roku pisałem, że rosyjskie „zielone ludziki” mogą zagrozić także Skandynawom.
Jeśli pozwolimy na precedens krymski, w przyszłości analogicznym ruchem Putina może być sięgnięcie po złoża Arktyki w oparciu o niego oraz o decyzję dotyczącą poszerzenia granic wód terytorialnych. Traktat z Spitsbergen z 1925 roku ustanowił Archipelag Svalbard własnością Norwegii, ale pozwolił państwom sygnatariuszom na swobodne korzystanie z jego zasobów naturalnych. Na terenie archipelagu znajdują się bogate złoża węgla kamiennego i potencjalnie zasobne złoża gazu ziemnego oraz ropy naftowej (5-6 mld ton ekwiwalentu ropy).
Svalbard został zdemilitaryzowany, a na straży jego neutralności stoi NATO. Na tamtejszych złożach zależy Statoilowi, którego wydobycie spada, ale także Rosjanom, którym z pomocą może przyjść właśnie przywołana przez Putina decyzja ONZ i dekret prezydencki o poszerzeniu wód terytorialnych, których granic Traktat Spitsbergeński nie reguluje. Pola gazowe Sztokman na rosyjskich wodach Morza Barentsa pozostają niewykorzystane, ponieważ Statoil, Total i Gazprom oceniły, że projekt jest nierentowny pomimo swojego potencjału – szacunkowo 3,8 bln m3 gazu ziemnego i ponad 37 mln ton kondensatu gazowego. Rosjanie mogą zatem sięgnąć po bardziej perspektywiczne złoża Archipelagu Svalbard.
Obawy Skandynawów mogą ich skłaniać ku Korytarzowi Norweskiemu. Projekt może uzupełnić rozwój dostaw gazu ziemnego ze Stanów Zjednoczonych, choć na razie jest to mniej konkretna opcja. – Dostawy LNG z USA to otwarta sprawa. To intencja partnerów ze Stanów Zjednoczonych. Gazoporty w Stanach są przystosowywane do eksportu, ale do tej pory funkcjonuje jeden. Do tej pory jest jedna firma oferująca gaz w Europie i nie tylko. To ma się zmienić, ale żeby to się stało i mówiliśmy to w rozmowach z partnerami ze Stanów Zjednoczonych, ten problem jest podnoszony. To kwestia ustalania ceny – mówił na konferencji Gaz dla Polski 2017 minister Naimski.
Jedność krajów zachodnich wobec zagrożenia rosyjskiego powinna rozciągać się także na sektor energetyczny, który jest wykorzystywany przez Rosję do polityki zagranicznej. Z tego powodu Skandynawowie zabiegają o jasne stanowisko Komisji Europejskiej w sprawie Nord Stream 2. Z tego samego powodu Unia Europejska nie powinna się zgodzić na ten projekt. Dobrze tłumaczy to Piotr Naimski.
– Budowa drugiego Nord Stream i drugiego OPAL-u (EUGAL – przyp. red.) będą gruntowały dominację Gazpromu w regionie i będą zakłócały konkurencję. To kwestia infrastruktury. Nie chodzi tylko o nasze połączenie z szelfem norweskim. To będzie infrastruktura pod kontrolą komercyjną i biznesową Gazpromu i w rezultacie od Bałtyku po Morze Czarne i Adriatyk ma tę funkcję polityczną Gazpromu zabezpieczać – ocenił minister Naimski.
– Nie jest tajemnicą, nie jest to ukrywane przez władze Federacji Rosyjskiej, że eksport jest traktowany w Rosji jako element polityki zagranicznej. Z tym mamy do czynienia i możemy rozdzielać czasem kwestie polityczne od biznesowych, niemniej jednak w polityce energetycznej one się bezwzględnie łączą czy tego chcemy, czy nie. Dla suwerenności krajów, które dbają o bezpieczeństwo dostaw energii jest to, co dzieje się z kontrolą dróg dostaw. W tym sensie Nord Stream i OPAL są konkurencyjne wobec wszystkich projektów dywersyfikujących źródła dostaw w regionie. Celem rosyjskich polityków i Gazpromu jest, aby ten region nie miał innych źródeł dostaw – podsumował minister.