Zasada Third Party Access gwarantująca demonopolizację dostępu do infrastruktury energetycznej nie sprawdza się w warunkach dominacji Gazpromu na rynku dostawców gazu ziemnego w Europie. Zmieni to dopiero dopuszczenie gazu z nowych źródeł.
Pomimo faktu, że odnoga Nord Stream – gazociąg OPAL – jest objęta trzecim pakietem energetycznym i rezerwuje 50 procent mocy przesyłowych dla dostawców innych niż Gazprom, w praktyce śle głównie gaz rosyjski. Pomimo wystawienia na aukcji mocy rury, nie znaleźli się chętni do ich wykupienia. Gazociąg transportujący surowiec znad Morza Bałtyckiego, wzdłuż granicy polsko-niemieckiej do Czech i dalej za pomocą Gazelle do południowych Niemiec i Francji pozostaje rurą do dyspozycji Rosjan. Dlatego też można się spodziewać, że Moskwa nie przestanie naciskać na Brukselę dopóki ta nie zgodzi się na wyłączenie OPAL, a w przyszłości być może i South Stream spod reżimu antymonopolowego.
Europa nie powinna jednak ulegać. Byłby to walkower przed drugą połową, ponieważ sektor gazowy zmienia się i niebawem pojawi się alternatywa dla dostaw rosyjskich. Niemiecki E.on podpisał umowę na zakup LNG od kanadyjskiego Pieridae Energy (6,5 mld m3 rocznie przez 20 lat). Podobną umowę podpisała w marcu Centrica z amerykańskim Cheniere Energy (1,75 mln ton rocznie przez 20 lat). Negocjowana przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone umowa o strefie wolnego handlu ułatwi podpisywanie takich umów pozostałym krajom członkowskim Unii.
W ten sposób, niezależnie od owoców łupkowej rewolucji w Europie, rośnie konkurencja dla gazu z Rosji. Firmy takie jak E.on i Centrica mogą słać gaz sprowadzony z Ameryki Północnej na giełdy w całej Europie. Dzięki rozbudowie infrastruktury energetycznej rewersy fizyczne pozwolą na przesył tego surowca na Wschód. Wtedy też moce zarezerwowane dzięki zasadzie TPA będą niezbędne. Ze względu na te długofalowe czynniki Europa nie może zgodzić się na rezygnację z solidarnościowych zasad trzeciego pakietu na korzyść Rosjan. Kolejna runda rozmów na ten temat odbędzie się 24 czerwca.