Sprawa gazu łupkowego w Polsce była postawiona na głowie. Teraz leży – przekonuje Prof. Mariusz-Orion Jędrysek, wiceminister środowiska i główny geolog kraju w latach 2005-2007, inicjator poszukiwań gaz i ropy w łupkach, a obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie wydaje się koncesji w takiej liczbie, kiedy państwo nie ma zapewnionej nad nimi kontroli. Sam udzieliłem pierwszych koncesji w oddalonych od siebie obszarach na terenie Polski różnym inwestorom. Jeżeli znajdą oni złoża, to będą je wydobywać na rewelacyjnych dla warunkach według starej ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Na tych koncesjach nie byłoby w praktyce royalty czyli podatku stricte właścicielskiego. Po stronie inwestorów jest całe ryzyko i pieniądze liczone w miliardach zł, a po naszej stronie nic bo gdyby gaz był to i tak „odbilibyśmy” to sobie bo z pojedynczymi koncesjami inwestorzy nic by nie zrobili – przekonuje nasz rozmówca.
– Główną przyczyną początkującą lawinę późniejszych problemów jest fakt, że rząd wydał już wszystkie koncesje bez przygotowania prawno-organizacyjnego Państwa, bowiem wycofał się z rozwiązań rządu PiS. Jeżeli państwo pozbywa się wszystkich kart przetargowych (koncesji) już na początku to nie ma później czym grać. Z pełną dywersyfikacją podmiotów i rzutem geograficznym i uzasadnieniem geologicznym, należało wydać na początku maksimum 20 procent koncesji – twierdzi ekspert.
Pytany o zarzuty zbyt małych ustępstw kierowane przez inwestorów łupkowych w stosunku do obecnego rządu prof. Orion Jędrysek ocenia, że nie zapewnił on uczciwych warunków poszukiwań.
– To jasne, że inwestorzy oczekują regulacji bo codziennie tracą a ryzyko pomnażające te straty rosną. Jakiekolwiek wprowadzenie podatków jest pogorszeniem warunków, dlatego to naturalne, że przedsiębiorcy protestują. Sprawa musi być postawiona uczciwie. Jeśli ktoś inwestuje w oparciu o uzyskana koncesję na poszukiwania, to ma pełne prawo do uzyskania koncesji na wydobycie. Państwo nie zapewniło uczciwych warunków do tego więc dla niektórych cierpliwość i skłonność do podejmowania ryzyka się skończyła. Windowanie podatków od wydobycia (nie zysku) zawsze skutkuje rabunkową eksploatacją i bezpowrotnym niszczeniem złóż, bo celem inwestora jest wyłącznie maksymalizacja zysku. Receptą nie są podatki, ale choćby bierny udział (nie blokujący inwestora) w przedsięwzięciu. To także wzmacnia pozycję Skarbu Państwa i zabezpiecza interesy społeczne – twierdzi.
Specjalista równie sceptycznie ocenia pomysł powołania Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych.
– Proponowałem utworzenie w ramach ustawy Prawo geologiczne – górnicze Polskiej Służby Geologicznej. Miała ona wyceniać wartość koncesji, złoża, koszty, opracować strategię, szczegółowe wskazania do regulacji prawnych, wesprzeć społeczność lokalną etc., a co ważne miała fachowo wyznaczać wielkość udziału Skarbu Państwa na każdej koncesji z osobna z gwarancją uczciwego zysku dla inwestora i rozstrzygnięciami przetargowymi jeśli kompromis nie byłby możliwy do osiągnięcia. Taki organ składający się ze specjalistów byłby też w stanie opracować konkretny program nie tylko dla polskiego gazu i ropy ale dla polityku surowcowej w ogóle – przekonuje nasz rozmówca. Twierdzi, że Narodowy Operator Kopalin Energetycznych jest kopią jego pomysłu ale ograniczoną go węglowodorów i węgla. Uważa, że NOKE nie powinno się skupiać jedynie na surowcach energetycznych bo oznacza w uproszczeniu rozrost administracji i niegospodarność polegająca na przykład na utracie kumulatywnych zysków z kopalin towarzyszących.
– Nie wolno wydzielać surowców energetycznych z surowców jako takich – przekonuje. Ponadto PSG byłaby organem państwowym oddzielonym od Państwowego Instytutu Geologicznego.
– PIG obecnie nie działa jak organ państwa. Jego działalność jest podporządkowana pod interes naukowy, habilitacje, udział w grantach, konferencje. To wszystko dzieje się kosztem obywateli Polski jako właścicieli wszystkich kopalin – ocenia specjalista.
– Nie wolno patrzeć na surowce przez pryzmat energetyki. Ona jest pochodną surowców, a nie odwrotnie. To profil surowcowy definiuje profil energetyczny. Gdyby było inaczej to moglibyśmy powołać sobie np. ministerstwo pływów morskich, ale nic by z tego nie wynikało. NOKE nie rozwiązuje problemu organizacji i prowadzenia gospodarki własnymi zasobami geologicznymi, podchodzi do tematu konsumpcyjnie choć dotyczy ważnego, ale być może nie najważniejszego elementu tej zupełnie zaniedbanej dziedziny administracji Państwa, jaką jest polityka geologiczna i gospodarka surowcowa. Co z wodami podziemnymi, metalami, siarką, solami, kruszywem, dostępem do złóż poza granicami (np. dna oceanów), bursztynem, katastrofalną nielegalną eksploatacją, zagrożeniami geologicznymi, geoparkami i dziesiątkami innych dziedzin? – pyta prof. Orion – Jędrysek. Dlatego, jego zdaniem, Ministerstwo energetyki nie powinno istnieć samodzielnie.
– Takie rozwiązanie może być nawet szkodliwe, bo jak wspomniano wyżej, energetyka w Polsce bazuje głównie na geologicznych surowcach naturalnych, a zatem nie można w naszych warunkach oddzielać polityki surowcowej od polityki energetycznej. Takie działanie doprowadziłoby do sytuacji, w której część surowców będzie znajdować się w kompetencji jednego ministerstwa, a pozostałymi surowcami zajmować się będzie inne ministerstwo i inne komisje w Sejmie i Senacie. Powinno powstać ministerstwo surowców i energii. Taką uchwałę jednak koalicja PO-PSL po ponad rocznej „spychologii” kilka tygodni temu odrzuciła – twierdzi nasz rozmówca.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wyrokiem z 27 czerwca zakwestionował system wydawania koncesji na poszukiwanie gazu i ropy bez przetargu.
– Dotyczy on w praktyce struktur łupkowych. Na początku 2007 roku pojawiły się pierwsze pytania z UE, ale rząd Prawa i Sprawiedliwości miał już niemal gotowe projekty dwóch ustaw. Zresztą wtedy nie było żadnego zainteresowania poszukiwaniami gazu w łupkach więc nie można było mówić o przetargach. Rozważałem nawet wsparcie finansowe dla pierwszych poszukujących firm, bowiem ryzyko było kolosalne a nakłady na pierwszy etap na jednej koncesji idące w ponad 100 mln dolarów – czyli tyle ile by mogły przeznaczyć wszystkie firmy poszukiwawcze w Polsce. Polskie firmy nie chciały wiercić ponieważ wcześniejsze wiercenia zorientowane na złoża klasyczne przewiercające warstwy łupkowe skończyły się niepowodzeniem. Takie dofinansowanie poprawiałoby pozycję Państwa Polskiego w zabezpieczeniu jego interesów jako współinwestora finansowego, ale gdybym taką decyzję przeforsował to w przypadku niepowodzenia (a tak prognozowali wszyscy eksperci) to nie tylko medialnie rząd PiS byłby totalnie zniszczony (wtedy nie było mowy o wcześniejszych wyborach) – mówi nasz rozmówca. – Nie można mieć wątpliwości, że zapisy dyrektywy muszą być przestrzegane przez członków UE, jednak, mimo mojego skrajnie krytycznego stosunku do działania rządu PO-PSL w tej sprawie, broniłbym interesu Polski, odmawiając ważności dyrektywy dla złóż niekonwencjonalnych. Ponadto, na naszą obronę a więc braku konsekwencji finansowych, przemawia fakt, że pierwsze przetargi nie miały sensu bo 1) w 2006 i 2007 nikt nie chciał poszukiwać węglowodorów w łupkach w Polsce (zachęcałem do tego na specjalnie w tym celu zorganizowanej konferencji w ambasadzie RP w Londynie – był to więc rodzaj przetargu – zgłosiły się cztery firmy na różne obszary koncesyjne); wydano koncesje na poszukiwania bez formalnej gwarancji uzyskania koncesji na eksploatację. Co jednak najważniejsze, poszukiwania dotyczą wyłącznie nakładów a nie zysków więc nie możemy formalnie mówić o utraconych korzyściach – kuriozum byłoby spisać przetarg na straty. Konsekwencji prawnych i finansowych nie przewiduję, i jeśli zapadną wyroki to nie będą one mogły dotyczyć wypłaty odszkodowań. Pogorszy to jednak fatalny klimat wokół polskich łupków – ocenia. Profesor Orion Jędrysek ma pomysły na poprawę sytuacji ale póki co wstrzymuje się z ich przedstawieniem.
– Nie chcę ujawniać planów bo PO-PSL metodycznie niszczy to co zostało zrobione lub co chce się zrobić. Tak anty-polsko nie działał żaden „pojaruzelski” rząd – ocenia nasz rozmówca – Sprawę pogarsza fakt, że dosłownie dziś Komisja Środowiska Parlamentu Europejskiego uchwaliła obligatoryjne przeprowadzanie pełnej procedury oceny oddziaływania na środowisko na każdym etapie inwestycji dotyczącej węglowodorów w weglu i łupkach. Bedzie to finansowo i proceduralnie zniechęcało inwestorów. Spowoduje wycofywanie się z Europy. Moja teza sprzed 4 lat, że UE będzie ta mocno utrudniać nam korzystanie z własnych surowców, że będziemy musieli tę Unię opuścić i zostać w stowarzyszeniu podobnym jak Szwajcaria, potwierdza się. W końcu to my jesteśmy Szwajcarią energetyczną Europy a brakuje nam jedynie dobrej polityki geologicznej – sumuje ekspert.