We wtorek w Warszawie rządy Polski i Czech będą rozmawiać o przyszłości Kopalni Turów. Polska chce udowodnić, że Czesi sami nie przestrzegają międzynarodowego prawa przy wydawaniu pozwoleń na wydobycie węgla i nie uwzględniają uwag sąsiedniego kraju w sprawie szkodliwego wpływu eksploatacji na tereny przygraniczne.
Rozmowy polsko-czeskie o Turowie
Nadal punktem rozbieżności zostaje data możliwego wypowiedzenia umowy. Warszawa proponowała Czechom, by było to możliwe po czterech latach. – 95 proc. nakładów i inwestycji z naszej strony zostanie poniesione i tak w dwóch pierwszych latach, więc tłumaczyliśmy Czechom, że taki termin nie stwarza dla nich żadnego zagrożenia – mówi nasz rozmówca. Strona czeska postawiła jednak warunek minimum 15 lat, zanim pojawi się możliwość wypowiedzenia. Spór o czas ostatecznie przesądził o zerwaniu rozmów jesienią. Zdaniem polskiej strony umowa wymaga także aktualizacji. Chodzi m.in. o szczegółowe zapisy dotyczące informowania Czechów przed pogłębianiem odkrywki po polskiej stronie ponad ustaloną głębokość. – Ponieważ umowy nie zawarto, to firma zaczęła już wydobywać głębiej – podkreśla nasz rozmówca. Inna kwestia to zobowiązanie do przeprowadzenia badań terenu w ciągu dwóch miesięcy od zawarcia umowy. Takich badań nie można przeprowadzić zimą, więc gdyby umowa miała być zawarta teraz, to ten termin także wymaga zmiany.
Polska chce udowodnić, że Czesi sami nie przestrzegają międzynarodowego prawa przy wydawaniu pozwoleń na wydobycie węgla i nie uwzględniają uwag sąsiedniego kraju w sprawie szkodliwego wpływu eksploatacji na tereny przygraniczne. To dokładnie te same zarzuty, które czeski rząd kieruje w naszą stronę. Tym razem jednak chodzi o podziemną kopalnię węgla kamiennego ČSM w Czechach, należącą do kontrolowanej przez państwo spółki OKD i umiejscowioną tuż przy polsko-czeskiej granicy. Business Insider dotarł do pisma Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska do czeskiego Ministerstwa Środowiska. Polscy urzędnicy wskazują w nim, że kontynuacja wydobycia węgla w kopalni ČSM może „negatywnie znacząco zagrażać środowisku i zdrowiu obywateli Rzeczpospolitej Polskiej”. Dodają, że dalsza działalność zakładu „bez przeprowadzenia stosownego postępowania w sprawie transgranicznego oddziaływania na środowisko z Rzeczpospolitą Polską uchybia zobowiązaniom, wynikającym z art. 1 ust. 3 i 4 Konwencji z Espoo oraz art. 7 ust. 1 dyrektywy EIA (w sprawie oceny skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia na środowisko – red.)”.
Dziennik Gazeta Prawna/Business Insider/Michał Perzyński