Perzyński: Kanada z uprzejmością wybrała kontynuację kursu na dekarbonizację

23 października 2019, 07:31 Energetyka

Kanadyjczycy wybrali nowy parlament. W wyborach zwyciężyła Liberalna Partia Kanady urzędującego premiera Justina Trudeau, który najpewniej utrzyma swoje stanowisko. Według kanadyjskich standardów kampania była ostra i brudna (co jest urocze, jeśli porównać to z polską kulturą polityczną), ale nie brakowało w niej sporów merytorycznych, w szczególności dotyczących problemów energetyki i środowiska – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Gmach kanadyjskiego parlamentu w Ottawie. Źródło- Wikipedia
Gmach kanadyjskiego parlamentu w Ottawie. Źródło: Wikipedia

Kanadyjskie warunki

Kanada jest jednym z najlepszych miejsc do życia na świecie. Słynie z doskonałej służby zdrowia, wysokiego poziomu życia, otwartości i tolerancji. Kanadyjski system polityczny doskonale oddaje ducha tego kraju – jest stabilny, do bólu przewidywalny, ale dyskurs polityczny potrafi też być na swój sposób zabawny. Poniżej przedstawiona jest grafika ze strony internetowej Konserwatywnej Partii Kanady, gdzie szukałem jej programu wyborczego pod nieaktywnym linkiem:

Źródło: Konserwatywna Partia Kanady

Energetyka i zmiany klimatu były jednym z głównych tematów kanadyjskiej kampanii wyborczej i nie ma tu nic odkrywczego. Kanada jest jednym z pionierów globalnej polityki klimatycznej i ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Stereotypowi Kanadyjczycy cały czas przepraszają się nawzajem, obojętnie czy mają za co, czy nie. Dużo to mówi o mentalności stroniących od konfliktów mieszkańców tego kraju; wszystkie trzy główne partie – Liberalna Partia Kanady, Konserwatywna Partia Kanady i Nowa Partia Demokratyczna zgadzają się, że globalne ocieplenie jest głównym wyzwaniem tego kraju i należy mu niezwłocznie przeciwdziałać, różnią się jedynie co do pomysłów na osiągnięcie celów.

Warto też zaznaczyć, że Kanada już teraz jest na niezłej drodze do neutralności klimatycznej – w tym 36-milionowym kraju 59 procent energii elektrycznej pochodzi z elektrowni wodnych, 15 procent z elektrowni jądrowych, ledwie 9 procent z węgla, 10 procent z elektrowni gazowych i opalanych ropą, zaś 7 procent z fotowoltaiki z wiatru. Oprócz Stanów Zjednoczonych to właśnie Kanada jest wielkim beneficjentem rewolucji łupkowej, o czym wiedzą polskie firmy zaangażowane w rozwijające się terminale LNG i wydobycie ropy.

Liberałowie chcą opodatkować emisje CO2 i sadzić lasy

Istniejąca od 1867 roku Liberalna Partia Kanady jest głównym rozgrywającym tamtejszej sceny politycznej. Jej lider Justin Trudeau wielokrotnie jasno wypowiadał się o kształcie i zamierzeniach polityki klimatycznej jego rządu. Chce on, by do 2050 roku Kanada osiągnęła neutralność klimatyczną. Rozwiązaniem, które miałoby to umożliwić jest przede wszystkim „wycena” dwutlenku węgla – Trudeau jak ognia wystrzega się słowa „podatek”, gdyż powszechnie źle się ono kojarzy; opozycja nie darowała mu, gdy w czasie parlamentarnej debaty przejęzyczył się i wypowiedział frazę „podatek od dwutlenku węgla”.

Istotnym elementem polityki klimatycznej proponowanej przez kanadyjskich liberałów jest zalesianie. Kanada jest drugim co do wielkości krajem na świecie, z czego lwią część stanowią lasy. Liberalna Partia Kanady postuluje posadzenie dwóch miliardów (!) drzew w ciągu najbliższej dekady. Poza oczywistymi korzyściami dla klimatu dzięki temu powstałoby też kilka tysięcy sezonowych miejsc pracy.

Liberałowie chcą też wprowadzenia systemu korzystnych pożyczek dla właścicieli domów jednorodzinnych na zwiększenie efektywności energetycznej. Ponadto postulują rozbudowę zero- i niskoemisyjnego transportu i obniżenie podatków dla firm zajmujących się rozwojem innowacyjnych technologii pomagających osiągać cele klimatyczne. Warto jednak zaznaczyć, że przeciwnicy polityczni premiera oskarżali go o to, że dzień po ogłoszeniu kryzysu klimatycznego w Kanadzie wydał on zgodę na rozbudowę ropociągu Trans Mountain Pipeline, transportującego ropę ze złóż w stanie Alberta do zachodniego wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej, co miałoby świadczyć o jego niekonsekwencji i podważać jego wiarygodność.

Konserwatyści chcą ratować klimat handlując LNG

Konserwatywna Partia Kanady otrzymała nominalnie najwięcej głosów, ale dzięki obowiązującym w Kanadzie jednomandatowym okręgom wyborczym nie zdołała zamienić tego poparcia na wystarczającą do przejęcia władzy liczbę miejsc w parlamencie, stając się główną siłą opozycyjną. Jej liderem jest Andrew Scheer – obecnie główny przeciwnik polityczny Justina Trudeau i główna postać gabinetu cieni. Konserwatyści zgadzają się, że globalne ocieplenie to główny, palący problem i należy się nim niezwłocznie zająć, ale podchodzą do tej sprawy w nieco inny sposób niż liberałowie. Ich slogan brzmi „Walczmy o klimat technologią, nie podatkami”. Argumentują oni, że z samej nazwy ocieplenie klimatu jest problemem globalnym i żeby skutecznie stawić mu czoła, Kanada powinna zaangażować się w eliminację wysokoemisyjnych paliw kopalnych w innych częściach świata. Istotnym elementem ich strategii jest tu handel LNG – Kanada jest w tej dziedzinie potentatem, i jak przekonuje polityczne ugrupowanie Scheere’a, mogłaby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, zwiększając eksport tego surowca do krajów uzależnionych od węgla, na przykład do Chin, zastępując czarne paliwo błękitnym, jednocześnie ubijając na tym dobry interes.

Konserwatyści sprzeciwiają się podatkowi od emisji CO2 – argumentują, że przez niego najbardziej ucierpią rodziny i mały biznes, podczas gdy najwięksi emitenci będą w stanie z łatwością go ominąć. Co ciekawe, kanadyjska organizacja pozarządowa Policy Options wykazała, że gdyby propozycje Konserwatywnej Partii Kanady zostały wcielone w życie, emisje CO2 w kraju wzrosłyby, odwracając dotychczasowy trend.

Socjaldemokraci chcą zakazać plastiku

Trzecim uczestnikiem tradycyjnego kanadyjskiego politycznego trójkąta jest lewicowa Nowa Partia Demokratyczna. W ostatnich wyborach otrzymała ona słaby wynik – gorszy od Bloku Quebeckiego, odwołującego się wyłącznie do frankofońskiej ludności Quebecu. Liderem Nowej Partii Demokratycznej jest Jagmeet Singh – uznawany niejednokrotnie za wschodzącą gwiazdę kanadyjskiej sceny politycznej i najlepiej ubranego kanadyjskiego polityka, urodzony 40 lat temu w mieście Scarborough w stanie Ontario potomek imigrantów z Pendżabu jest twarzą wielokulturowej Kanady. Program polityczny tego ugrupowania jest z całą pewnością ukierunkowany na zorientowanego proekologicznie wyborcę – podobnie jak liberałowie, socjaldemokraci chcą ograniczenia emisji CO2 do zera do 2050 roku, spełniając wymagania niezbędne do zatrzymania globalnego wzrostu temperatury na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza. Chcą oni wprowadzić zakaz używania plastiku do 2022 roku, znieść subsydia dla firm zajmujących się handlem paliwami kopalnymi, całkowicie zdekarbonizować kanadyjski miks energetyczny już do 2030 roku i wprowadzić darmowy transport publiczny w całej Kanadzie.

Pomysłem Jagmeeta Singha są też dopłaty do punktów ładowania samochodów elektrycznych dla lokalnych społeczności, które same decydowałyby, gdzie takie ładowarki miałyby stanąć. Nowa Partia Demokratyczna promuje też swój pomysł na ochronę środowiska w obszarach zurbanizowanych – miałoby w tym pomóc wprowadzenie miejskich parków narodowych.

Wniosek

Liberalnej Partii Kanady Justina Trudeau zabrakło mandatów do samodzielnej większości i najprawdopodobniej będzie ona tworzyła rząd mniejszościowy. Nie będzie on miał tak silnej pozycji politycznej jak w poprzedniej kadencji – przy każdej legislacyjnej ofensywie będzie zmuszony szukać poparcia wśród deputowanych opozycji. Tak wybrał koncyliacyjny i do bólu uprzejmy naród kanadyjski. Nikt o zdrowych zmysłach w związku z tym tam nie myśli o ponownym gmeraniu przy wyborach.