Kardaś: Gazprom adaptuje się do nowych realiów w Europie (ROZMOWA)

8 czerwca 2016, 08:45 Energetyka

ROZMOWA

O tym w jaki sposób regulacje unijne mogą zmienić relacje rosyjskiego Gazpromu z klientami w Europie rozmawiamy z dr Szymonem Kardasiem, analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich. 

BiznesAlert.pl: Czy nadzór Komisji Europejskiej nad umowami międzyrządowymi ureguluje relacje krytykowane w toku śledztwa antymonopolowego przeciwko Gazpromowi?

Szymon Kardaś: Przedmiotem analizy w ramach postepowania antymonopolowego są praktyki handlowe Gazpromu zidentyfikowane do momentu formalnego wszczęcia procedury (sierpień 2012 r.), a więc przede wszystkim kontrakty na dostawy gazu oraz inne umowy regulujące relacje między rosyjskim koncernem a odbiorcami rosyjskiego gazu, względnie jednostronne działania samego Gazpromu. Z informacji podawanych przez źródła zbliżone do Komisji Europejskiej (Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji) wynika, że w przypadku niektórych państw (m. in. Polski) analizowane były też postanowienia umów międzyrządowych, jednak jedynie w takim zakresie, w jakim odnosiły się do kwestii czysto handlowych.

W tym sensie nowa regulacja unijna, której celem jest badanie umów międzyrządowych nie będzie miała bezpośredniego zastosowania w kontekście obecnie trwającego postępowania prowadzonego przeciwko Gazpromowi. Nie będzie też użytecznym instrumentem prawnym badania ewentualnych praktyk monopolistycznych w przyszłości. Obecnie Rosja w relacjach z partnerami unijnymi odchodzi od regulowania w umowach międzyrządowych stricte handlowych kwestii dotyczących sfery  gazowej; pomijając dokumenty rangi memorandów, które nie mają charakteru prawnie wiążącego, a są jedynie pewną deklaracją intencji, czego przykładem jest choćby międzyrządowe rosyjsko-greckie memorandum zawarte w czerwcu 2015 r. w Petersburgu.

Krytycy działań Gazpromu liczą na to, że regulacja zmieni naturę stosunków z tą firmą. Czy ona sama nie podejmuje już zmian?

Gazprom, który formalnie jest rosyjską spółką akcyjną, a więc przedsiębiorstwem, choć kontrolowanym przez państwo, od kilku lat prowadzi wobec odbiorców europejskich politykę ofensywno-adaptacyjną.

Z jednej strony mocno krytykuje rozwiązanie prawne przyjmowane na poziomie UE, na czele z regulacjami liberalizującymi rynek gazu; oskarża instytucje UE o upolitycznianie kwestii gazowych, czego przykładem ma być m. in. prowadzone przez KE postępowanie  antymonopolowe przeciwko rosyjskiemu koncernowi. Z drugiej strony natomiast obserwujemy podejmowane systematycznie działania adaptacyjne: zgoda na  rewizję kontraktów (w tym również formuł cenowych), milczące dostosowywanie się do wymogów tzw. trzeciego pakietu energetycznego, gotowość zawarcia kompromisu w ramach postępowania antymonopolowego: Gazprom co prawda  odrzucił w drodze pisemnej wszystkie zarzuty jakie KE postawiła w ogłoszonym w kwietniu 2015 roku Statement of Objections (tzw. pisemne zgłoszenie zarzutów, które kończy formalne śledztwo prowadzone w ramach postępowania antymonopolowego), ale jednocześnie przesłał do KE propozycje zobowiązań, jakie gotów jest wdrożyć by rozwiązać spór w sposób kompromisowy, co pozwoliłoby mu tym samym uniknąć kary finansowej.

Poza tym Rosjanie wyciągają lekcje z przeszłości i nie zawierają już dziś z państwami europejskimi wiążących prawnie umów międzyrządowych, dotyczących kwestii gazowych.

Dobrą ilustracją tego jest tryb tworzenia infrastruktury prawnej, mającej być podstawą realizacji projektu Nord Stream 2. Jednym z głównych problemów, jakie pojawiły się na drodze do realizacji projektu South Stream (zarzucony przez Rosję w grudniu 2014 roku projekt budowy gazociągu przez Morze Czarne do Bułgarii i dalej do krajów Południowej i Środkowej Europy) były właśnie prawnie wiążące umowy międzyrządowe, jakie Rosja zawarła z krajami – uczestnikami projektu. KE zakwestionowała ich treść pod kątem zgodności z normami prawa europejskiego.

W przypadku Nord Stream 2 bazę prawną tworzą więc umowy zawarte nie między państwami – jak w przypadku South Stream, a między firmami. Dotyczy to zarówno  podpisanego w czerwcu 2015 r. Protokołu między Gazpromem a europejskimi koncernami energetycznymi (Shell, E.On, OMV), przewidującego budowę rurociągu z Rosji przez Morze Bałtyckie do Niemiec, jak i Porozumienia akcjonariuszy dotyczącego budowy dwóch nowych nitek gazociągu Nord Stream podpisanego przez Gazprom oraz pięć dużych koncernów europejskich: niemiecki BASF, austriacki OMV, niemiecki E.ON, holendersko-brytyjski Shell i francuski Engie (dawniej GDF Suez) we wrześniu 2015 r. we Władywostoku.

Czy jest szansa na wgląd do umów między firmami? Czy miałby on wpływ na Nord Stream 2 i umowy gazowe np. PGNiG?

Teoretycznie oczywiście tak, choć w praktyce takie rozwiązanie może się okazać bardzo trudne do wprowadzenia z kilku powodów.

Po pierwsze, jeśli wprowadzilibyśmy mechanizm uzależniający de facto możliwość zawierania umów między firmami od wcześniejszej zgody KE (albo jej wcześniejszej opinii) mogłoby to zostać uznane jako nadmierna ingerencja czynników administracyjnych w wolność kontraktowania, czyli w jeden z fundamentów obrotu gospodarczego w ramach rynku wewnętrznego UE.

Po drugie, nie byłoby z pewnością łatwe wypracowanie klarownych kryteriów dokonywania takiej oceny; czy miałyby być oceniane z punktu widzenia zgodności z regułami konkurencji czy też może wg innych kryteriów.

Po trzecie, problemem mogłoby się też okazać ustalenie zakresu przedmiotowego kontroli takich umów. Czy ocenie podlegałyby wyłącznie umowy dotyczące dostaw gazu, czy również umowy, które w szerszym zakresie dotyczą współpracy w sferze gazowej np. takie, jak wspomniane wyżej Porozumienie akcjonariuszy dotyczące Nord Stream-2, którego głównym celem jest budowa nowej infrastruktury dla eksportu rosyjskiego gazu.

Po czwarte wreszcie, propozycje wprowadzenia mechanizmu kontroli umów między firmami wywoła z pewnością duży opór wśród wielu państw członkowskich, szczególnie tych, które są bardzo zainteresowane rozwijaniem dynamicznej współpracy gazowej z rosyjskim Gazpromem.

Czy Nord Stream 2 może zastąpić South Stream?

Nie uważam, by Nord Stream 2, Eugal i jego dalsze przedłużenia można traktować jako nową wersję South Stream. Rosjanie z pewnością będą wracać do koncepcji budowy „własnego” gazociągu przez Morze Czarne do Europy, choć uwzględniając trudną sytuację finansową Gazpromu , brak odpowiedniej determinacji po stronie partnerów europejskich oraz napięte stosunki z Turcją, realizacja tej koncepcji wydaje się mało realna w najbliższych latach.

Gdyby jednak South Stream został reaktywowany, to z pewnością bazą prawną dla jego realizacji nie byłyby umowy międzyrządowe, a porozumienia Gazpromu z odpowiednimi firmami unijnymi działającymi na Południu Europy. Przykładem jest podpisane przez  24 lutego 2016 r. w Rzymie memorandum, którego stronami są Gazprom oraz europejskie firmy: włoska Edison (kontrolowana przez francuską EDF) i grecka DEPA (memorandum dotyczy  dostaw rosyjskiego gazu przez Morze Czarne i nieokreślone państwa trzecie do Włoch i Grecji).

Rozmawiał Wojciech Jakóbik