W dyskusji o tym co powinna zrobić Polska w sprawie projektu Nord Stream 2 głos zabrał Krzysztof Kilian, b. prezes Polskiej Grupy Energetycznej. Wsparł on stanowisko b. ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który uznał, że skoro nie można było powstrzymać gazociągu z Rosji do Niemiec, lepiej było się do niego przyłączyć.
@sikorskiradek @Frepublikanska @kowalskimjanusz warto działać racjonalnie, i o tym pisał RS;)
— Krzysztof Kilian (@KilianKrzysztof) October 20, 2015
– Kilka dni temu pojawił się komunikat mówiący o zakupie ropy przez Lotos od Arabii Saudyjskiej. W zasadzie jedynym komentującym na poważnie był Igor Sieczin – prezes Rosnieftu, najbliższy współpracownik prezydenta Rosji Władimira Putina. Mówił o zagrożeniach dla eksportu rosyjskiej ropy, dumpingowych cenach stosowanych przez Arabię Saudyjską. Po raz pierwszy, chcący czy niechcący Polska uczestniczy w prawdziwej grze o obronę swoich interesów energetycznych. Nie ma żadnych poważnych komentarzy z polskiej strony – przypomina Kilian w rozmowie z BiznesAlert.pl. Jego zdaniem Polska przyjmuje bierną postawę wobec nadarzających się okazji do gry politycznej. Tak samo jest według niego w sprawie projektu Nord Stream 2.
@sikorskiradek @BiznesAlert chyba, że przedstawimy pomysł, który mógłby być trade off dla wszystkich stron przy silnym wsparciu politycznym — Krzysztof Kilian (@KilianKrzysztof) October 20, 2015
– Aż prosi się, ażeby zbudować komunikację w kierunku Rosji i UE o budowie gazociągu z Rosji do UE, wykorzystując umowę jamalską. PGNiG zaprasza Gazprom jako stronę umowy i zachodnich partnerów do budowy tańszej wersji NordStream II, czyli Jamał II . Będzie to tańsze i szybsze, a tak samo zabezpiecza interesy wszystkich stron, dając Polsce korzyści tranzytowe. Jeżeli nie, to warto zaproponować UE, a w szczególności Niemcom, zawarcie porozumienia gwarantującego wolumen gazu, w określonej scieżce cenowej i terminie dostaw, zarówno dla Polski jak i dla Ukrainy oraz Słowacji, pomniejszony o potencjalne straty wynikające z braku opłat tranzytowych – ocenia ekspert. – Sprawia to, że możemy wtedy być traktowani jako ci co poszukują kompromisu miedzy stronami, nie rezygnując z ochrony własnych interesów. Uciekamy z postrzegania nas, jako tych, co mówią nie bo nie. Daje to poza tym możliwość przedstawiania swoich racji w sposób racjonalny, uwzględniający zarówno racje polityczne jak i biznesowe.
Sikorski: PiS sprzeciwiał się Nord Stream, a mógł się przyłączyć