Roszkowski: Polskie przedsiębiorstwa nie z tarczą, a na tarczy 4.0

27 maja 2020, 14:30 Energetyka

Ochrona polskich przedsiębiorstw przed wrogimi przejęciami nie może być realizowana ze szkodą dla gospodarki w długim okresie. Proponowane zmiany w ramach tarczy antykryzysowej 4.0 paradoksalnie mogą ograniczyć potencjał rozwojowy i konkurencyjny polskich przedsiębiorstw, a w nowym rozdaniu gospodarczym Polska może okazać się największym przegranym – pisze Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Marcin Roszkowski

W ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia Rady Ministrów przedstawiony został kolejne projekty wsparcia w ramach tarczy antykryzysowej 4.0. Obszerny projekt ustawy mający na celu zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 zawiera także artykuł, który tą płynność w sposób znaczący może ograniczać. Według zaproponowanych rozwiązań w ramach ochrony polskich przedsiębiorstw w sposób znaczący ogranicza się ich możliwość do pozyskania niezbędnego finansowania, a zagranicznych inwestorów dostrzega się jedynie w firmach z Unii Europejskiej. 

Wprowadzone względem pierwszego projektu poprawki dotyczące zwiększonego progu inwestycji do 20 procent, czy skrócenia czasu oczekiwania na decyzję prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, to z pewnością krok w dobrym kierunku, jednakże wciąż regulacje te odbiegają od wprowadzanych w innych krajach standardów. Duże zastrzeżenie i niepokój budzi dwuletni okres obowiązywania przepisów – tak długi czas spowolni proces powrotu do równowagi gospodarczej nie mówiąc już o jej ponownym wzroście. Ponadto obecnie nie wiemy, ile potrwa wychodzenie z obecnego spowolnienia gospodarczego stąd dziwić może dlaczego ustawodawca zakłada, iż blokowanie inwestycji ma trwać aż przez dwa lata. 

Wzorując przepisy na regulacjach wprowadzonych w krajach Europy Zachodniej zauważyć można, iż podobne ograniczenia np. we Włoszech, czy we Francji obowiązują jedynie do końca tego roku. W przypadku powrotu dobrej koniunktury obowiązujące przepisy spowodują odcięcie polskich przedsiębiorstw od możliwości rozwoju zarówno wewnętrznego poprzez wprowadzanie innowacji, ale także co ważne poprzez akwizycję innych spółek i wychodzenie poza Polskę, ponieważ nie będą miały szansy na pozyskanie finansowania. Takie wyjątkowe przepisy powinny być na tyle elastyczne by ograniczać się jedynie do okresu kryzysowego np. okresu pandemii, który dodatkowo mógłby być weryfikowany rzeczywistymi wskaźnikami z polskiej gospodarki. 

Proponowana regulacja może także ograniczyć możliwość rozwoju i konkurowania polskich firm z podmiotami zagranicznymi. Kryzys to czas, w którym szczególnie liczy się płynność gospodarki i obieg pieniądza – gwarantują je właśnie inwestycje. W ramach ochrony polskich przedsiębiorstw przed wrogimi przejęciami, co niewątpliwie jest kierunkiem słusznym, nie można odciąć ich od napływu inwestycji od naszych ważnych partnerów biznesowych spoza Unii Europejskiej. W ramach obecne regulacji blokowana jest między innymi droga dla partnerów biznesowych pochodzących z USA czy z Kanady, którzy od lat inwestują wiele miliardów złotych w naszym kraju. Żeby poprawić proponowane rozwiązania z jednej strony należałoby rozważyć zwiększenie liczby potencjalnych inwestorów do krajów np. wchodzących w skład OECD, a z drugiej ograniczyć i sprecyzować katalog spółek strategicznych, tak aby nie blokować inwestycji w podmiotach nie wpływających na bezpieczeństwo państwa. Należy pamiętać, iż inwestycje publiczne nie są w stanie zapewnić zrównoważonego rozwoju w długim okresie, a jedynie mogą narazić państwo na istotne zwiększenie długu publicznego.

Znaczenie wprowadzanych rozwiązań stanowi nie tylko wpływ na obecną sytuację, ale i szerszy kontekst geopolityczny oraz nowe realia gospodarcze w po pandemicznym rozdaniu. Nie ulega wątpliwości, iż obecny kryzys w sposób drastyczny naruszył globalne łańcuchy dostaw co wpłynęło na funkcjonowanie wielu międzynarodowych przedsiębiorstw. Nowe strategie biznesowe będą zakładać większą dywersyfikację produkcji, operacji, świadczenia usług, tak aby w przypadku kolejnych globalnych kryzysów łańcuchy te były odporniejsze na złamania. Prognozy pokazują, że region Europy Środkowo-Wschodniej może być największym beneficjentem przenoszenia łańcuchów dostaw z Chin do Europy, w ramach przewidywanej zmiany strategii i dywersyfikacji łańcuchów w wielu branżach. Jednakże proponowane regulacje sprawiają, iż w nowym gospodarczym rozdaniu Polska może stracić najwięcej wśród państw regionu. 

Wszelkie ograniczenia dotyczące inwestycji mogą jeszcze bardziej zmniejszyć zaufanie inwestorów do stabilności prawa w Polsce. W konsekwencji największymi beneficjentami kolejnego wzrostu gospodarczego mogą zostać kraje takie jak Węgry, Czechy czy Słowacja. Warto o tym pamiętać, aby obecnie ratując firmy przed zagrażającymi przejęciami, w długim okresie nie przekreślić ich szans na efektywne konkurowanie z ich odpowiednikami zza miedzy.