– W zasadzie nie trzeba było czekać do tej feralnej środy, żeby się przekonać, że jeżeli coś mogliśmy zrobić dla łupków to trzymać je jak najdalej od fanatyków w Parlamencie Europejskim – ocenia Paweł Kowal w swoim tekście dla Dziennika Polskiego.
Raport Bogusława Sonika o łupkach pokazał, że zawierane kompromisy – mimo jego starań – były bardziej na rękę przeciwników łupków. Już wtedy znający kuchnię Parlamentu Europejskiego posłowie Konrad Szymański i Lena Kolarska-Bobińska ostrzegali, że narzucane przez przeciwników gazu zapisy nie są neutralne i uderzą w łupki, także polskie. Nie trzeba było długo czekać – pisze Kowal.
Skoro nie udało się ukręcić łba łupkom przy pomocy raportu Sonika, spróbowano zrobić to innym sposobem – tak doszliśmy do „niewinnego” głosowania o wpływie wielkich inwestycji na środowisko. Po środowym głosowaniu już nikt – nawet posłowie PO – nie przekonywali, że jest super – sumuje poseł do Parlamentu Europejskiego.
Źródło: Dziennik Polski