icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kowal: Możemy Ukrainie dostarczać ekwipunek i amunicję

W ostatnich dniach rozgorzała polityczna dyskusja o udzieleniu przez Polskę pomocy militarnej dla Ukrainy. Jakie są realne możliwości wsparcia wschodniego sąsiada? Przede wszystkim należy zacząć od tego, że dyskusja o różnych formach wsparcia militarnego dla Ukrainy jest znacznie spóźniona – twierdzi dr Paweł Kowal, b. wiceminister spraw zagranicznych i poseł do Parlamentu Europejskiego, ekspert do spraw polityki wschodniej.

 

W ubiegłym roku na przełomie czerwca i lipca Ukraińcy mieli szansę na odniesienie zwycięstwa z rebelią na wschodzie kraju. I wtedy można było im udzielić pomocy. A jakiego rodzaju miałaby być ta pomoc, to już była kwestia decyzji polskiego rządu i odpowiednich władz.

Obecnie pierwszym wariantem udzielenia pomocy pozostaje wyposażenie ukraińskiego wojska w  odpowiednią odzież i żywność, co nie jest bezpośrednio związane z działaniami militarnymi. Taka pomoc jest absolutnym standardem na całym świecie.

Drugą formą udzielenia wsparcia jest sprzedaż amunicji. Polska produkuje dużo amunicji a początkowo w czasie konfliktu  Ukraina nie oczekiwała innych form pomocy, poza właśnie sprzedażą amunicji. Niesprzedawanie amunicji, której Ukraińcy potrzebowali, a która u nas zalegała w magazynach, było nie tylko wbrew dobrym relacjom polsko – ukraińskim, ale przede wszystkim wbrew interesom naszych firm zbrojeniowych. Ukraina nie była objęta embargiem a co więcej, to był czas, kiedy Rosjanie normalnie kontynuowali kontrakty zbrojeniowe na Zachodzie. Przy czym do tej pory podkreślają, że oficjalnie nie są stroną w konflikcie, że nie mają na Ukrainie wojska. Więc nie jest tak, że sprzedawanie Ukrainie amunicji byłoby równoznaczne z wypowiedzeniem wojny Rosji.

Trzecia forma wsparcia militarnego, czyli wysyłanie uzbrojenia. I ta sprawa wymagałaby już z oczywistych powodów poważniejszej debaty, bo tylko wysyłanie ekwipunku i amunicji nie stanowi absolutnie żadnego problemu.

No i dochodzimy do czwartego wariantu pomocy, czyli wysłanie wojsk. W polskim systemie prawnym jest to kwestia skomplikowana. Moim zdaniem, nie ma podstaw prawnych do wysyłania wojska na Ukrainę, ponieważ pod różnymi rządami wybierała ona opcję statusu państwa pozostającego poza blokami obronnymi. Może w przyszłości pojawią się jakieś podstawy prawne, jednak dziś ich nie ma. Jednak problem wysyłania wojsk na Ukrainę jest sztuczny, ponieważ poza brakiem podstaw prawnych, brakuje też woli politycznej. No i nie wiem, czy w ogóle dysponujemy odpowiednimi oddziałami, które moglibyśmy tam posłać.

Stąd sensowna dyskusja o pomocy militarnej powinna się ogniskować wokół tego, czego nie zrobiono w ostatnim roku i co bardzo osłabiło naszą pozycję polityczną, a w konsekwencji gospodarczą. Bo to wygląda tak – skoro my nie sprzedaliśmy amunicji, która u nas zalegała na składach, to nie zaproszono nas do wielostronnych rozmów, a skoro nas z tych rozmów wyeliminowano, to się niedawno okazało, że nie będziemy z Rosją handlować mięsem, chociaż inni będą handlowali. Niestety, niektórzy polscy politycy nie rozumieją, że działa tu zasada naczyń połączonych.

W ostatnich dniach rozgorzała polityczna dyskusja o udzieleniu przez Polskę pomocy militarnej dla Ukrainy. Jakie są realne możliwości wsparcia wschodniego sąsiada? Przede wszystkim należy zacząć od tego, że dyskusja o różnych formach wsparcia militarnego dla Ukrainy jest znacznie spóźniona – twierdzi dr Paweł Kowal, b. wiceminister spraw zagranicznych i poseł do Parlamentu Europejskiego, ekspert do spraw polityki wschodniej.

 

W ubiegłym roku na przełomie czerwca i lipca Ukraińcy mieli szansę na odniesienie zwycięstwa z rebelią na wschodzie kraju. I wtedy można było im udzielić pomocy. A jakiego rodzaju miałaby być ta pomoc, to już była kwestia decyzji polskiego rządu i odpowiednich władz.

Obecnie pierwszym wariantem udzielenia pomocy pozostaje wyposażenie ukraińskiego wojska w  odpowiednią odzież i żywność, co nie jest bezpośrednio związane z działaniami militarnymi. Taka pomoc jest absolutnym standardem na całym świecie.

Drugą formą udzielenia wsparcia jest sprzedaż amunicji. Polska produkuje dużo amunicji a początkowo w czasie konfliktu  Ukraina nie oczekiwała innych form pomocy, poza właśnie sprzedażą amunicji. Niesprzedawanie amunicji, której Ukraińcy potrzebowali, a która u nas zalegała w magazynach, było nie tylko wbrew dobrym relacjom polsko – ukraińskim, ale przede wszystkim wbrew interesom naszych firm zbrojeniowych. Ukraina nie była objęta embargiem a co więcej, to był czas, kiedy Rosjanie normalnie kontynuowali kontrakty zbrojeniowe na Zachodzie. Przy czym do tej pory podkreślają, że oficjalnie nie są stroną w konflikcie, że nie mają na Ukrainie wojska. Więc nie jest tak, że sprzedawanie Ukrainie amunicji byłoby równoznaczne z wypowiedzeniem wojny Rosji.

Trzecia forma wsparcia militarnego, czyli wysyłanie uzbrojenia. I ta sprawa wymagałaby już z oczywistych powodów poważniejszej debaty, bo tylko wysyłanie ekwipunku i amunicji nie stanowi absolutnie żadnego problemu.

No i dochodzimy do czwartego wariantu pomocy, czyli wysłanie wojsk. W polskim systemie prawnym jest to kwestia skomplikowana. Moim zdaniem, nie ma podstaw prawnych do wysyłania wojska na Ukrainę, ponieważ pod różnymi rządami wybierała ona opcję statusu państwa pozostającego poza blokami obronnymi. Może w przyszłości pojawią się jakieś podstawy prawne, jednak dziś ich nie ma. Jednak problem wysyłania wojsk na Ukrainę jest sztuczny, ponieważ poza brakiem podstaw prawnych, brakuje też woli politycznej. No i nie wiem, czy w ogóle dysponujemy odpowiednimi oddziałami, które moglibyśmy tam posłać.

Stąd sensowna dyskusja o pomocy militarnej powinna się ogniskować wokół tego, czego nie zrobiono w ostatnim roku i co bardzo osłabiło naszą pozycję polityczną, a w konsekwencji gospodarczą. Bo to wygląda tak – skoro my nie sprzedaliśmy amunicji, która u nas zalegała na składach, to nie zaproszono nas do wielostronnych rozmów, a skoro nas z tych rozmów wyeliminowano, to się niedawno okazało, że nie będziemy z Rosją handlować mięsem, chociaż inni będą handlowali. Niestety, niektórzy polscy politycy nie rozumieją, że działa tu zasada naczyń połączonych.

Najnowsze artykuły