Kowal: Polityka „nie drażnić Putina” nie ma już sensu (ROZMOWA)

21 marca 2022, 07:35 Bezpieczeństwo

Podejście „żeby nie drażnić Putina” nie ma już najmniejszego sensu. Długotrwały opór Ukraińców go rozwścieczył. To co, mamy im powiedzieć, by się poddali? – pyta Paweł Kowal, specjalista do spraw polityki wschodniej z Koalicji Obywatelskiej. – Embargo może być krokiem do szybkiej efektywnej transformacji energetycznej – mówi w kontekście zatrzymania dostaw węglowodorów z Rosji do Unii Europejskiej.

BiznesAlert.pl: Czy przestaliśmy mówić, że zachód Ukrainy jest bezpieczny? 

Paweł Kowal: To nie jest kwestia bezpieczeństwa zachodniej Ukrainy, a zmiany podejścia i zachowania Putina przez trzy tygodnie. Wywołując w Ukrainie kolejny etap wojny trwającej od 2014 roku zakładał, że jakiś kawałek Ukrainy będzie częścią nowego związku sowieckiego. Ale dziś czuje się upokorzony oporem Ukraińców. Ma środki, by iść dalej. W jego wypowiedziach i wypowiedziach Siergieja Ławrowa wybrzmiewa to, co po Anschlussie Austrii do III Rzeszy. Celem Putina są też Państwa Bałtyckie i Polska. Oczywiście nie podaje dat, dni i godzin, ale mówi o tym w lekko zawoalowany sposób, jak wiele lat o Ukrainie, którą w końcu napadł. W piątek Ławrow powiedział, że kto pomaga Ukrainie będzie traktowany agresor. To ewidentne szukanie zwarcia z NATO. Jeśli ta wojna potrwa dłużej, to będzie to długotrwała wojna pozycyjna jak I wojna światowa. 

Czy nie jest trochę tak, jak mówił były premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman, że to już jest trzecia wojna światowa? Ogromna część świata jest w nią zaangażowana, choć nie bezpośrednio, ale są dostawy broni, sankcje na Rosję, przyjmowanie uchodźców.

Tego się dowiemy za 10-20 lat, nie wiemy przecież jeszcze co ta wojna zwiastuje. To jednak bez wątpienia początek dużej operacji chyba, że ktoś teraz zatrzyma Putina. To proxy war (wojna zastępcza – red.) Rosja – Ukraina (wspierana przez NATO). I to jest konflikt z Zachodem, który narastał od lat na wielu płaszczyznach i znalazł ujście w tym momencie. Dla mnie to początek początku długiego konfliktu, być może tego, co historycy będą kiedyś nazywać III wojną światową.

Czy Pana zdaniem atak z 13 marca na poligon w Jaworowie, tak blisko polskiej granicy, był sygnałem ostrzegawczym?

To była zaczepka wobec NATO. Blisko Polski, to raz. Dwa, powszechnie uważano, że Jaworów jest miejscem, gdzie zachodni eksperci szkolili ukraińskie wojsko. Dziwią mnie więc ci, którzy mówią, że nie można patrolować przestrzeni publicznej Ukrainy, bo to może być casus belli. Dla Putina teraz wszystko może być pretekstem do wojny. On zdecydował, że sposobem utrzymania władzy jest wojna. Im będzie mu gorzej szło, tym będzie bardziej agresywny. Podejście „żeby nie drażnić Putina” nie ma już najmniejszego sensu. Długotrwały opór Ukraińców go rozwścieczył. To co, mamy im powiedzieć, by się poddali? Atomowe groźby też coś pokazują. Już raz w historii broń atomowa była użyta w odwecie za zaciekłe bronienie się. Truman użył jej, by zdusić ducha walki Japończyków. Kontekst rzecz jasna był inny. Ale jedno zwraca uwagę, że kilkutygodniowa obrona Ukraińców rozwściecza Putina i potęguje jego skłonność do agresji. Paradoks polega na tym, że słabość Ukrainy byłaby dla niego zachętą do dalszych zaborów. Zresztą Ukraińcy już w pewnym sensie wygrali tę wojnę uniemożliwiając Putinowi blitzkrieg i zmuszając go do wojny pozycyjnej.

Czy prezydent Zełenski ma słuszne pretensje do Zachodu?

Prowadzi wojnę, ma pomoc z Zachodu, ale za małą i ma moralne prawo wypominać partnerom brak konsekwencji. Denerwują mnie ci, którzy mu tego odmawiają.

Dlaczego to francuski prezydent Macron najczęściej rozmawia z Putinem zwłaszcza w sytuacji, gdy tak wiele francuskich koncernów postanowiło jednak nie wycofywać się z Rosji? Karane są ich oddziały lokalne, mam na myśli zrywanie współpracy na przykład z Leroy Merlin Polska (który akurat pomaga uchodźcom i rezygnuje z dostaw z Białorusi i Rosji), a spółki – matki w najlepsze zarabiają w Rosji.

Bo jest za mało naciskany. Polski prezydent powinien pojechać do Paryża. Prezydenci Litwy i Łotwy też. Jak się tego nie robi lub robi to w niewystarczającym stopniu, to taki jest efekt. Macron zasłania się prezydencją Francji w UE, ale członkowie Rady Europejskiej powinni wyjaśnić, czy on ma do tych rozmów mandat jako prezydencja. Putin tych rozmów używa też na własny użytek tego do legitymizacji swoich działań i to jest problem. Dodatkowo należy pamiętać, że we Francji zbliża się kampania wyborcza, co z kolei może oznaczać, że w niej Macron będzie mógł chcieć wykorzystać fakt, że utrzymuje kontakt z Putinem. Problem w tym, że Putin rozmowy z Macronem wykorzystuje do wzmacniania swojej wewnętrznej pozycji w Rosji. W tym sensie niewinne niby rozmowy telefoniczne Putina z zachodnimi przywódcami są dla niego wsparciem w wojnie. Tu nie chodzi o to, żeby nie było kanałów komunikacji, ale o to, ze nie ma już warunków do rozmów na najwyższym szczeblu. 

W piątek szef Naftohazu ostrzegał, że rosyjskie ataki zagrażają infrastrukturze gazowej, co może się przełożyć na dostawy błękitnego paliwa ze wschodu na zachód. Tymczasem mamy ponad trzy tygodnie wojny, a dostawy z Gazpromu docierają w maksymalnych ilościach kontraktowych. Pana to nie razi?

To jest problem polityczny – Zachód pomaga w dostawach amunicji na Ukrainę i jednocześnie finansuje wojnę Putina, bo środki z surowców są przeznaczone na prowadzenie przez Rosję wojny. Ale przede wszystkim mamy problem etyczny – utrzymywanie dostaw na Zachód w tym warunkach jest kompletną klęską moralna nas jako Zachodu. Skoro politycy NATO mówią: nie można zamknąć nieba nad Ukrainą to powinni być zdecydowani chociaż na dotkliwe sankcje. Inaczej powstanie pytanie o współuczestnictwo w wojnie. Wiem, ze to są trudne tematy, ale taki jest czas.

Oprócz gazu mamy ropę i węgiel. Embargo unijne jest tu w ogóle możliwe w najbliższym czasie?

Jest konieczne. W tym względzie zbyt małą determinację wykazuje Polska. Potrzeba więcej nacisku na naszych partnerów. Paradoks embarga często zresztą polega na tym, że ono boli także tego, kto je nakłada. W tym wypadku będzie to chociażby kwestia wyższych cen. Jednakowoż najczęściej embarga strategicznie wymuszają otwarcie nowych rynków, zmianę systemową w handlu, itd. W tym wypadku embargo może być krokiem do szybkiej efektywnej transformacji energetycznej.

Rozmawiała Karolina Baca-Pogorzelska z Wprost