Kowalski: InterRegio może przetrwać jako podwykonawca PKP Intercity
– Przewozy Regionalne nie powinny dokładać do funkcjonowania InterRegio. Tego typu przewozy organizowane są na zasadzie otwartego dostępu, czyli bez dotacji publicznej. Inaczej wygląda sprawa w przypadku połączeń międzywojewódzkich, objętych pomocą państwa na mocy specjalnej umowy, którą ma PKP Intercity. Przewozy Regionalne mają analogiczną umowę, ale na połączenia w granicach poszczególnych województw – przypomina w rozmowie z naszym portalem Bogusław Kowalski, ekspert ZDG TOR, b. wiceminister transportu.
Według Kowalskiego InterRegio jest pomysłem, który pojawił się po usamorządowieniu PR. To miały być połączenia, które na siebie zarabiają. Dzisiaj wiemy jednak, że tak się nie stało.
– Dobrze więc by było, by doprowadzić do rozmów – z inspiracji ministerstwa infrastruktury czy Urzędu Transportu Kolejowego – między PKP Intercity, a Przewozami Regionalnymi – mówi dalej Kowalski. – Bo ta pierwsza spółka ponosi straty, ponieważ maleje liczba jej pasażerów. Część z nich zabierają Przewozy Regionalne, ale nie na tyle dużo, by na nich zarobić. A więc też ponoszą straty. Sytuacja jest zatem taka, że w tym samym segmencie przewozów pasażerskich rywalizują dwie spółki. Przy tym stratę PKP Intercity pokrywamy jako podatnicy, z pieniędzy budżetowych. Zaś strata w PR odkłada się na rosnący dług tej spółki.
De facto i tak pewnie zostanie on spłacony ze środków publicznych, gdy dojdzie do jej restrukturyzacji.
Według eksperta utrzymywanie tego stanu rzeczy oznacza tylko generowanie strat Przewozów Regionalnych. Wobec tego rodzi się pytanie, czy przewozy InterRegio są potrzebne na rynku?
– Według mnie są potrzebne – twierdzi Kowalski. – Stanowią wartościowe uzupełnienie oferty przewozowej PR. Jednak należy dokładnie policzyć zarówno korzyści, jak i koszty tego typu przewozów. Należy to wszystko przedyskutować.
– Mam pomysł jak to rozwiązać – przekonuje ekspert. – PKP Intercity, w ramach swej umowy z ministerstwem na świadczenie przewozów międzywojewódzkich, ma możliwość wprowadzenia podwykonawców. Moim zdaniem kompromis między Intercity, a PR, mógłby polegać na tym, że ta pierwsza spółka zaproponowałaby drugiej podwykonawstwo, w zamian za rezygnację z części połączeń InterRegio. Wtedy byłby wilk syty i owca cała. To znaczy, że PR uzyskałyby dotacje, w ramach obecnie obowiązującej umowy, a Intercity – poprzez wyeliminowanie części swych połączeń – zmniejszyłoby swoje straty.
Kowalski wyjaśnia, że w ten sposób pokazuje kierunek, w jakim mogłyby się toczyć rozmowy pomiędzy obiema spółkami. Negocjacje musiałyby w końcu zaowocować jakimś konkretnym rozwiązaniem.
– Można pójść w tę stronę, z obopólną korzyścią dla środków publicznych i dla pasażera. Bo wówczas przynajmniej część InterRegio zostałaby utrzymana – kończy ekspert.