– Jesteśmy, obok Bułgarii, ostatnim krajem, który uzgadnia Krajowy Plan Odbudowy. To szczęście w nieszczęściu, ale ten program nie jest już pomocą ze względu na pandemię koronawirusa, ale programem osłonowym w obliczu recesji, która nadchodzi ze względu na wojnę na Ukrainie i wysoką inflację – mówi prezes think tanku WiseEuropa Maciej Bukowski w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Krajowy Plan Odbudowy to dokument, który w założeniu determinuje konkretne scenariusze działania, reformy i inwestycje mające wzmocnić gospodarkę po koronawirusie. Polska jeszcze nie korzysta z tych środków, podczas gdy inne kraje już to robią. Z czego wynika to opóźnienie? Wydaje się, że sytuację zmieniła wojna na Ukrainie…
Maciej Bukowski: Dosyć długo negocjowaliśmy treść Krajowego Planu Odbudowy (KPO – przyp. red.) z Komisją Europejską. Były kontrowersje dotyczące praworządności oraz te dzielące rząd wewnętrznie – jaką politykę prowadzić zieloną czy czarną, europejską czy suwerennością, opartą o pożyczki czy tylko dotacje. Nie widzieliśmy jeszcze końcowego dokumentu, mamy tylko odpisy i komentarz Komisji Europejskiej ale widać te rozbieżności np. w tym, ze wzięliśmy mało pożyczek mimo, że jest to bardzo tanio oprocentowany dług, dużo niże niż polski rząd mógłby go sam zaciągnąć.
Jesteśmy, obok Bułgarii, ostatnim krajem, który uzgadnia KPO. To szczęście w nieszczęściu, ale ten program nie jest już pomocą ze względu na pandemię koronawirusa, ale właśnie programem osłonowym w obliczu recesji, która nadchodzi ze względu na wojnę na Ukrainie i szalejącą inflację. Grozi nam jednak to, że nie dostaniemy środków, bo nie wywiążemy się jeżeli chodzi o praworządność.
Polska musi osiągnąć określone kamienie milowe, które dotyczą m.in. praworządności i zielonej energii. Termin realizacji ostatniego z nich wypada w 2026 roku. Jak Polska wypada w tej kwestii?
Ostatni procedowany kamień dotyczy usunięcia ustawy 10H, czyli zmniejszenia ograniczeń budowy wiatraków na lądzie. Wprowadziliśmy to w 2016 roku. Inne kamienie są przesunięte na przyszłość, jak na przykład wprowadzenie silniejszej zasady „zanieczyszczający płaci” w transporcie samochodowym, czyli opodatkowanie pojazdów, które spalają dużo oraz w sposób szczególnie szkodliwy. To od parlamentu zależy, czy reformy, które warunkują otrzymanie finansowania, zostaną wprowadzone. Na poziomie rządu zadeklarowaliśmy chęć ich realizacji poprzez projekt samego KPO.
Czy ewentualne niepowodzenie może grozić Polsce „kolejnym Turowem”, czyli problemami z Komisją Europejską?
Jeżeli tak się stanie, możemy po prostu nie otrzymać części lub całości środków. Pytanie na ile Krajowy Plan Odbudowy wspiera osiągniecie celów, których nieosiągnięcie może stać się przykładowym „Turowem” w przyszłości. Do 2030 roku musimy zmniejszyć emisję w sektorach Non-ETS. To miejsca związane z emisją CO2 czy innych gazów cieplarnianych do atmosfery, które nie są objęte systemem ETS. Ta redukcja wynosi ok. 30 procent w porównaniu do 2005 roku. To oznacza rewolucję. Musimy mieć dużo więcej samochodów elektrycznych, zmienić model ogrzewania w domach, zmodernizować nasze ciepłownictwo, a to oznacza duże nakłady inwestycyjne. W KPO są środki, które można przeznaczyć na osiągnięcie tych celów, ale nie w pełni po nie sięgamy. Co nam na przykład broni zwiększyć pulę pożyczkową o kilkanaście miliardów euro i wesprzeć z tych środków inwestycje polskich rodzin w pompy ciepła lub małych i średnich miast w czyste ciepłownictwo?
Rozmawiał Jędrzej Stachura
Buchholtz: Krajowy Plan Odbudowy przyspieszy reformę energetyki (ANALIZA)