Krutichin: Cztery powody, dla których South Stream nie powstanie

12 czerwca 2014, 11:25 Energetyka

Zdaniem Michaiła Krutichina, partnera agencji konsultingowej RusEnergy i redaktor naczelny portalu The Russian Energy, projekt gazociągu South Stream jest skazany na porażkę. Wymienia w tym kontekście cztery przyczyny.

Rura o przepustowości 63 mld m3 rocznie, którą gaz miałby popłynąć z Rosji, przez Morze Czarne na Bałkany i do Europy Środkowej nie powstanie – zdaniem Krutichina nie pozwolą na to warunki polityczne i ekonomiczne.

– Po pierwsze, popyt na gaz od Gazpromu w Europie nie rośnie. Kiedy kierownictwo firmy obiecało prezydentowi Rosji, że do 2020 roku sprzeda na Starym Kontynencie dodatkowe 200 mld m3 rocznie, eksperci popukali się w głowę – wskazuje ekspert. – Z najbardziej optymistycznych prognoz wzrost konsumpcji surowca w Europie wyniesie maksymalnie 30 mld m3 rocznie i pokryje go import LNG a nie gaz od Rosjan.

– Po drugie, przepustowość europejskich gazociągów już teraz przekracza potrzeby. Nie licząc rur na terenie krajów Wspólnoty Niepodległych Państw i państw bałtyckich sięga 250 mld m3 rocznie, tymczasem przesył wyniósł zaledwie 138 mld m3. Dodatkowe 63 mld m3 rocznie z South Stream nie ma uzasadnienia – kontynuuje Krutichin.

– Po trzecie, budowa nowych rur w Europie koliduje z planami Kremla w Azji. Jeżeli menadżerowie Gazpromu ogłaszają, że eksport na Stary Kontynent będzie zrównany z eksportem do klientów azjatyckich, może to oznaczać tylko jedno: eksport do Europy spadnie bo do Azji popłynie maksymalnie 68 mld m3 rocznie – dodaje.

– Po czwarte, nie wiadomo skąd Gazprom weźmie pieniądze na jednoczesne finansowanie South Stream i Siły Syberii łączącej złoża zachodniosyberyjskie z Chinami. Całkowity koszt obu projektów przekracza 100 mld dolarów! – wylicza analityk.

Zdaniem Krutichina tylko polityka Kremla, który „za wszelką cenę zamierza ukarać Kijów za niezależną politykę” pcha niemożliwy do zrealizowania projekt South Stream naprzód. – Chociaż budowa rury na terenie Rosji już się zaczęła, nie wiadomo czy kiedykolwiek dotrze ona do wybrzeży Bułgarii – kwituje cytowany specjalista.