Budowa gazociągów Korytarza Południowego, który umożliwi przesył kaspijskiego gazu na południe Europy rodzi wewnątrz kierownictwa Gazpromu coraz większy niepokój. Po zakończeniu prac nad Gazociągiem Transadriatyckim, Gazprom straci monopol na południu Europy, co może skłonić Rosję do dumpingu cenowego, który miałby utrzymać ją w grze na południu Europy – pisze Mikhail Krutichin w analizie dla Carnegie Europe. Uważa on, że plany realizacji Nord Stream 2 są mało realne.
Począwszy od roku 2020, azerski gaz popłynie do Włoch, co pozwoli zmniejszyć zużycie rosyjskiego gazu na Półwyspie Apenińskim o połowę. Gaz popłynie tam dzięki Gazociągowi Transadratyckiemu (TAP), który połączy Włochy z Albanią, Grecją oraz z Turcją, przez terytorium,której będzie przebiegać Gazociąg Transanatolijski (TANAP). Ten połączy się z Azerbejdżanem, skąd będzie pochodził gaz dla Europy.
Krutichin przypomina, że Unia Europejska zamierza wykorzystać TAP jako ważne połączenie dywersyfikujące europejski rynek gazu na południu, zależny obecnie głównie do jednego dostawcy. Ta perspektywa oznaczać będzie dla Rosji możliwą utratę rynku i części dotychczasowych zysków. Wszelkie plany Gazpromu na rzecz udaremnienia budowy Korytarza Południowego lub stworzenia własnej infrastruktury w tej części Europy zawiodły. Koncern już teraz wydobywa więcej gazu, niż może go sprzedać. Firma konsultingowa RusEnergy szacuje, że Gazprom jest w stanie wydobyć około 225 mld m3 gazu rocznie powyżej obecnego popytu na surowiec. To tyle ile łączny, roczny, eksport gazu do Europy oraz krajów postradzieckich.
Rynki eksportowe dla Gazpromu szybko się kurczą, mimo zapowiadanego kilka lat temu zwrotu w kierunku Azji, który miał ożywić eksport rosyjskiego gazu do Chin. Zwrot ten poza deklaracjami musi się jeszcze zmaterializować. Planowana instalacja LNG w pobliżu Władywostoku obecnie jest zamrożona, podobnie jak projekt budowy rurociągu transportującego gaz z Syberii Wschodniej do wybrzeża Pacyfiku. Krutichin ocenia, że ten projekt jest skazany na porażkę, jeśli ceny gazu będą utrzymywać się na niskim poziomie. Azjatycki rynek z powodu zwalniającej chińskiej gospodarki, nie będzie przez najbliższe lata w stanie
stać się alternatywą dla Europy. Rosja wciąż będzie uzależniona od popytu na zachodzie.
W przekonaniu autora analizy pozycja Gazpromu na europejskim rynku gazu jest coraz bardziej zagrożona. Wydobycie gazu w Europie spada, ale mimo to import netto gazu maleje jeszcze szybciej. Import netto spadł z 299 mld m3 gazu w 2010 roku do 219 mld m3 w 2014 roku. W 2015 zanotowano co prawda delikatne odbicie w porównaniu do długoterminowego trendu, ale nie daje to szans Rosji na znaczące odbycie importu gazu do Europy.
Równie niepokojąca dla Gazpromu jest rosnąca konkurencja ze strony rynku LNG. Zgodnie z zapisami projektu Unii Energetycznej, kraje członkowskie mają zwiększyć wysyłki do wykorzystania istniejącej infrastruktury LNG.
W wyniku zachodzących zmian na rynku LNG, Europa staje się powoli rynkiem kupującego w przypadku gazu ziemnego. Zmieniająca się architektura na rynku gazu najlepiej widoczna jest na przykładzie przepustowości gazociągów. Istniejąca infrastruktura była wykorzystywana w 65 proc. W przypadku rurociągów przesyłających rosyjski gaz, to wykorzystywane było tylko 45 proc. mocy istniejącej infrastruktury.
Tymczasem Rosja napotyka trudności przy budowie nowych gazociągów do Europy. Gazprom zainwestował 14- 17 mld dol. w ramach projektu South Stream bez otrzymania niezbędnych zezwoleń od Komisji Europejskiej. Prace nad gazociągiem South Stream ostatecznie się nie rozpoczęły podobnie alternatywny plan w postaci gazociągu Turkish Stream.
Podobny los zdaniem eksperta może spotkać propozycja Gazpromu dotycząca budowy Nord Stream 2. Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, aby ten gazociąg doszedł do skutku. Gazprom ma nadzieję, że Nord Stream 2 będzie dostarczać gaz do Europy Południowej, przez wykorzystanie istniejącej jak i planowanej infrastruktury w Niemczech i Austrii. Koncern nie rozpoczął jednak jeszcze prac.
Gazprom przedstawił plan budowy rurociągów w Serbii i Macedonii w ramach projektu Tesla. Kreml poparł tę propozycję, ponieważ jest to zgodne z celem polityki Moskwy, jakim jest rozwój przesyłu gazu z ominięciem Ukrainy. Pomysł ten wydaje się jednak ekonomicznie wątpliwy, biorąc pod uwagę dystans jaki rosyjski gaz musiałby zostać przesłany na południe Europy.
Moskwa, rozumiejąc bezpośrednie zagrożenie wynikające z TAP, próbuje przeforsować plany gazociągu Posejdon, który w 2010 roku Europa odrzuciła ten pomysł. Jego zwolennicy nie byli w stanie wyjaśnić, jak rosyjski gaz dostanie się do Grecji bez South Stream lub współpracy z UE i Turcją.
TAP to zaś stosunkowo skromny projekt, ale stwarza poważne zagrożenie dla prymatu Gazpromu w Europie Południowej – uważa ekspert. – Otwiera drogę dla dostaw gazu kaspijskiego z Azerbejdżanu, a później ewentualnie z Turkmenistanu do Europy. W przyszłości Korytarzem Południowym może zostać przesyłany gaz z Irackiego Kurdystanu z należących m.in. do Izraela złóż Lewiatan.
Kiedy realizacja Korytarza Południowego, którego zresztą budowa rozpoczęła się już w Grecji, Włoszech oraz Turcji, południowa Europa będzie miała zagwarantowane zróżnicowane drogi i źródła przesyłu gazu, a tym samym monopol Gazpromu zostanie poważnie nadwątlony. Koncern chcąc pozostać na rynku będzie musiał zaproponować atrakcyjne ceny surowca, co odbije się na i tak już niełatwej kondycji finansowej spółki.
Źródło: Carnegie Europe